"Porywająca powieść, która nawiązuje do jednej z najbardziej przerażających historii w dziejach Ameryki - wyprawy Donnera."Ach, cóż to był za klimat!
Ocena tak wysoka właśnie za atmosferę, która wyłania się już od pierwszych stron, a nawet wstępu, informującego, że historia oparta jest na faktach.
To taka gorąca odmiana Terroru Dana Simmonsa.
Nie znałam wcześniej autorki, ale to się zmieni:)
Narracja rewelacyjna, prosta, surowa, a jakimś cudem utrzymująca kontakt z czytelnikiem i wprowadzająca sennie, acz skutecznie dreszcz grozy...
Nie spojleruję, ale w necie nt. tej tragedii można znaleźć kilka pasjonujących artykułów.
Skrócik.
Na początku 1847 r. ekipa ratunkowa poszukiwała Lewisa Keseberga, jedynego ocalałego z piekielnej ekspedycji. To, co znaleźli, było czymś naprawdę przerażającym... Historia sięga czerwca 1846 roku, kiedy to George Donner poprowadził grupę pionierów na zachód, do kalifornii.W trakcie podróży osadnicy docierają do opuszczonej chaty, w której znajdują setki listów, ukrytych pod kamieniami. Okazuje się, że są to setki ostrzeżeń:
"Zawracajcie albo wszyscy zginiecie".Ignorując przestrogę, grupa rusza dalej, mając nadzieję na lepsze życie na zachodzie. Niestety sprawy przybierają tragiczny obrót... Członkowie ekipy, jeden po drugim, zaczynają znikać z obozu. Znajdują się po pewnym czasie - same szkielety, obdarte ze skóry i ciała...Uwielbiam takie opowieści. Ta jest oparta na faktach.W maju 1846 r. dwie zamożne rodziny, Donnerów i Reedów, decydują się na podróż do Kalifornii, mając przed oczami pokusę lepszej przyszłości. Podróż w założeniu miała trwać około pół roku. W jej trakcie dołączyły do nich inne rodziny, aż grupa liczyła 87 osób, w tym kobiety i dzieci. George Donner zdecydował się na skrót przez Wielką Kotlinę, góry, Wasatch i Wielką Pustynię Słoną. I to był błąd... Resztę doczytacie sobie pod linkiem
TYM POLECAM!