RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Dzień dobry,
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją „Gorącej sesji”, czyli czwartej części z serii Game On, autorstwa Kristen Callihan. Jeszcze raz dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki!
A wracając do samej książki jest to historia miłosna między dwójką bohaterów - Finn Mannus oraz Chess Copper, pełna humoru oraz na swój sposób urocza. Finn - członek drużyny futbolowej, który na początku powieści pełni rolę modela. Jest on przystojnym mężczyzną, któremu nie jest w stanie oprzeć się mało która kobieta. Chess - pani fotograf, która nigdy nie łączy życia zawodowego z prywatnym, niestety jeden członek drużyny nie jest jej obojętny. Czy przyjaźń damsko-męska naprawdę istnieje? Czy ta relacja im wystarczy? Nawet nie czytając tego, wiem, że większość z Was domyśli się odpowiedzi na ostatnie pytanie, więc mogę Wam jeszcze zdradzić, że im bliżej bohaterowie się poznają tym trudniej jest im żyć bez tej drugiej osoby. Jakie sekrety bohaterowie ukrywają pod swoimi maskami? Dowiecie się tego, jak i wiele wiele więcej sięgając, po „Gorącą sesję”, której premiera już 25 sierpnia!
Jeśli chodzi o moją ocenę, to na początku nie dawałam jej zbyt dużej nadziei, myślałam, że będzie to kolejna książka, z której nic nie wyniosę i z którą będę się męczyć. Wzięło się to też z tego, że był to mój pierwszy kontakt z autorką i nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.
Przyznam, że momentami czytając tę książkę uśmiechałam się sama do siebie, bo muszę przyznać, że autorka ma niezłe poczucie humoru, chyba będę musiała sięgnąć po poprzednie tomy, mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Na plus zasługuje też fakt, że autorka poruszyła w swojej historii tematy takie jak strata i ich wpływ na teraźniejszość oraz przyszłość. Muszę się przyznać, że było mi strasznie szkoda bohaterów kiedy dowiedziałam się jakie tajemnice z przeszłości muszą ze sobą targać. Niestety nie mogę Wam ich powiedzieć, bo będzie to lekki spojler, a sama ich nie znoszę...
Lektura ta pokazała mi, że życie to nie tylko chwile dobre, pełne radości, ale i tez pełne żalu, czy smutku. Warto żyć teraźniejszością i brać wszystko co daje nam los, tak jak jest powiedziane w przysłowiu o cytrynach i lemoniadzie...
Bohaterowie są dobrym przykładem, że pomimo trudności jakie ich spotkały warto się nie poddawać i znaleźć kogoś (bądź też nie) i brnąć dalej. Historia Chess i Finna pokazała, że drugi człowiek może być dla jednej osoby dużym oparciem.
Mimo, że książka ta była czasami zbyt przewidywalna (m.in. uczucie między dwójką bohaterów) oraz słodka, to na koniec płakałam jak bóbr, jestem zbyt wrażliwym człowiekiem i zakończenie było tak... I tutaj muszę skończyć myśl, czy ktoś z bohaterów zginie? Czy jednak nie? Dowiecie się sięgając po te książkę!
Na koniec pytanie, czy polecam „Gorącą sesję”? Polecam tę książkę, ale na pewno nie wszystkim, jest to dobra książka dla osób, którzy chcą zacząć swoją przygodę z tym gatunkiem. Na duży plas zasługuje fakt, że jest to jedna z nielicznych książek, w której nie znalazłam bohatera, przez którego miałam ochotę rzucić książką o ścianę i przestać czytać. Jeśli ktoś lubi książki z wątkiem straty i walką o lepsze jutro i do tego szczyptą miłości to pozycja idealna!