Skłamałabym, mówiąc, że nigdy nie czerpałam przyjemności z cierpienia matki”. Pierwsze zdanie „Gorzkiego cukru”, powieści nominowanej w 2020 roku do nagrody Bookera, a w 2021 do Women's Prize for Fiction, zapowiada lekturę mocną i kontrowersyjną. I taką też w istocie jest.
Avni Doshi pochyla się nad relacją matki i córki. Osuwającej się w niepamięć za sprawą choroby Alzheimera – Tary i – trwającej przy niej, mimo żalu i wciąż żywych wspomnień doznanych w dzieciństwie krzywd i zaniedbań – Antary. Z niespiesznej narracji, stanowiącej monolog wewnętrzny tej drugiej, ze skrawków reminiscencji i teraźniejszych zdarzeń, uzupełnionych opisami targających nią na przestrzeni lat uczuć i emocji, Avni Doshi stworzyła historię, która choć mocno osadzona w konkretnym miejscu i kulturze (współczesne Indie), ma wymiar uniwersalny.
Tradycje, zwyczaje, wierzenia, a nade wszystko status kobiet w indyjskim społeczeństwie – to zagadnienia, którym Doshi poświęca sporo miejsca. Nie bez powodu. Presji dostosowania się do społecznych norm uległa w młodości niepokorna Tara, a konsekwencje jej decyzji najdotkliwiej dotknęły jej córkę. Jednak tak, jak pisałam wyżej, mimo mocnego zakorzenienia tej historii w kulturze indyjskiej, ma ona wymiar ogólnoludzki.
„Gorzki cukier” to opowieść o trudnej, toksycznej miłości, o wewnętrznym rozdarciu pomiędzy własnymi pragnieniami, a oczekiwaniami społecznymi, poczuciem krzywdy, a obowiązku. Avni Doshi stawia przed czytelnikiem pytanie: Czy brak miłości, zainteresowania, nieliczenia się z potrzebami i uczuciami dziecka zwalnia je w przyszłości z obowiązku opieki nad chorymi/starymi rodzicami? Historia Tary i Antary z całą mocą pokazuje, że nie każda kobieta powinna być matką, że traumy dzieciństwa zostają z nami na zawsze; rzutują na dorosłe życie, wpływają na dokonywane wybory, podejmowane decyzje i relacje z innymi ludźmi. Pokazuje jak opieka nad chorą matką wpływa na relacje Antary z mężem, jak brak właściwych wzorców wywołuje w niej lęk przed macierzyństwem.
Debiutancka powieść Avni Doshi przesiąknięta jest żalem, podszyta traumą, cierpieniem fizycznym i psychicznym. To rzecz o ulotności, zawodności pamięci, nieuleczalnej chorobie i przemijaniu, o odpowiedzialności za najbliższych i depresji poporodowej. Dosadna i szczera do bólu, a zarazem chaotyczna, z nierównym tempem akcji, nagłymi przeskokami w czasie, wtrąceniami, które niejednokrotnie niczego nie wnosiły do całości. Daleka jestem od zachwytów, ale nie uważam, żeby czas spędzony z „Gorzkim cukrem” był czasem straconym.
Przełożyła Agnieszka Wilga