Zawód guwernantki w XVIII i XIX wieku kojarzył się jedynie z wykształconymi pannami z dobrego domu, które nie miały tyle szczęścia w życiu towarzyskim i nie znalazły męża. Posada iście wyśmienita dla kogoś, kto stracił nadzieję na zamążpójście. Sięgając po książkę Victorii Holt „Guwernantka” nie wiedziałam na co mam być przygotowana. Tymczasem okazała się być ciekawą przygodą z nutką kryminalną.
Martha Leigh wiodła spokojne życie do czasu, gdy przyjęła posadę guwernantki w starej posiadłości na wzgórzach Kornwalii. Z polecenia została nauczycielką małej nieco krnąbrnej Alvean. Przed Marthą stoi ogromne wyzwanie. Jej uczennica okazuje się być nieskora do współpracy, dodatkowo ojciec dziewczynki Connan TreMellyn to niezwykle enigmatyczna postać. Panna Leigh musi odnaleźć się w nowej sytuacji.
„Z ciężkim sercem myślałam o czekającym mnie wyzwaniu. Nie miałam doświadczenia w postępowaniu z dziećmi”.
Jednak jak okazało się w późniejszym czasie jej praca nie miała polegać jedynie na obowiązkach wobec Alvean. Na jej barkach spoczęło również wyjaśnienie tajemniczej zagadki dworu Mount Mellyn. Enigmatyczne sny i dziwne zjawy to tylko początek jej prawdziwej przyczyny obecności na kornwalijskich wzgórzach.
„Zastanawiałam się, dlaczego tyle osób doszukuje się mrocznej tajemnicy w tym, co wydarzyło się w Mount Mellyn. W końcu owa historia byłą całkiem banalna”.
Czy aby na pewno? Czy uda się prostej guwernantce rozwiązać tajemnicę dworu?
Sięgnęłam po książkę, ponieważ skusił mnie tytuł i jej XIX wieczny wydźwięk. Jednak już od pierwszych stron pochłonęła mnie bez reszty. Nie mogłam się oderwać od dalszego czytania i prób poznania dalszych losów Marthy oraz innych bohaterów. Jeżeli chodzi o główna bohaterkę to podobał mi się jej charakter. Była rozsądna i odpowiedzialna. Do wszystkiego podchodziła z dystansem i umiarkowaniem. Zawsze mówiła to, co myśli nie ukrywając niczego.
„-To, że jestem guwernantką, nie oznacza, że muszę znosić obraźliwe uwagi nieznajomych”.
Niewątpliwie była to jej najlepsza cecha. Natomiast właściciel dworu to zupełne przeciwieństwo Marthy. Skrycie ukrywał swoje intencje. Taki zabieg spowodował, że nie mogłam rozszyfrować tej postaci. Pozostało mi jedynie spokojnie czekać na rozwój wydarzeń.
Nie ukrywam, że spodobały mi się książki pióra Victorii Holt, bo rzeczywiście są bardzo ciekawe i intrygujące. Myślę, ze gdy będę miała okazję, to na pewno sięgnę po inne książki taj autorki. Do tej pory przeczytałam dwie powieści i obie oceniam bardzo wysoko. Moją uwagę zwróciło odwzorowanie epoki.
„Fioletoworóżowa tkanina cudownie tłumiła zieleń spodniej warstwy".
Przede wszystkim zapraszam do lektury, ponieważ myślę, że każdy odnajdzie tu coś dla siebie. Zostało ukazane nie tylko życie skromnej guwernantki lecz również intrygujący wątek kryminalny. Gorąco zachęcam do lektury.