Grzesznik nawrócony recenzja

Francesca Bridgerton Stirling zostaje nagle wdową i przez cztery lata nie może pogodzić się ze śmiercią swojego ukochanego Johna.

Michael stryjeczny brat Johna pokochał Francescę już sześć lat temu, kiedy zobaczył ją pierwszy raz.
Teraz jego pragnienia mają szansę się ziścić. Tylko czy oboje są na to gotowi? Czy Francesca zobaczy w nim kogoś więcej niż tylko przyjaciela?

Smierć Johna jest nagła i niespodziewana, Francesca bardzo krótko była jego żoną, więc bardzo przeżywa to nagłe i szybkie odejście męża. Bardzo go kochała i nie wyobraża sobie dalszego życia bez niego.

Michael był stryjecznym bratem Johna, ale byli ze sobą bardzo zżyci. Wspierali się wzajemnie i mimo wszystko zawsze stali ramię w ramię. Smierć Johna oznacza, że Michael będzie musiał przejąć jego wszystkie obowiązki, pod warunkiem, że Francesca nie spodziewa się syna.
Do tej pory bratowa była dla niego bratową, przynajmniej formalnie. Michael kochał Francescę skrycie i doskonale wiedział, że nie ma prawa do niczego więcej. Zarówno Francesca jak i John byli jego najlepszymi przyjaciółmi oraz najbliższą rodziną, więc nie mógł tego zniszczyć. Nauczył się żyć z tą miłością, wiedząc, że Francesca nigdy nie będzie jego.
Teraz niestety John umarł, a on musi wspierać Francescę, a to oznacza częste spotkania. Do tej pory rzadko się widywali, więc mógł z powodzeniem udawać, że są tylko przyjaciółmi, ale teraz wszystko ulegnie zmianie, a on najbardziej obawia się tego, że nie zdoła utrzymać tej przyjaźni. Jednak w krótkim czasie obmyśla intrygę, która ma na celu rozwiązać wszystkiego jego problemy.
W tej historii również jest motyw od przyjaźni do miłości, ale w znacznie innej formie. Michael poznał Francescę, tuż przed ich ślubem, więc nie mógł nic zrobić. Musiał pogodzić się z faktami, a szczególnie tym jednym, że to John jest tym szczęściarzem, który poślubi Francescę.
Jest tu kilka ciężkich tematów, które zasługują na uwagę. Mimo wszystko historia jest bardzo ładnie spięta w całość i uświadamia jak ulotne jest życie, bo chociaż medycyna zrobiła dużo kroków naprzód, to nadal są sytuacje, na które nie mamy wpływu i powinnismy cieszyć się z każdej wspólnej chwili, ponieważ nie wiemy na jak długo jest nam to dane.