Każdy rok ma swoje wyzwania. To akurat nie było moje od początku, jednakże z chęcią wzięłam w nim udział (portal @lubimyczytać) i przyswoiłam je dla siebie, gdyż klasyków już dawno nie czytałam, a przecież są ponadczasowe, więc aktualne. Jako nastolatka, wyczytywałam dosłownie wszystko i byłam przekonana, że ta książka była również u mnie na półce. A jednak nie. Już po pierwszych zdaniach, wiedziałam, że nigdy nie czytałam o losach Jane. A skąd ta pewność. Bo gdybym czytała, to nigdy nie zapomniałabym o tej książce, to wiem na 100 procent.
Jane Eyre jest sierotą. Rodzice zmarli, a dobry wuj przygarnął dziewczynkę. Niestety zmarł, a wredna, okrutna i zapatrzona w swoje rozwydrzone dzieci, ciotka, nie zamierzała poświęcać swojego cennego czasu, na to "małe, rozwydrzone i niewdzięczne stworzonko". Czy Jane taka właśnie była? Niewdzięczna, wredna, złośliwa? Nie. Ona walczyła o swoje, o swoją godność i niezależność, choć jako mała dziewczynka pewnie nie miała pojęcia, co te słowa oznaczają, jednakże instynktownie je wyczuwała i ich pragnęła.
Jane zostaje oddana do szkoły dla sierot, gdzie panują okropne warunki, a dyrektor szkoły jest człowiekiem suchym i bez serca. Tu Jane musi nauczyć się trzymać język za zębami i powstrzymywać swoje emocje, a jej przewodniczką po zawiłościach świata szkoły jest Helenka. Helenka, która pomimo okropnego traktowania, przyjmowała wszystko z wdzięcznością i dziękowała za każdy dany jej dzień. Niestety nie miała okazji wiele ich przeżyć, a jej śmierć wywołała u mnie takie morze łez, jakich od dawna nie wylałam nad żadnym bohaterem książkowym.
Po ośmiu latach, które w końcu nie były takie złe, dzięki interwencji zwierzchników szkoły, nastoletnia Jane trafia do domu Edwarda Rochestera, gdzie ma być nauczycielką dla małej Adelki. Nie wie, że w tym właśnie domu czeka ją wszystko i nic. To tu pozna, co to jest oczekiwanie, to tu dozna olśnienia i pierwszych chwil miłosnego uniesienia, to tu też pozna najgorszy smak goryczy i rozczarowania. Będzie zmuszona opuścić progi domostwa, które były jej sercu tak miłe, a które przyniosły tak ogromne cierpienie.
Jest to historia klasycznego kopciuszka, który w końcu znajduje swój happy end, jednakże język książki wzbudza w nas takie emocje, że czasami ciężko nad nimi zapanować. Kibicujemy na każdym kroku dziewczynie i oburzamy się, gdy ktoś traktuje ją niegodnie. W tym wszystkim mamy jednak wiele współczucia również dla Edwarda, choć tak bardzo zepsuł wszystko i tak pochopnie postąpił. Czytając jednak o jego intencjach i zaangażowaniu, jesteśmy w stanie zrozumieć jego postępowanie i wybaczyć mu, a także złorzeczyć na wszystko, że życie tak bardzo ich karze.
Dlaczego pewne książki są uznawane za klasyki? Dlaczego czytając je, mamy wrażenie, iż napisane ponad setki lat temu, są tak bardzo aktualne? To jest bardzo proste. Ponieważ opowiadają o emocjach, które są zawsze aktualne i zawsze będą. Ból, cierpienie, rozstanie, śmierć bliskich, rozczarowanie, miłość, strata. Tak, te emocje są ponadczasowe i nie ma znaczenia, jakim językiem były spisane.
Wielu może zarzucić książce rozwlekłość opisów i pewnie będą mieli poniekąd rację, gdyż teraz pisze się już inaczej i do innego języka jesteśmy przyzwyczajeni. Jednak wielu osobom, takim jak ja, ta rozwlekłość nie przeszkadza, a wręcz potęguje doznania. Tak. Klasyki są dobre i warto po nie sięgać częściej, żeby przypomnieć sobie, dlaczego tak bardzo kochamy czytać.