Będąc jeszcze w szkole, nie przepadałam za historią. Właściwie, jeśli mam być kompletnie szczera, to jej nienawidziłam. Lekcje ciągnęły się nieskończoność, a ja wiecznie nie byłam w stanie zapamiętać dat i tych wszystkich nazwisk. Nic więc dziwnego, że do powieści historycznych mnie nie ciągnęło. Nie jestem sobie nawet w stanie przypomnieć czy jakąkolwiek przeczytałam. Jeśli tak, to najwyraźniej nie spodobała mi się na tyle, żebym ją zapamiętała. Mimo wszystko postanowiłam sięgnąć po "Africanusa". Dlaczego? Przeczytałam mnóstwo pozytywnych recenzji u osób, które tak jak ja, wcale nie zaczytują się w tego typu utworach. Ostatnio zaczęłam dobierać sobie lektury wyznając zasadę, że najpierw przeczytam, później stwierdzę czy to "dla mnie" czy też nie. Taki pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę!
"El autor", Santiago Posteguillo, pochodzi z Hiszpanii. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała jak bardzo podoba mi się jego imię i nazwisko. Posteguillo to filolog, językoznawca, lekarz z Uniwersytetu w Walencji. Obecnie jest profesorem na Universitat Jaume I Castellón, gdzie pełni funkcję dziekana Międzyuczelnianego Instytutu Stosowanej Neofilologii w Walencji. Oprócz tego uczy języka angielskiego i literatury, ze szczególnym uwzględnieniem XIX-wiecznej angielskiej fikcji. Znany jest głównie z trylogii, której pierwszą częścią jest właśnie "Syn konsula".
Lekcję na temat konfliktu Rzymu z Kartaginą zapewne przespałam (co za wstyd!). Na szczęście, wyszło mi to na korzyść, a "Syn konsula" przeniósł mnie w całkiem nowy, niezwykły świat. Jest III wiek p.n.e., na świat przychodzi Publiusz Korneluisz Scypion, nasz tytułowy bohater. Przydomek "Africanus" zyskał dzięki zdobytym terenom. Publiusz na naszych oczach pnie się się w górę po szczeblach wojskowej kariery. Widzimy jego dzieciństwo, dorastanie, aż wreszcie udział w wojnie.
Nie możemy jednak stwierdzić, że jest to książka o Africanusie. Poznajemy również losy Hannibala, największego w historii wodza Kartaginy, oraz mojego niezaprzeczalnego faworyta - Tytusa, którego to historię śledziłam z największym zapałem. Odnośnie kreacji bohaterów nie mam żadnych obiekcji. Fakt, liczba postaci jest porażająca, ale na szczęście autor ułatwia nam ich zapamiętanie zamieszczając na początku książki listę nazwisk wraz z krótkim opisem. Nie ukrywam, że przy grubych i skomplikowanych lekturach zdarzyło mi się taką listę własnoręcznie stworzyć.
Wbrew moim przekonaniom, książkę czyta się całkiem nieźle. Nie wiem czy jest to zasługa autora, czy po prostu byłam niepotrzebnie uprzedzona do tego gatunku. Opisy może odrobinę nużą, jednak uważam je za niezbędne do pełnego zrozumienia i wyobrażenia sobie starożytności. Rekompensuje nam to wartka akcja i nieustanna ciekawość, co będzie dalej.
Muszę również wspomnieć o wydaniu książki, gdyż to ona urzekło mnie najbardziej. Oprócz pięknej okładki i listy bohaterów, o której wspomniałam masz jeszcze mnóstwo "dodatków". Książka zaopatrzona jest w słowniczek, drzewo genealogiczne, mapy oraz mnóstwo innych ciekawych rzeczy. Dzięki temu nawet najgorszy historyczny laik nie powinien mieć problemu ze zrozumieniem "o co chodzi".
Podsumowując jest to książka absolutnie warta uwagi. Przewrotnie chciałabym ją polecić właśnie osobom, które nie gustują w tego typu książkach. Myślę, że to świetna okazja, żeby się przełamać. Fanom historycznych powieści tego tytułu zapewne polecać nie trzeba, bo jestem przekonana, że już po "Africanusa" sięgnęli.