Debiutancka książka Lizy Klaussmann to polifoniczna powieść obyczajowa o (nie)idealnej rodzinie. Historia lepka, odurzająca oparami alkoholu, przygniatająca ciężarem tajemnic i niedomówień. Proza klimatyczna, ale lekko nużąca i monotonna.
Bohaterami „Tygrysów w porze czerwieni” są członkowie rodzin Derringerów i Lewisów. Właśnie skończyła się druga wojna światowa. Dwie zżyte ze sobą kuzynki siedzą na werandzie rodzinnej posiadłości Tiger House i oddają się marzeniom o przyszłości. Przebojowa Nick czeka na powrót męża z Europy. Spragniona uczuć Helena ma udać się do Hollywood, gdzie czeka na nią narzeczony, Avery Lewis. Kobiety przepełnia radość i nadzieja na wspaniałą, wypełnioną miłością przyszłość. Obje bohaterki przekonają się wkrótce, że rzeczywistość bardzo rzadko pokrywa się z marzeniami, a życie pisze dla ludzi przedziwne, przewrotne scenariusze.
Nick nie potrafi odnaleźć się w roli idealnej, amerykańskiej żony. Jej męża Hughesa zdają się trapić wojenne wspomnienia, mężczyzna wyraźnie dystansuje się od Nick. Córka pary, szara myszka Daisy, przeżywa dramat pierwszej, nieszczęśliwej miłości u boku popularnej matki, która skupia na sobie uwagę otoczenia. Helena pada ofiarą naciągacza mającego obsesję na punkcie zmarłej kochanki. Zaślepiona miłością kobieta wkrótce popada w nałóg. Jej syn, Ed, jest zamkniętym w sobie, przejawiającym niepokojące skłonności chłopakiem chadzającym własnymi ścieżkami; jedna z nich prowadzi go do ukrytej w zagajniku wiacie, gdzie znajduje okaleczone zwłoki kobiety.
Każda z wyżej wspomnianych postaci otrzymała w powieści swoje pięć minut. Utwór został podzielony na pięć części, których narracja skupia się na jednym z przedstawionych bohaterów. Czytelnik obserwuje te same wydarzenie z perspektywy wielu postaci. Okazuje się, że z pozoru idealna, kochająca się rodzina wcale nie jest tak nieskazitelna. Pod uśmiechem i życzliwością buzują mroczne i destrukcyjne emocje, wzajemne pretensje, głęboko skrywana niechęć. Za pudrowymi pastelami spokojnych obrazków przedstawiających eleganckie i zawsze poprawne panie domu oraz ich szarmanckich, pracowitych i uczciwych mężów, kryją się ciemne i chaotyczne myśli, uczucia i pragnienia.
Dopiero morderstwo popełnione w pobliży Tiger House uświadamia bohaterom, że wszyscy ukrywają się za fasadą poprawności, pod którą znajdują się prawdziwe, niedostępne dla nikogo oblicza. Morderstwo nie wprowadza do fabuły wątku kryminalno-detektywistycznego. Stanowi ono punkt symboliczny, moment, w którym bohaterowie uświadamiają sobie, że każdy człowiek na wiele twarzy i osobowości – jedną dla rodziny, jedną dla sąsiadów, jedną ukrytą w głębokich czeluściach własnej istoty; dzięki polifonicznej narracji czytelnik uzyska możliwość przyjrzenia się wszystkim tym wizerunkom.