To już trzecia część przygód nastoletnich mieszkańców kalifornijskiego miasteczka Perdido Beach pióra Michaela Granta. Trzecia z sześciu planowanych. Już trzecia.
W Perdido Beach nie dzieje się najlepiej. Po raz kolejny spotykamy się z jego mieszkańcami- dziećmi do 15 roku życia i tymi, którym udało się przeżyć swoją "Wielką piętnastkę". W niewyjaśniony sposób obszar 15 kilometrów od elektrowni atomowej został ogrodzony przezroczystym murem, tworzącym kopułę. Zaś wszyscy ludzie powyżej 15 roku życia znajdujący się w jej zasięgu po prostu zniknęli. Zostały same dzieci, nastolatkowie, młodzież. Sami. Bez niczyjej opieki, bez niczyjego nadzoru i bez żadnej możliwości ucieczki. Mur ETAP-u (Jak dzieci nazywają to miejsce) jest silny i nieprzenikniony. Przynajmniej tak było w dwóch poprzednich częściach.
Długo zastanawiałam się czym autor zaskoczy nas w trzeciej części. Poprzednie wzbudziły we mnie wielką ciekawość i rządzę poznania kolejnej. Musze powiedzieć, że pan Grant nadal może pochwalić się wspaniałymi pokładami wyobraźni, której dowody znajdziemy właśnie w "Fazie trzeciej".
Jednak, czy aby ta wyobraźnia nie ulega przypadkiem... wypaleniu?
W trzeciej części Gone dużą rolę odgrywa rola Orsay- dziewczyny, która rzekomo potrafi porozumiewać się z dorosłymi znajdującymi się poza murem ETAP-u. Autor pierwszy raz w całej serii wprowadza dość prawdopodobną wizję świata poza ETAP-em: rodziców czekających na swoje dzieci, próbujących za wszelką cenę dotrzeć do swoich pociech. Jednak w środku, pod kopułą dzieci nie wierzą w opowieści Prorokini. To wszystko może być tylko iluzją. Rada, która teraz pilnuje porządku w mieście ma także inne problemy: Grupa Ludzi Zila demoluje dzieci posiadające moce, oraz ni stąd ni zowąd po mieście zaczyna chodzić Brittney- dziewczyna, która została pochowana w poprzedniej części, pojawia się także Drake- nazywany demonem. Także on skończył w poprzednim tomie zakopany żywcem w kopalni.
Rada, chcąc chronić dzieci przed niebezpieczeństwem decyduje się na kłamstwa- przeciw nim, a nawet przeciwko sobie.
Każdy rozdział, jak zawsze, opatrzony jest liczbą godzin i minut do końca pewnego ważnego momentu. W tym wypadku jest to 66 godzin 52 minuty do piętnastych urodzin Mateczki Mery. Ta postać i jej wątek bardzo mnie poruszył. Targana sprzecznymi uczuciami, chorobą, depresją i odpowiedzialnością za najmłodszych mieszkańców miasta dziewczyna, musi wybrać- czy zostać tam gdzie jest potrzebna, czy wykorzystać swoją Wielką Piętnastkę, by zrobić "puf" i zniknąć?
Szczerze powiem, że trochę męczyłam się z tą książka. Byłam ciekawa kolejnego rozdziału, ale mimo wszystko nawał wątków i specyficzna narracja (Bowiem co parę stron opowiadana jest historia kogoś innego) sprawiały, że gubiłam się w swoich własnych myślach. Autor wprowadził także nowych bohaterów z wyspy San Francisco de Sales.
Na początku czytania uświadomiłam sobie, jak wiele rzeczy z poprzednich części mi umknęło. Wiele postaci po prostu wypadło mi z pamięci. Ale w miarę czytania przypomniałam sobie wszystko i mniej więcej w połowie książki elementy układanki powoli zaczęły się składać w jedną całość.
Zaskakującą rzeczą było zakończenie, w którym duża rolę odegrał mały Pete. Autystyczny, młodszy brat Genialnej Astrid coraz bardziej wzbudza moją ciekawość. Właściwie trudno mówić tu o zakończeniu, bo mam wrażenie, ze prawdziwa akcja dopiero się zacznie. Pojawia się coraz więcej pytań dotyczących ETAP-u.
Swoją droga akcja w "Fazie trzeciej" nie była zbyt fantazyjnie zbudowana. "Kłamstwa" skupiały się bardziej na moralnych i wewnętrznych wojnach niż na prawdziwych fizycznych bitwach spotykanych w poprzednich częściach. Nawet konflikt pomiędzy Astrid i Samem nadawał powieści pewnego moralnego znaczenia.
Trudno oczekiwac, że w następnych częściach "Gone" znajdziemy odpowiedzi na dręczące nas pytania. Raczej możemy się spodziewać większej ilości zagadek i jedyne co nam pozostaje to snuć domysły i czekać na ostatnią część serii, która- mam nadzieję- przyniesie odpowiedzi.
Jedynymi- na szczęście niezbyt ważnymi- minusami książki są: okładka, na której Astrid wygląda jak dużo starsza kobieta i inwazyjna wręcz ilość błędów redakcyjnych. Literówki, czasem nawet zmienione całe słowa lub ich brak. Doszukałam się słowa "nie" którego nie było tam, gdzie być powinno. Przeszkadza to trochę w płynności czytania i według mnie błędów jest za DUŻO. Rozumiem, ze się zdarzają, ale tu niemal na każdej stronie widać pomyłkę.
Książkę, jak i całą serię, polecam szczególnie młodzieży, która w książce opuściłaby ETAP, czyli powyżej 15 roku życia. Wydaje mi się, że pomimo tego iż bohaterowie są młodsi, ukazują pewne negatywne cechy społeczne, które w realnym świecie mogłyby niekoniecznie pozytywnie wpłynąć na zachowanie dzieci. Jednakowoż uważam, że książka fantastycznie ukazuje próby stworzenia swojego rodzaju Społeczeństwa Młodych, które może nauczyć wielu rzeczy- cierpliwości, poczucia sprawiedliwości, pewności siebie i wytrwałości w dążeniu do celu.