Miało być śmiesznie, ale coś poszło nie tak. Mam wrażenie, że Iwona Banach robiła wiele, aby zabłysnąć, ale nawet nie zaiskrzyła. Przynajmniej między mną jako czytelnikiem, a nią jako autorką komedii kryminalnej – nic nie zaiskrzyło. Niestety, ale musze to otwarcie napisać, przez większość lektury tej książki, czułem się jakbym wspinał się na Himalaje żenady. Nie skończyłbym tej powieści, gdyby nie zobowiązanie recenzenckie.
Sam pomysł na książkę jest trafiony. Motyw starszych osób, które biorą się za rozwiązywanie spraw kryminalnych jest przecież znany i lubiany. Można by nawet powiedzieć, że już dość dobrze wyeksploatowany. Przecież Agatha Christie, mistrzyni kryminału, często zlecała rozwiązanie zagadek pannie Marple. Lubimy się też pośmiać ze starszych osób – bardzo miło wspominam komedię pomyłek i szalone przygody „Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął” autorstwa Jonasa Jonassona.
Również na rodzimym rynku wydawniczym pomysł Iwony Banach nie jest czymś nowym. Mam wrażenie, że na popularyzację gatunku komedii kryminalnych niemały wpływ miała seria książek Jacka Galińskiego, gdzie główną bohaterką była Zofia Wilkońska. Zaczął od niezłego „Kółko się pani urwało”, ale w kolejnych tomach raczej obniżał loty. Tak, że trzeci tom z serii – „Kratki się pani odbiły” – był już dla mnie ciężkostrawny, właśnie z powodu mało zabawnych żartów. Na tyle byłem zażenowany lekturą, że po kolejne dwa tomy nie miałem już ochoty sięgać.
Tymczasem w moje dłonie trafiło „Geriatryczne biuro śledcze”, które w dużej mierze bazuje właśnie na bardzo nieśmiesznych żartach. Nie wiem do kogo planowała autorka trafić z tą książką. Może gdybym posiadał tą wiedzę, byłbym w stanie też zrozumieć dlaczego proponowane nam gagi są w jej odczuciu zabawne i zachęcające do przewracania kolejnych kartek.
Oczywiście są różne gusta i z założenia nie należy o nich dyskutować. Nie uważam, że mam szczególnie wysublimowane poczucie humoru. Nie stawiam się ponad innymi. Nie myślę, że jeśli coś mnie nie bawi, nie może być to śmieszne dla innych. Dlatego sami oceńcie, czy sięgając po lekką komedię kryminalną macie ochotę na tego typu dowcipy:
„- No powiedział, żebym to dał ciotce tej dziewczyny z tęczą na głowie.
- I dokładnie tak powiedział? – zdziwiła się Ada.
- Nie, dokładnie to powiedział: „Daj to ciotce tej w chuj pierdolniętej dziewuchy, z tęczowym kołtunem na łbie”. Pasuje? – zdenerwował się barman.
- „W chuj pierdolniętej? Dziewczyny? Bardzo obrazowe… To znawczy w co pierdolniętej? Bo ona, że tak powiem, nie ma rzeczonego narządu? – zapytała lekko już wstawiona Ada.
- Ja jej w gacie nie zaglądałem – obraził się barman.”
Mnie tego typu wymiany zdań nie tylko nie bawią – po prostu mnie żenują. Irytuje mnie też niepotrzebna wulgarność w książkach. Może jestem człowiekiem starej daty, ale traktuję sięganie po literaturę jako spotkanie ze sztuką wyższą. Gdy mam ochotę na randkę z rynsztokowym językiem, wystarczy odpalić debatę polityków, lub przejechać się tramwajem po mieście. Dlatego cenię sobie książki, w których autorzy nie wkładają w usta swoich bohaterów niepotrzebnych przekleństw. W tym samym czasie, w którym czytałem „Geriatryczne biuro śledcze” Iwony Banach, poznawałem również kryminały Izabeli Szylko. Nie przypominam sobie by użyła choć jednego niecenzuralnego słowa, a mimo to wiemy, kto jest bandytą, a kto „tym dobrym”. Byłem zaskoczony (i zniesmaczony) językiem, którego zdecydowała się używać w swojej komedii Iwona Banach. Autorka dojrzała, spod pióra której wyszło już całkiem sporo książek – nie tylko komedii kryminalnych, ale również takich adresowanych do dzieci.
Z przykrością muszę to stwierdzić, że nie będę wspominał dobrze tej lektury. Szkoda – pomysł na komedię naprawdę dobry, ale nie wykorzystany. Wyszło bardziej żenująco, niż faktycznie śmiesznie. Nie polubiłem się z bohaterami, choć rozumiem co stało za ich pomysłem stworzenia biura śledczego. Aktywizacja seniorów jest ważna. To by osoby starsze miały poczucie sprawczości i sensu swojego życia – to temat bardzo poważny, który oczywiście można odpowiedzialnie sygnalizować nawet w formie komedii kryminalnej. Ja jednak się sparzyłem i nie planuję sięgać po kolejne książki tej autorki.