W powieści Głód Graham Masterton próbuje się zmierzyć z ogarniającym świat kataklizmem. Tajemniczy wirus atakuje żywność na całym terenie Stanów Zjednoczonych. W obliczu zagłady autor pozwala nam zobaczyć dramat człowieka jako jednostki, a nie zapomina przy tym o epickich opisach apokaliptycznych. Jak książka wypada pod względem całości?
Książka podzielona jest na dwie księga. W pierwszej poznajemy Eda Hardesty`ego, który jest właścicielem gigantycznej farmy w Kansas. Ogromne połacie pszenicy, które według planu miały zamienić się w czysty zysk, dotyka tajemnicza zaraza - kłosy zaczynają gnić i czernieć w zastraszającym tempie. Próby powstrzymania rozszerzania się wirusa są nieskuteczne, a Ed zdaje sobie sprawę, że wkrótce zostanie bankrutem. Okazuje się, że problem występuje na terenie całych Stanów Zjednoczonych, a zatrute są nie tylko zboża, ale także warzywa i owoce. Później źródło zatrucia pojawia się także w konserwach. Najpotężniejszy naród na świecie stoi z dnia na dzień przed widmem głodu. Ludzie zatracą swoje człowieczeństwo i zastąpią je pierwotnym instynktem przeżycia.
Znajdziemy tu także trochę domieszki political fiction, bowiem Masterton wprowadził do fabuły skorumpowanych polityków oraz urzędników, wykorzystując tragedię całego narodu będą chcieli się na niej wzbogacić. Na ich drodze oczywiście stanie Ed i kilka innych postaci, ale pamiętajmy, że w świecie Mastertona nie ma miejsca na przyjaźń i zaufanie. Nigdy nie wiadomo, kto tak naprawdę okaże się wrogiem, a kto przyjacielem.
Druga część to opisy zamieszek, morderstw i śmiertelnej walki o ostatnie resztki jedzenia. Są one bardzo przejmujące a zarazem brutalne, czyta się je jednym tchem - autor świetnie ukazuje psychologię opętanego tłumu.
Jest w tej książce jednak poważny mankament. Masterton sam wpada w zastawioną przez siebie pułapkę. Jest to długa powieść i miała przed sobą niezły potencjał, a historia upadającej Ameryki zadatki na przerażającą fabułę. Tylko z pozoru dobry pomysł przedstawienia dramatu jednostek w świecie, który z dnia na dzień traci swoje zasady moralne okazał się pomyłką. Szwankuje tu psychologia i motywacja bohaterów. Wiele rozdziałów jest tu wciśniętych na siłę, a inne są wydłużone jak to tylko możliwe. Oto porównanie: najważniejsze opisy rozprzestrzeniania się zarazy i jej wpływu na ludzkość mają po kilka stron, a rozdział o włamywaniu się po dokumenty i ucieczka autem ze strzeżonej posiadłości, kiedy za rogiem dzieją się naprawdę straszne rzeczy w wykonaniu obywateli narodu ma po kilkanaście stron. Czy naprawdę chce ktoś o tym czytać? Dysproporcja ta jest ogromna przez co miejscami wieje nuda.
Złe zbalansowanie akcji, zbyt mało pobocznych wątków, które były kluczowe dla powieści, mało wyraziści bohaterowie - to sprawiło, że Głód to tylko powieść niezła. Mimo to ci, którzy chcą poznać apokaliptyczną wizję końca Stanów Zjednoczonych w zamyśle Mastertona powinni tę książkę przeczytać pamiętając jednocześnie, że nie ma tu miejsca na happy end.