Daß sie auf einer Bühne auftreten, gefährdet nicht nur den einzelnen, sondern alle miteinander in den Beziehungen, die sie zueinander herausgebildet haben.Elfriede Jelinek pochodzi ze Styrii, a studiowała w Wiedniu teatr, historię sztuki i muzykę. Jej teksty są bezkompromisowe, pełne ironii i społecznego zaangażowania. Rafał Ziemkiewicz nie ma racji odmawiając im znaczenia, a samej autorce talentu: albo nie rozumie ironii, albo zgrywa się, że nie rozumie. Jej sztuki mają znaczenie, lecz są osadzone głęboko w niemieckim kontekście społeczno-kulturowym i są skierowane przede wszystkim do niemieckiego środowiska, w którym powstały. Ukazane w tekstach Jelinek treści odzwierciedlają aktualne problemy i napięcia niemieckiego społeczeństwa, komentują wydarzenia polityczne, szydzą z zakłamania mediów i mieszczańskiej moralności. Autorka wadzi się z Bogiem, z rządem, z historią i minionymi wielkościami literatury i filozofii - Heglem, Kantem, Hölderlinem, Kleistem, Heideggerem... Jej teksty wskazują ważne problemy moralne, choć w krzywym zwierciadle i poprzez wyolbrzymienie - w groteskowy sposób.
Niniejszy tomik zawiera 3 sztuki z pierwszej połowy lat 90-ych oraz niefigurujący na okładce
Text zum Theater (Tekst o teatrze): Sinn egal. Körper zwecklos (Sens bez znaczenia. Ciało niepotrzebne). To w pewien sposób tekst teoretyczny o tym, jaki ma być teatr i jakiego aktora autorka dramatu chciałaby w swym teatrze mieć. Nie chce, by aktorzy wysforowywali się przed i ponad publiczność, niczym zwycięska trójka z peletonu, do czego scena ich predestynuje. Aktorzy owijają się zwykle płaszczem cudzych słów, którego nigdy nie zdejmują, nadając im kształt swego ciała i osobowości, ale autorka dramatu chciałaby, by słowa nie były "odzieżą" aktora, rolą, którą wdziewa na siebie. Chce, by słowa znalazły się pod zewnętrznością aktorów, by byli oni tylko wykonawcami tekstu, bez wczuwania się i bez stanisławszczyzny: by byli
jak bierki, którym zwisają z ust kawałki tekstów, lecz same mają być nieporuszone (s. 8). Aktorzy nie mają się utożsamiać z tekstem - mają być i SĄ językiem tekstu, są mówieniem. I - zdaniem autorki - teatr jest jedynym miejscem, gdzie dzięki temu, poprzez tekst, każdy ma szansę spotkać siebie samego. Prowokuje go do tego autor dramatu. Oczywiście można też obok siebie przejść obojętnie...
Stecken, Stab und Stangl. Eine Handarbeit (Kij, laska i pręt. Robótki ręczne.1995)*****
Po odrzuceniu przez krytykę jej poprzedniej sztuki
Raststätte w Austrii Jelinek ogłosiła emigrację wewnętrzną, nie zgadzając się na wystawianie swych dramatów w rodzinnym kraju (premiera teatralna odbyła się w Hamburgu w 1996 roku). To postanowienie zmienił jednak zamach na Romów, zabitych przez
rurbombę, gdy próbowali usunąć postawioną obok ich osiedla tablicę: "Romowie z powrotem do Indii!". O akcję podejrzewano
Bawarską Armię Wyzwoleńczą, lecz winnych nigdy nie znaleziono i nie osądzono. W tym zamachu zginęło 4 młodych Romów. Jelinek kierowana wściekłością, którą widać w tekście, napisała natychmiast nową jednoaktówkę polityczną. Przyczyną gniewu był nie tyle sam zamach, lecz to, w jaki sposób komentowano w mediach i w społeczeństwie to wydarzenie: próbując usprawiedliwiać zamachowców, oskarżać ofiary i umniejszać znaczenie tej tragedii. Tekst sztuki jest bardzo zjadliwy wobec mediów i tzw. "przeciętnego obywatela". Akcja rozgrywa się przy stoisku rzeźniczym pomiędzy rzeźnikiem-sprzedawcą a jego klientami. Za symboliczny przedmiot ukazujący fałsz narracyjny oplatający całą społeczność i wszystkie przedmioty dookoła służą różowe robótki na drutach, którymi oplatane jest wszystko po kolei - ludzie i rzeczy. Bowiem "każdy w domowych robótkach wypracowuje ekran własnej rzeczywistości", jak twierdzi autorka, dodając podtytuł o robótkach. Tytuł nawiązuje do psalmu Dawida o dobrym pasterzu (Ps. 23:
Dein Stecken und Stab trösten mich -
Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza), z drugiej strony Rzeźnik (nazwiskiem Stab - pałeczka dyrygenta, buława) reprezentuje siłę mediów: to on interpretuje wydarzenia, narzuca swe zdanie - "podaje mięso". "Kij, laska i pręt" mają jeszcze bardziej konkretny podtekst:
Franz Stangl był komendantem obozu w Treblince, zaś jako "
Staberl" podpisywał się felietonista pisma Kronen-Zeitung, relatywizujący zbrodnie nazistowskie, z którego tekstów Jelinek całe ustępy cytuje w dramacie. Występujące postaci zwracają się niejednokrotnie do zmarłych, których trumny pokazywane są w projekcji, tłumacząc morderców lub wyjaśniając zmarłym, że dla nich tak jest lepiej. Autorka podkreśla także, że taki stosunek do Romów lub imigrantów jest prostą kontynuacją nazistowskich poglądów dużej części austriackiego społeczeństwa, które, wcale jeszcze nie rozliczywszy się ze swych zbrodni wobec ofiar nazizmu, już domaga się zaprzestania "wiercenia im dziury w brzuchu" tym tematem: że niby dość już o tym.
