Igrzyska Śmierci. Od jakiegoś czasu jest o nich głośno. O autorce, książkach w chodzących w skład trylogii i oczywiście o niedawno będącym w kinach filmie. Prawie każdy chce zarówno je obejrzeć jak i przeczytać. Często widzę recenzję wszystkich lub samej pierwszej części. Najpierw były opinie jakie one są niesamowite, lecz ostatnio trafiłam na dwie, które nie były zbyt oczarowane powieścią. W końcu postanowiłam sama się przekonać, po której stronie stanę i czy również mnie oczaruje Pani Collins.
Suzanne Collins swoją pisarską karierę rozpoczęła w 1991 roku jako twórczyni telewizyjnych programów dla dzieci. Amerykańska autorka bestsellerowej powieści, będącej pierwszą częścią trylogii o mieszkańcach futurystycznego państwa Panem, zanim stworzyła Igrzyska Śmierci, napisała kilka bajek i opowiadań, a w końcu zasłynęła pięcioczęściowym cyklem kronik o podziemnym świecie i Gregorze - chłopcu, który odkrywa nieznane nikomu obszary. I ten cykl pt. "Underland Chronicles"i "Igrzyska Śmierci" przez wiele tygodni utrzymywały się na liście bestsellerów "The New York Times", zyskując fantastyczne recenzje zarówno krytyków, jak i czytelników. Suzanne Collins mieszka w Connecticut z rodziną i trzema dzikimi kotami.
Główną bohaterką jest Katniss Everdeen. Dziewczyna mieszka wraz ze swoją załamaną po śmierci męża matką, młodszą siostrą Prim oraz kotem Jaskrem w dwunastym dystrykcie, jednym z najbiedniejszych, w którym ludzie zajmują się głównie górnictwem. Akcja rozpoczyna się w dniu dożynek - dniu w którym z każdego dystryktu zostaje wylosowany chłopiec oraz dziewczynka, którzy wezmą udział w walce na śmierć i życie z resztą wybrańców. Łącznie na arenę wychodzą dwadzieścia cztery osoby, a przeżyje tylko jedna.
"I niech szczęście zawsze Wam sprzyja!"
Pech chciał, że w tym roku wylosowana zostaje Prim, a Katniss pod wpływem miłości i strachu o siostrę zgłasza się na ochotnika, zastępując ją. Zaczynają się wtedy przygotowania podczas których dowiadujemy się ile jeszcze muszą przejść zawodnicy, nie tylko na arenie ze świadomością podczas odbierania innym życia, ale także uprzednie przygotowania do wywiadów oraz sama wiadomość, że dla niektórych oglądanie śmierci nastolatków jest pierwszorzędną rozrywką. Podczas pobytu na arenie pomagają także sponsorzy, to oni w pewnym kluczowym momencie zsyłają zawodnikowi chleb, czy lekarstwa. Bez nich o wiele trudniej jest sobie poradzić.
Gdy usłyszałam o "Igrzyskach Śmierci", była to dla mnie powieść pełna tajemnic. Nie wiedziałam o czym jest, ale tytuł zdecydowanie mnie zachęcał. Planowałam najpierw przeczytać książkę, ale jednak poszłam do kina. Po produkcji byłam w niebo wzięta, ale po mimo wszystko troszkę trwało zanim wzięłam się do czytania. Książka była równie miłym zaskoczeniem, często gdy najpierw oglądam film to potem po prostu nie jestem w stanie przeczytać książki, a tu tak nie było. I tak oto zostałam wielką fanką tej trylogii.
"Niszczenie jest znacznie łatwiejsze od tworzenia”
Autorka opowiada o losach nieistniejącego państwa, jednak książkę rozumiem po części jako ostrzeżenie do czego mogą popchnąć nas konflikty, wojny. Czasami jest w książce wspomniane, że to właśnie przez jakąś wojnę między wszystkimi dystryktami i kapitolem, że wtedy prawie wyginęła cywilizacja, dlatego świat ten jest tak wyniszczony. Z drugiej strony także bezwzględność kapitolu, ludzie mieszkający tam mają wszystko, nie głodują, mają ubrania, dobrą pracę, natomiast każdy dystrykt cierpi z powodu braku żywności, biedy. Pani Collins przedstawiła cała sytuację tak realistycznie, że gdy siadałam, aby przeczytać chociaż parę stron, czułam się jakbym tak była. Czytanie książki było dla mnie naprawdę dużym przeżyciem, te sytuacje w których była główna bohaterka sprawiały, że nie mogłam się oderwać od książki dopóki nie skończyłam czytać ostatniej strony , cała historia wywoływała też wiele emocji, szczególnie pod koniec. Książka jest świetna, naprawdę wszystkim polecam.