Cudze chwalicie, swego nie znacie. Koniec z Le Carrem, Cummingiem, Clancym i całą resztą. Przerzucam się na polskie poletko i w polskim ogródeczku pielęgnować będę miłość do autora, który nie ustępuje w niczym czołówce światowych pisarzy thrillerów szpiegowskich. Od czasu przeczytania książki „Nielegalni”, czyli pierwszej części jego trylogii, dla mnie liczy się tylko on. Co mi po zagranicznych autorach, skoro mam własnego, rodzimego, wyhodowanego na polskiej (nie własnej) piersi pisarza, piszącego z pasją, niczym Sobieski do Marysieńki, z wiedzą zdobytą własną krwawicą przez wiele lat pracy w służbach specjalnych. Należy mu się również specjalne traktowanie, za to co wnosi do polskiej literatury. Prawdziwą wiosnę i świeżość.
Po moim wstępie nietrudno domyślić się, że mowa o Vincencie V. Severskim, który szturmem zdobył serca czytelników i czytelniczek, złaknionych przygód bohaterów na miarę Jamesa Bonda i Maty Hari w jednym, czyli na pół autentycznych, na pół zmyślonych, za to z charyzmą zniewalającą serca i umysły. To, co tak urzeka (przynajmniej mnie) w jego książkach, to nie tylko wspominana już świeżość. Czuć tu profesjonalizm autora, widać olbrzymią wiedzę i znajomość tematu. Dlatego jego książki czyta się na jednym wdechu. Trudno dziwić się temu faktowi, bo Severski, to były oficer wywiadu (o ile jest możliwe być byłym w tym fachu).
Podobnie jak w „Nielegalnych”, w „Niewiernych” spotykamy się z asami polskiego wywiadu w osobach Konrada Wolskiego i jego najbliższych współpracowników. A jako że jak głosi znane porzekadło, Polak, Rosjanin, Szwed trzy bratanki, nie mogło zabraknąć tu i znanych z pierwszego tomu bohaterów, z Miszą Popowskim na czele. Poznamy tu również zupełnie nowe postacie, które nieźle namieszają na międzynarodowej arenie. „Niewierni” przyniosą jeszcze więcej emocji, jeszcze więcej sensacji i tajnych przedsięwzięć. Przenosić będziemy się z naszego podwórka do Szwecji, Rosji, Irlandii, czy na Litwę. W sprawę zamieszani będą członkowie IRA, pertraktujący z nieprzewidywalnymi Koreańczykami (bardzo aktualny temat zważywszy na obecne pogróżki Korei Północnej), swoje zdanie narzucić będzie próbować Al-Kaida, a niebezpieczeństwo wytropić będą chciały wywiady różnych państw, bezpośrednio lub pośrednio zagrożonych, od polskiego, po rosyjski, szwedzki czy brytyjski.
Ta część, to dodatkowo okazja do lepszego zaznajomienia się z Karolem Hamondem, czyli Safirem as-Salam ibn Butrusem, szalonym Jaganem i diabolicznym rodzeństwem Bogajewów. Mnogość charyzmatycznych postaci, jakie zafundował czytelnikom autor sprawia, że książka sama się czyta, a właściwie sama się toczy, wciągając nas w jej wir. W kilka chwil sami stajemy się pełnoprawnymi uczestnikami zagmatwanych wydarzeń, próbując na własną rękę rozwiązać zagadki, którym stawić czoła próbują najtęższe umysły różnych maści wywiadów. Podobnie jak nasz wywiad mamy okazję główkować nad celem spotkań Koreańczyków i Irlandczyków w Warszawie, czy kibicować Wolskiemu w intelektualnych zmaganiach z Popowskim, nad butelkami alkoholu.
Co jeszcze powala na łopatki? To, że nasi agenci to prawdziwi fachowcy, nie amatorzy ustępujący na każdym kroku obcym wywiadom, a równorzędni i równoprawni partnerzy. Polskie realia plus polski wywiad rozdający karty, nadają siły i napędu „Niewiernym”. A polskiego czytelnika napawają dumą, że Polak potrafi. To prawdziwa pieszczota dla naszej megalomanii.
Nielegałowie made in Poland w niczym nie przypominają przesłynnego i przeznakomitego agenta Tomka. Bogu za to chwała na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli, choć z drugiej strony trochę szkoda, bo taka postać wniosłaby do powieści mnóstwo humoru i dałaby odprężenie skołatanym nerwom niejednego czytelnika. A tak, musi on zadowolić się krwiożerczym Jaganem, czy tajemniczym Safirem, targanym niezrozumiałymi dla przeciętnego Kowalskiego i statystycznej Nowakowej pobudkami. Ciekawie pociągnięty został wątek Zuza-Karol, w którym tajna agentka przeobraża się nieomal w femme fatale, a najgroźniejszy bodaj terrorysta Al-Kaidy z Polski staje się bezwolny niczym dziecko, zatracając się w swoim wyobrażeniu o obiekcie swoich westchnień. Miejscami strasznie to naiwne, chwilami niewiarygodne, ale to bez znaczenia. Czyta się to świetnie i lekko, a sama sytuacja nadaje powieści tylko pieprzu. Z resztą sam wątek Safira – terrorysty, robi olbrzymie wrażenie. Dużo tu Islamu i kultury arabskiej, którą autor wydaje się dobrze zgłębił. Dlaczego tylko wydaje się? Bo nie jestem w stanie ocenić tego realnie, nie znając się na rzeczy. W każdym razie jako nieobeznany w sprawach Islamu czytelnik, ufam Severskiemu bez zastrzeżeń.
Autorowi udała się też jeszcze jedna sztuka. Świetnie poprzeplatał informacje o współczesnym świecie. Niby nie mają one ze sobą nic wspólnego, niby są od siebie niezależne i odległe, tymczasem autor udowadnia że tak naprawdę nawet najbardziej odległe sprawy, wydające się nie mieć ze sobą żadnego wspólnego mianownika, mogą mieć na siebie wpływ i wynikać jedna z drugiej. We współczesnym świecie nie ma przypadkowości, zwłaszcza jeśli o świat polityki chodzi.
Do tego wszystkiego Severski bawi się formą, konwencją, klasyką literatury, samym pisaniem i to z niezłym skutkiem. Choć nie, wcale nie z niezłym. Z rewelacyjnym. Tak bardzo, że zamieniam się w stalkera i nękać będę autora, by jak najszybciej napisał część trzecią. Bo ja już ustawiam się w kolejce po książkę.