Raststätte oder Sie machens alle (
Zajazd albo Tak czynią wszystkie, 1994
) ****
Z alternatywnego tytułu od razu można się domyślić, że autorka chce nawiązać do opery buffa Mozarta
Così fan tutte, w której wierność narzeczeńska (u Jelinek: małżeńska) jest wystawiona na próbę
. Bo mamy wiek XX, jest po rewolucji seksualnej, w Niemczech w latach 70-ych zalegalizowano pornografię, a w latach 90-ych jak grzyby po deszczu powstają kluby swingersów... A żony w długoletnich małżeństwach są zaniedbywane: ich dobrze sytuowani mężowie są przekonani, iż muszą być wystarczająco zadowolone ze standartu życia, jakie im zapewnili, więc nie będą nawet próbować zaspokoić swych potrzeb seksualnych. Sami sobie zresztą nie żałują. Bohaterowie to dwa zaprzyjaźnione małżeństwa w średnim wieku mieszkające w Wiedniu: Isolde ("Emma") i Kurt, oraz Claudia ("Karin") i Herbert. Intryga jest prosta, humor i treść wyrażają się przede wszystkim w dialogach. Obie przyjaciółki w tajemnicy przed mężami knują intrygę: wybierają się z nimi na przejażdżkę do zajazdu przy autostradzie pod Wiedniem, którego pobliski lasek służy jako miejsce schadzek dla amatorów "skoków w bok" z ogłoszenia. Mężowie się oczywiście niczego nie domyślają, mimo że zachowanie gości zajazdu, a także zapowiedzi obsługi przez głośniki przywodzą na myśl jednoznacznie erotyczne treści. Dopiero gdy kelner wyraźnie im mówi, po co się tu przyjeżdża, postanawiają sprawdzić, czy ich żony mogłyby ich zdradzić. A kobiety, zamierzając zrealizować wreszcie swe tęsknoty o "zwierzęcym seksie", którego w małżeństwie już dawno nie ma, pod pseudonimami umawiają się z dwoma mężczyznami: "Łosiem" i "Niedźwiedziem". Zamierzają w trakcie posiłku z mężami w zajeździe wyskoczyć na umówiony dziki "numerek" w toalecie. Jednak obaj niedoszli kochankowie spotykają Kurta i Herberta w barze i dają się przekonać do zamiany przebrań (przy czym okazuje się, że są prawdziwymi zwierzętami)... Trzyaktówka jest pełna humoru i otwarcie mówi o seksie. Można sobie wyobrazić, że to, co szokowało w operze Mozarta w XIX w, tutaj zostało posunięte dalej na tyle, by móc nieco szokować w wieku XX. Tematem jest jednak seks jako potrzeba i stosunki małżeńskie w dobie wszechobecnej erotyki i pornografii. W efekcie otrzymujemy dość trafną diagnozę mentalności społeczeństwa, a komedia jest trochę przez to gorzka.
Wolken. Heim. (Chmury. Dom., 1991
) ****
Tekst-monolog, w którym Jelinek odwołuje się - bardzo ironicznie, a przecież jednocześnie bardzo poważnie! - do różnych niemieckich tekstów literackich i filozoficznych, mówiących o Niemczech jako Ojczyźnie, o jej naturze i historii:
"wszystkim rządzi Bóg, ale nie nami! Trzymamy go, żeby spełnić swój sen. (...) I zarzucamy sobie niebo na plecy. I jak furie niszczymy nasze sąsiedztwo, gdzie wzrastali inni. Oni muszą zniknąć! Tylko nam, na naszym lądzie przyświeca życie" (...) Wyciągamy rękę po sąsiada, by skierować jego drogi w wybuchające chmury a samemu zająć jego miejsce i odpocząć. Potrzebujemy przestrzeni. Potrzebujemy sławy! Jeszcze nie skończyliśmy. Nie jesteśmy w ciemię bici (...). Tak zyskaliśmy ojczyznę, choć żniwem było tyle samo dóbr, co cierpienia". (s. 140-141) [tłum. tsantsara].