Czym kupuje nas książka?
Nie bez kozery zauroczenie, pożądanie i miłość zaczyna się od pierwszego wejrzenia. Możemy to zaobserwować na wielu płaszczyznach. Dla mnie i zapewne wielu z Was, dzieje się tak z książkami. To ich okładki kuszą na powitanie. Takie ich zadanie.
„Hate” kupiła mnie obrazem. Zapytacie:, „Co z wnętrzem”?
Było ciekawie, a to już wystarczy, by chcieć więcej.
Książka z wojnami gangów, planem zemsty i motywem reverse harem. Dawno nie sięgałam po takie, a z odwróconym haremem zdaje się nigdy nie miałam do czynienia. Nie powiem, że za nimi nie tęskniłam, bo przy ilości książek, jaką czytam, jest to chyba niemożliwe bym tęskniła. Była to jednak miła odskocznia.
Mogłabym to nasze spotkanie porównać do pierwszej randki. Kiedy siadacie przy małym, okrągłym restauracyjnym stoliku ustawionym w najciemniejszym rogu sali i tylko jasny płomień świecy pozwala dojrzeć rysy twarzy tego drugiego. Historia toczy się swoim tempem, a my z czasem przyzwyczajamy się do wszechobecnego mroku. W „Hate” nie wieje nudą. O, nie!
Potwierdzenie moich słów znajdziecie na samym początku książki. To jeden z tych wpisów, których czytelnik nie powinien bagatelizować. Strona piąta… nie omińcie jej.
Tymczasem…
„… Madison Kate Danvers została dziś zamordowana w Laughing Clown”.
Taka informacja potrafi zmrozić krew w żyłach. A jak zareagujesz, kiedy mowa o tobie? Jak to możliwe? Wszak jesteś tu i teraz! I co najważniejsze… ż y j e s z! Czy taka sytuacja nie zakrawa na komedię, a może to parodia twojego życia?
Jedno jest pewne: Karty zostały rozdanie. Gra się rozpoczęła.
Nie musimy mieć genu hazardzisty byśmy chcieli wygrać i to nie tylko powitalne rozdanie, ale całą partię. Ciekawi jesteście, do kogo uśmiechnie się szczęście? Kto wykaże się wystarczającym sprytem i w swoim rękawie ukryje niejednego asa? A może powinnam zadać pytanie…, kto będzie tym asem?
Zastanawiacie się, między kim czytelnik może dokonać wyboru. I tu posłużę się nieco przerobionym :) tekstem piosenki zespołu Perfect:
Było ich trzech
W każdym z nich inna krew
Ale jeden przyświecał im cel…
a czytając odnosiłam wrażenie, że jest ich chwilami nieco za dużo (może sami zorientujecie się, o czym mówię ·). Jednak ilu by ich nie było, każdy jest wart uwagi i jak to w historiach z motywem reverse harem, wojną gangów działo się, oj działo.
Mówi się, że przypadki nie istnieją. Że wszystko, co się nam przytrafia jest czystą konsekwencją podjętych decyzji. Kiedy nasza główna bohaterka trzyma nad nim władzę, wszystko układa się po jej myśli. To ona decyduje, co, gdzie i z kim robi. Jedna noc zmienia wszystko, a życie Madison zaczyna przypominać szachownicę, a ona staje się… pionkiem. Czego by nie zrobiła, do kogo nie zwróciłaby się o pomoc natrafiała na odmowę i kłamstwa. Można było przewidzieć, że to do jej uszu doleci wyszeptane słowo - s z a c h. Jakie role w tej grze przypadły wspomnianej wcześniej trójce? Czy Kody, Stelle i Archer staną po jej stronie?
Kozioł ofiarny. Czy te dwa słowa mogą stanowić odpowiedź na powyższe pytanie? Oczywiście. Jeśli byłoby inaczej, to książka (a zaznaczę tylko, że jest to pierwszy tom) nie liczyłaby ponad czterystu stron i przypominałaby bardziej nowelkę. Tu mamy znacznie więcej.
Fabuła od pierwszych stron nie daje chwili odpoczynku i może zdarzyć się tak, że nie będziecie się w stanie od niej oderwać. Czytelnik otrzymuje historię trzymającą w napięciu, której główna bohaterka kierowana chęcią zemsty opracowuje „plan doskonały”.
„Zastanowiłam się przez moment. Czy popełniłam błąd, stawiając czoła im trzem? Mogą mnie zniszczyć. Już raz mało brakowało. Czy naprawdę miałam odwagę, aby stanąć do walki z nimi wszystkimi?”.
Miała rok na planowanie i wydawać by się mogło, że to wystarczy. Pierwszy punkt, który zakładał odnalezienie winnych jej przymusowej „banicji” został zrealizowany w zaskakująco krótkim czasie. Taki rozwój sytuacji nie mógł wróżyć nic innego jak tylko sukces misji. Tylko, czy nie poszło zbyt łatwo?
Pozostawię Wam jeszcze małą wskazówkę: „Muszę sprawić, że pożałują dnia, w którym się urodzili” – ten krótki cytat powinniście przeczytać wykonując w powietrzu znak cudzysłowu. To wystarczy.
„Musiałam przyspieszyć działania, zapomnieć o czekaniu na ich odwet. To była wojna, bez żadnych pieprzonych zasad. Zero uprzejmości czy dobrych manier.
Przeżyją tylko brutalni i żądni krwi”.
To doskonałe podsumowanie tej książki, a odnieść je można na wielu płaszczyznach. Stanowiły scenariusz do niejednej sceny w niej opisanej. Madison wspomniała o wojnie, a w wojnie i miłości wszystkie chwyty dozwolone.
Pamiętajcie…
miłości :)
„Przynajmniej żyjesz, by czuć tę nienawiść, Madison Kate”.
„HATE” to gorący romans new adult z motywami odwróconego haremu, od wrogów do kochanków i od nienawiści do miłości.
Wydawnictwo InannaNa koniec przypomnienie, że seria Madison Kate jest propozycją dla czytelników +18!