Czasami zaczynam czytać książkę i od pierwszych stron mam poczucie, że to będzie dla mnie niezapomniana przygoda. Niekoniecznie książka musi się wyróżniać genialnym stylem, oryginalną fabułą, czy dobrze wykreowanymi bohaterami. Może mieć naprawdę sporo wad. Jednak to nic nie zmienia. Po prostu wiem, że ta powieść będzie odgrywać w moim życiu istotną rolę. Nigdy nie umiałam tego uczucia dokładnie ubrać w słowa. Nie jest to też coś częstego. Jak mam być szczera, to moje początkowe "czasami" zdarzyło się tylko kilka razy w życiu. A czy Wy macie takie książki?
Rezkin został postawiony przed całkowicie nowym zadaniem. Na szczęście był szkolony do takich działań od najmłodszych lat. Sytuacja może być niekonwencjonalna, przerażająca i wymagającą wybitnych umiejętności, ale Rezkin to wszystko potrafi. Czy to nie jest niesamowite, że jest tak wyjątkowy i utalentowany pod każdym względem? Na pewno tak, ale tak naprawdę Rezkinowi brakuje jednej podstawowej umiejętności – komunikacji międzyludzkiej i co za tym idzie empatii. A przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Czy moje słowa się potwierdzą? Czy też ta nieludzka postać jest właśnie wyjątkowo ludzka?
"Kroniki Mroku" okazały się w moim przypadku strzałem w dziesiątkę! Są dokładnie typem książki, o której piszę we wprowadzeniu. Dosłownie od pierwszych stron zakochałam się w tej historii i byłam w stanie przymknąć oko na wszystkie wady pierwszego tomu. Jednak czym dalej, tym było jeszcze lepiej. Nie dość, że czuję z tym cyklem głęboką więź, to Kel Kade jako pisarka bardzo rozwinęła własne umiejętności pisarskie, tworząc opowieść niesamowicie rozbudowaną, pełną tajemnic i zachwycającą wnikliwą analizą osobowości głównego bohatera. Czego chcieć więcej? Kolejnych tomów!
Już od "Powiernika Mieczy" doceniałam pomysł na całościową koncepcję. Wydawał mi się bardzo ciekawy oraz sprawiał, że koniecznie chciałam wiedzieć, co będzie działo się dalej. W "Legendach Ahn" moje zamiłowanie do pomysłu jeszcze bardziej się pogłębiło, ponieważ pisarka wyszła poza sztywne ramy i swoje pierwotne koncepcje wykorzystała jako solidny fundament, na którym ciągle buduje coś nowego. Dzięki temu cykl zachowuje świeżość i za każdym razem potrafi mnie czymś zaskoczyć. Poza tym cały czas bawię się wyśmienicie, zastanawiając się, co tym razem mnie jako czytelnika czeka.
Styl Kel Kade jest już mi doskonale znany i dotychczas nigdy się na nim nie zawiodłam. Jest to typowy przykład powrotu do czegoś, co dobrze się zna i co daje poczucie bezpieczeństwa i rodzaj swoistej satysfakcji, że ponownie udało się nam spotkać. Pisarka dba, by był on dopracowany poprzez dokładne opisy miejsc, ludzi, broni i przede wszystkim przeżyć wewnętrznych bohatera. Mam wrażenie, że część czytelników może taki styl odebrać jako dość trudny i wręcz ciężki właśnie w odbiorze. Lecz gdy ja czytam, to mam poczucie szczegółowości, ale też przejrzystości. Tym bardziej że te liczne opisy intensywnie oddziałują na wyobraźnię i sprawiają, że jestem w stanie przenieść się do tego świata i podążać za bohaterami.
Sama fabuła ekscytuje mnie poprzez wiele akcji i to poczucie, że tyle ważnych zdarzeń ma tam miejsce, że nie można się oderwać ani na chwilę. Jednak nie miałam też poczucia, że te wszystkie wydarzenia dzieją się zbyt szybko. Dla mnie to doskonałe trafienie w punkt pomiędzy akcją, a jej odpowiednim spowolnieniem. Sama historia wydaje się wyjątkowo przemyślana i logiczna, lecz dla czytelników początkowo jest owianą mgłą wielu tajemnic i niedopowiedzeń. Dlatego tak wspaniale jest odkrywać powoli wraz z Rezkinem tak olbrzymią liczbę sekretów i łączyć ją w zgrabny ciąg przyczynowo skutkowy. Na większość rzeczy nie byłam w stanie sama wpaść, ponieważ w powieści dominuje odejście od schematów i nieprzewidywalność.
Kolejnym elementem, który systematycznie mnie zadziwia i zachwyca, jest kreacja bohaterów. Historia przedstawia naprawdę wielu niesamowitych ludzi, którzy są dopracowani pod każdym względem. Reprezentują sobą różne charaktery i różne życiowe historie. Każdy z nich posiada własną historię poprzez opowieść z przeszłości i nadzieję na przyszłość. Niekoniecznie musimy te opowieści znać, ale ewidentnie one tam są i nadają barw tym osobom. Jednak bez wątpienia najbardziej wyjątkowym bohaterem jest sam Rezkin. Jego postać będzie dla mnie zawsze geniuszem. Autorka tworząc Rezkina, ujęła tak wiele elementów. Nie zapomniała o niczym – jest jego osobowość, jest jego charakter, temperament, ale też lata nauki, a później styczność ze światem wewnętrznym i nowo poznanymi ludźmi. W jego głębokich przemyśleniach to wszystko jest widoczne i jest widoczne jak z czasem zaczyna się powoli zmieniać. Ta zmiana jest po prostu wybitnie przedstawiona pod względem psychologicznym.
Książki fantasy mają to do siebie, że łatwo zapomnieć, że poza epickimi opowieściami one opowiadają również o wyjątkowo istotnych sprawach. Tak samo jest z "Legendami Ahn" i ogólnie całym cyklem "Kronik Mroku". Tutaj właśnie postać Rezkina przedstawia, w jaki sposób można tworzyć ludzi. Brzmi to dość okrutnie, ale dzięki modelowaniu, warunkowaniu czy karaniu można człowieka w pewien sposób uformować pod własne widzimisie. Niemniej jest to też duże uproszczenie, bo jak książka początkowo ukazuje potęgę takich działań, to z czasem można zobaczyć, że i one mają swoje granice i że mogą zostać zaburzone, zmienione i dzięki tym zmianom człowiek może stać się kimś całkiem innym. Tym bardziej że powieść ujmuje w tym również wątek zależności od sytuacji, kontekstu. Niekiedy poprzez brak wzajemnego zrozumienia można niszczyć ludzi. Należy się tego wystrzegać.
Jak sami czytacie, jestem zachwycona "Legendami Ahn". Tak naprawdę nie wymieniam tutaj żadnych wad, co jest dla mnie nietypowe. Oczywiście one istnieją, ale przy tak wielu niesamowitych zaletach blakną i są niedostrzegalne. Historia Rezkina skradła moje serce i sprawiła, że zaczęłam inaczej postrzegać świat. Nie można też zapomnieć, że to niezwykła powieść fantasy.