Muszę przyznać, że nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z pierwszym tomem tej serii, czyli „Zanim spłonęli żywcem”, ale po lekturze „Z kościoła do piekła” wiem jedno – na pewno po niego sięgnę.
Ta książka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. To jeden z tych tytułów, które nie tylko zostają w pamięci, ale przede wszystkim zostawiają ślad w sercu i sumieniu czytelnika.
To wstrząsająca, głęboko poruszająca i niezwykle szczegółowa opowieść o tragedii, o której wciąż mówi się zbyt mało.
O Wołyniu słyszał niemal każdy, ale o Hucie Pieniackiej? O tym, co wydarzyło się w tym miejscu, wie niewielu – a jeszcze mniej osób rozumie skalę tej zbrodni.
Dzięki pracy Stanisława Srokowskiego historia ta zaczyna wreszcie odzyskiwać należne jej miejsce w zbiorowej pamięci.
Autor podjął się zadania wyjątkowo trudnego – ale też ogromnie ważnego.
Nie jest to bowiem powieść, nie jest to też klasyczna książka historyczna. To świadectwo.
Opowieść o brutalnej zbrodni dokonanej z zimną krwią. O ludziach, którzy stracili wszystko – swoje domy, swoje rodziny, swoje życia – tylko dlatego, że znaleźli się w nieodpowiednim miejscu i czasie.
I właśnie to czyni tę książkę tak potrzebną.
Srokowski nie popada w emocjonalne tony, choć temat aż się o to prosi.
Nie szuka taniej sensacji, nie moralizuje, nie dramatyzuje na siłę.
Zamiast tego trzyma się faktów – z żelazną konsekwencją, z ogromnym szacunkiem dla źródeł i ofiar.
Na pierwszym planie są dokumenty, relacje świadków, konkretne dane.
Nie ma miejsca na domysły ani na ubarwienia – jest tylko prawda.
I to właśnie sprawia, że książka boli tak bardzo – bo wszystko, co się w niej wydarza, wydarzyło się naprawdę.
Język, jakim posługuje się autor, jest surowy i oszczędny, ale właśnie dzięki temu jeszcze mocniej uderza.
Nie ma tu miejsca na literackie ozdobniki – są za to suche fakty, spisane z ogromną precyzją i odpowiedzialnością.
Forma reportażu historycznego, opartego na relacjach i dowodach, sprawia, że czytelnik nie może pozostać obojętny.
To lektura trudna – zarówno emocjonalnie, jak i tematycznie – ale dlatego tak bardzo warta poznania.
To nie jest książka, którą się tylko czyta – to książka, którą się przeżywa.
I choć wywołuje ból, niepokój i gniew, to jednocześnie daje coś bezcennego – świadomość.
Świadomość historii, która przez lata była przemilczana.
Świadomość cierpienia, które nie może zostać zapomniane.
Świadomość, że prawda, choć bolesna, zawsze zasługuje na to, by ją usłyszeć.
„Z kościoła do piekła” to książka mocna. Trudna. Niewygodna.
Ale jest też bezwzględnie potrzebna.
Po jej lekturze wiem, że muszę sięgnąć po pierwszy tom.
I wiem, że każdemu, kto interesuje się historią – prawdziwą, nieprzefiltrowaną, bolesną – mogę tę książkę polecić z czystym sumieniem.
Stanisław Srokowski stworzył dzieło, które nie tylko uświadamia i porusza, ale też staje się głosem tych, którzy nigdy nie doczekali się sprawiedliwości.