Wszystko, czego nie zrobiliśmy razem to debiut obyczajowy Klaudii Muniak zabierający nas do Londynu. Autorka znana wcześniej z thrillerów medycznych pokazuje nam swoją delikatniejszą odsłonę, pełną wzruszeń, emocji i… poszukiwania samego siebie. Z czym przyjdzie się mierzyć czytelnikowi? Czego nie zdążyli zrobić bohaterowie książki? Przekonajmy się!
Wszystko, czego nie zrobiliśmy razem!
Róża wyrusza w największą podróż swojego życia: do Londynu! Mała walizka, trochę zaskórniaków i plik fotografii miejsc. Początki zawsze bywały trudne, ale Róża skrywa pewien sekret. Wszystko zmienia się, gdy podczas jednej z wypraw spotyka w metrze mężczyznę i nagle w jej życiu zaczynają pojawiać się barwy. Nagle przypomina sobie, jak się oddycha, jak się uśmiecha. Co skrywa plik fotografii? Kim jest ów tajemniczy mężczyzna? Jaki sekret skrywa Rita?
„Dobrze jest mieć w życiu coś, co przynosi nam satysfakcję, coś, co czyni nas niezależnymi od otaczających nas ludzi. Bo ludzie przychodzą i odchodzą i często nie mamy wpływu na to, kto i kiedy się obok nas pojawi, a tym bardziej – kto i kiedy zniknie z naszego życia.”
Gorzki smak wspomnień
Zastanawialiście się kiedyś, czy samotność ma swoje granice? Samotnym można czuć się w tłumie ludzi, na środku ulicy, na własnym ślubie, wśród bliskich. Wszystko, czego nie zrobiliśmy razem jest niezwykle smutną powieścią o gonieniu własnej przeszłości. Wspomnienia zlewają się razem z cieniami na londyńskich ulicach, a główna bohaterka dusi się swoją samotnością. Róża nie miała łatwego życia, wszystkie plany, które już snuła w głowie, rozwaliły się jak domek z kart. Nagle zmaga się z uczuciami, z którymi może utożsamiać się każdy czytelnik. Klaudia Muniak nie unika ciężkich tematów. Były fragmenty opowieści, które złamały mi serce, pokiereszowały je i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Pisze wprost do serc czytelników, pokazując, jak każdy z nas może czuć się samotny, niekochany, obcy, bezwartościowy. Próba załapania wspomnień w siatkę, jak kiedyś łapało się motyle okazuje się torturą. Choć Róża ma namiastkę tego, czego bardzo pragnęła, rozdrapuje sobie rany i posypuje je solą. Wszystko, czego nie zrobiliśmy razem będzie idealne dla czytelników, którzy wolą portrety psychologiczne niźli wartką akcję, bo ta książka ma pomóc nam zwolnić i złapać oddech, zadać sobie to najcięższe z pytań: co i kto jest dla mnie ważne?
„Wydaje mi się, że są rany, które palą już zawsze. Że nie ma znaczenia, ile czasu mija, bo ból nie leczy ran. Jedyne je zabliźnia. Mami mnie nadzieją, że kiedy to nastąpi, będzie mi trochę łatwiej żyć.”
Przewartościowuje Twoje życie?
Być może. Ta książka zostawia coś w czytelniku, cząstkę Róży, która nie chce być już samotna, która pragnie znaleźć szczęście. Jest to szczególna wyrwa w sercu. Powolne snucie się akcji, niespieszne poznawanie Londynu może początkowo zniechęcić, odtrącić, bo w końcu nie na to próbowaliśmy się przygotować. Jak palcem po mapie (pięknie narysowanej w książce!) poznajemy londyński klimat, przysmaki, wszystkie miejsca, które możemy kojarzyć z filmów i przepięknych ujęć. Jednak dajcie tej opowieści szansę, w tym smutku tli się gdzieś nadzieja i Klaudia Muniak w sadze londyńskiej idealnie nam to pokazuje. Ile jesteśmy w stanie zrobić dla drugiej osoby? Czy miłość ma swoje granice? Czy łatwo o kimś zapomnieć i nauczyć się żyć, oddychać na nowo? Nawet nie sądziłam, że Wszystkiego, czego nie zrobiliśmy razem będzie napawała mnie takim smutkiem, taką potrzebą przytulenia Róży i powiedzenia: będzie dobrze, będzie lepiej, uwierz, że jutro będzie inaczej. Na szczęście dla tych, co podobnie jak ja, dopiero zaczęli poznawać obyczajową stronę Klaudii Muniak, jest już dostępna druga część. Czytajcie, bo to powieść, która chwyta za serce.
„Wiem natomiast, że miłość wyciska na nas piętno, którego nie sposób się pozbyć. Nieważne, jakie to uczucie ma finał, ważne, że wwierca się w naszą duszę głęboko, przenika nas, by się z nami zespolić i na zawsze stać się cząstką nas.”