„48 godzin” autorstwa Alex Walendziuk to historia, która zachwyciła mnie swoją okładką oraz opisem wydawniczym. Po przeczytaniu ogólnego zarysu fabuły czułam, że będzie to bardzo dobra, jak nie najlepsza premiera tego roku. Niestety zbyt dużo wymagałam od tej pozycji, ponieważ historia ta nie do końca mnie kupiła.
Nela wraz z trzynastką innych nastolatków zostaje porwana i uwięziona w szkole. Uczniów wita głos osoby, który mianuje się dyrektorem. Ogłasza, że porwani będą uczestniczyć w grze o przetrwanie. Aby wydostać się na wolność muszą wykonać 13 śmiertelnie niebezpiecznych zadań lub odnaleźć i zabić ukrytego wśród nich zdrajcę, który współpracuje z dyrektorem.
Każdy z grupy ma supermoc, każdy ma swoje przemyślenia i swoje obawy. Będą współpracować, czy walczyć ze sobą?
Wydostaną się na wolność, czy polegną podczas zadań?
Prędzej znajdą ukrytego wśród nich zdrajcę, czy też zniszczą siebie nawzajem?
Przyznam, że początek tej książki był bardzo dobry. Kupił moją uwagę oraz pobudził moją ciekawość. „48 godzin” zaczyna się z lekkim przytupem, który zapowiada nam historię, od której nie sposób będzie się oderwać. Niestety im więcej stron przeczytałam, tym więcej rzeczy raziło mnie w oczy.
Z tego co wiem, jest to debiut tej autorki, dlatego też nie potraktuję jej zbyt surowo i opowiem Wam o kilku plusach i minusach tej książki.
Dużym atutem tej pozycji jest przede wszystkim lekkie pióro autorki, które zdecydowanie przyspieszyło moje czytanie.
Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z przelaniem uczuć bohaterów na kartki papieru. W trakcie czytania trafiły się momenty, w których czułam się, jakby ja również była uczestnikiem tej chorej zabawy i razem z bohaterami kombinowałam, kim jest ten zdrajca, który ukrywa się wśród nich.
Czy Wy również lubicie obrazki wewnątrz książki? Jeśli tak, na samym początku tej lektury czeka na Was kilka stron, na których znajdują się grafiki przedstawiające poszczególnych bohaterów. W mojej ocenie był to bardzo dobry zabieg, ponieważ dzięki nim nie miałam problemu z ich wyobrażeniem.
Skoro już o bohaterach mowa... Na miejscu autorki popracowałbym jeszcze trochę nad ich charakterystyką. Może i każdy z nich miał jakieś specjalne zdolności, to jednak sposób ich przedstawienia sprawił, że niestety dość szybko o nich zapomnę.
Kolejną rzeczą, do której po części się przyczepię, są zadania, które czekały na bohaterów. Owszem, kilka z nich było dość mocnych, jak np. zabici3 nauczycielki, to jednak zdarzały się też takie, które były po prostu nudne, a szkoda, ponieważ lektura ta miała duży potencjał.
Czy książkę polecam? I tutaj mam niestety pewien dylemat. Jak wiemy, gusta są różne i „48 godzin” może spodobać się wielu czytelnikom. Niestety jako fanka thrillerów oraz kryminałów nie bawiłam się zbyt dobrze. Alex Walendziuk miała dobry pomysł na całą fabułę, jednak wykonanie pozostawia w moim odczuciu wiele do życzenia.