Hashtag recenzja

"Nadejszła wiekopomna chwila", gdy i ja sięgnęłam po książkę Remigiusza Mroza, o którym głośno już od dobrych kilku lat, w bardzo różnych zresztą kontekstach... Byłam zatem niezmiernie ciekawa, czy potwierdzą się po lekturze powtarzane opinie o seryjnej produkcji książek, w których próżno szukać głębszego dna. Z zapałem zabrałam się do lektury i już pierwszego dnia, mimo zmęczenia upałem, pochłonęłam 130 stron, płynnie wnikając w świat Tesy - głównej bohaterki, która ma o dobre kilkadziesiąt kilogramów za dużo, fobię społeczną i cholernie dziwny układ małżeńsko - romansowy.

Tesa korzystająca namiętnie z usług kurierskich pewnego dnia dostaje powiadomienie o czekającej w paczkomacie przesyłce. Pomimo wszystkich swoich lęków, decyduje się ją odebrać i ta chwila zdaje się na zawsze zmienić jej życie. Wydarzenia, w których sięgamy do przeszłości bohaterki, poznajemy z różnych perspektyw. Motywem przewodnim jest tytułowy hashtag z tajemniczym słowem, który zaczyna pojawiać się na kontach społecznościowych osób, które zaginęły. Marząca o sławie blogerki tropiącej sensacje Tesa, ma nadzieję, że jeśli uda jej się rozwiązać zagadkę, zyska rozgłos, ale przede wszystkim satysfakcję. Kiedy coraz bardziej zagłębia się w przeszłość i pogmatwane relacje z jednym ze swoich wykładowców, tym bardziej staje się jasne, że komuś zależało, by to właśnie ona miała swój duży udział w całej zagadce. I nie do końca wiadomo, czy jako ofiara czy może nawet oprawca...

Książkę czyta się szybko ze względu na dużą ilość dialogów i krótkie rozdziały. Przyznaję, że dwukrotny zwrot akcji pod koniec bardzo mnie zaskoczył, a to właśnie cenię w książkach. I w ogóle jak na polskiego autora, to poziom całkiem niezły. Może rzeczywiście zgodzę się, że końcówka jest już nieco za mocno przekombinowana, ale i tak oceniam całokształt pozytywnie. Myślę, że Mróz starał się tutaj przemycić też pewne ważne wątki związane z ludzkimi postawami, troszkę nawet pomoralizować na temat wszechobecnego konsumpcjonizmu. Jestem na tak!