Istnieją różne typy ludzi. Charyzmatyczni, spokojni, choleryczni, zakompleksieni. Dostojewski mówił o podziale na Napoleonów i Pchły, Gordon Reece ukazuje nam ludzkość jako zbiór kotów i myszy.
Córka
Shelley ma dopiero szesnaście lat, a jej bagaż życiowy już jest większy niż niejednego z dorosłych. Przeszła prawdziwe piekło, gdyż stała się kozłem ofiarnym dla trzech dziewczyn, które kiedyś mogła nazwać swoimi przyjaciółkami. Popychana, bita, gnębiona nie była w stanie powiedzieć komukolwiek o tym, co spotyka ją każdego dnia w szkole. Dopiero po tym, gdy została żywcem podpalona zdołała zebrać się na odwagę, ale nawet wtedy nie wszyscy potraktowali na poważnie jej słowa. Jedynym rozwiązaniem okazała się dla niej indywidualna nauka w domu.
Matka
Mama Shelley była początkującą, dobrze rokującą na przyszłość panią prawnik. Na jej drodze pojawił się jednak pewien charyzmatyczny mężczyzna, z którym po pół rocznej znajomości związała się węzłem małżeńskim. To on podjął decyzję, że powinna zrezygnować z kariery i wychowywać ich dziecko. To on również po kilku latach małżeństwa stał się alkoholikiem i był agresywny w chwilach alkoholowego upojenia. Doszło do rozwodu i podziału majątku. Aby oderwać się od starego życia zdecydowała, że wraz z córką wyprowadzą się do domku na wsi.
Obie nie umiały się sprzeciwić i zawalczyć o swoje bezpieczeństwo oraz spokój. Były myszami, które nie potrafiły powiedzieć co myślą. Charakter myszy cechuje się tym, że wraz z nadchodzącym niebezpieczeństwem ucieka się, aby skryć się najdalej i najgłębiej jak tylko można. W życiu naszych bohaterek zdarzyła się jednak jeszcze jedna tragedia i to ona spowodowała, że w Shelley coś pękło i z myszy zaczęła zmieniać się w kota…
Wrażenia i rekomendacje
Moje pierwsze skojarzenie? „Zbrodnia i kara” Dostojewskiego w wersji lekko młodzieżowej. Wiadomo występuje sporo różnic, jednak i tak nie mogłam pozbyć się tego uczucia, że autor mógł się trochę zainspirować rosyjskim klasykiem.
„Myszy i koty” są dreszczowcem skierowanym do starszej młodzieży. Narracja w tej historii jest pierwszoosobowa co dodaje opowieści sporo realizmu. Shelley opisuje swoje emocje zarówno względem ojca, jak i oprawczyń, dzięki czemu możemy wczuć się jeszcze bardziej w jej sytuację. Język, którego używa odpowiada jej wiekowi, dlatego nie spotkamy tutaj długich filozoficznych wywodów, a jedynie myśli i spostrzeżenia dziewczyny z problemami. Pisarz Gordo Recce doskonale wykorzystał swoją znajomość psychiki młodzieży (którą uzyskał pracując jako nauczyciel), dlatego wykreowana przez niego postać głównej bohaterki nie jest przerysowana tylko bardzo naturalna w swoich zachowaniach.
Historia stworzona przez Reeca uświadamia nam, że każdy człowiek ma swoje granice wytrzymałości. Udowadnia też, że ludzie mogą się zmienić poprzez zdarzenia na które nie mają żadnego wpływu. Shelley jest dobrym przykładem osoby nieasertywnej, która nigdy nie zaczęłaby walczyć o swoje, gdyby nie dotknęły jej te wszystkie straszne sytuacje. Dzięki niej czytelnik zaczyna myśleć o swoim podejściu do męczących go spraw, w których się bez słowa wycofuje, zamiast przejść do ataku.
Książka Reeca jest wciągającą i trzymającą w lekkim napięciu opowieścią, po którą można sięgnąć w wolnej chwili. Nie sprawi ona jednak, że będziemy się bać w nocy, gdyż nie raczy nas ona wielkimi skokami napięcia. Mimo to czytelnik kibicuje Shelley i jej matce, gdyż ma cichą nadzieję, że w końcu w ich życiu zapanuje spokój oraz bezpieczeństwo.