Gestapo - ta nazwa do dzisiaj budzi grozę. Wystarczy sobie przypomnieć polskie filmy fabularne i sceny pokazujące przesłuchanie aresztowanych przez tajną policję.
Co się stało z funkcjonariuszami tej formacji po zakończeniu drugiej wojny światowej?
Niemcy jako kraj zostały podzielone na 2 części. Z części Niemiec zachodnich wyzwolonych przez Amerykanów powstała Republika Federalna Niemiec (RFN) - państwo kapitalistyczne.
Na obszarze wschodnich Niemiec wyzwolonych przez ZSSR powstała Niemiecka Republika Demokratyczna (NRD) - państwo socjalistyczne.
Austria została podzielona na 4 strefy okupacyjne (amerykańską, brytyjską, francuską, radziecką). Trwało to do 1955 roku.
Kilku niemieckich historyków napisało bardzo ciekawą książkę o losach Gestapo po 1945 roku. Cyt.: "Ocenia się, że co najmniej 25 000 funkcjonariuszy Gestapo, czyli zdecydowana większość, mogło przeżyc wojnę."
Wszyscy znają to stwierdzenie, że zbrodniarze niczemu nie byli winni, oni tylko wykonywali rozkazy cyt. "Poczucie winy ma jedynie niewielka grupka z nich: oni nie popełnili żadnych przestępstw, o niczym nie wiedzieli, działali z idealistycznych pobudek, byli towarzyszami broni, a tamci nie byli wcale lepsi!, pisał Eugen Kogon o internowanych w Darmstadt, wśród których wtedy znajdowało się 352 funkcjonariuszy Gestapo."
Część wyższych stopniem funkcjonariuszy Gestapo, podobnie jak Heinrich Himmler (szef tajnej policji) popełniło samobójstwo po przegranej przez III Rzeszę wojnie. Niektórzy uciekli do Ameryki Południowej, a duża część z nich, bardzo dobrze się odnalazła w nowej, powojennej rzeczywistości.
W latach 50 tych, w RFN miała miejsce, mówiąc w dużym uproszczeniu amnestia, dzięki której wielu funkcjonariuszy Gestapo znalazło zatrudnienie m.in. w policji kryminalnej np. dr Rudolf Braschwitz, komisarz Gestapo w latach 1933-1934, w 1955 roku objął stanowisko głównego komisarza kryminalnego w Dortmundzie.Można powiedzieć, że to prawdziwy chichot historii, tylko jak taką sytuację wytłumaczyć rodzinom ofiar Gestapo.
W NRD ważniejsze było budowanie socjalizmu, więc sprawa ścigania funkcjonariuszy tajnej policji Himmlera, nie miała już większego znaczenia.
Bardzo ciekawa jest sytuacja Austrii, która nigdy nie rozliczyła się ze swoją nazistowską przeszłością, uznając, że to, iż była okupowana przez 10 lat jest wystarczające do odkupienia win.
Cyt.: "Fakty jednoznacznie świadczące o tym, że tamtejsze społeczeństwo z prawie 700 000 członków partii wykazywało wyższy stosunek upartyjnienia, niż było to w przypadku NSDAP w "Starej Rzeszy", że Austriacy w znacznym stopniu stanowili personel administracji okupacyjnej, uczestniczyli w zbrodniach wojennych, masowych przesiedleniach, polityce zagłady i wypędzenia, przestały się liczyć. Tylko nielicznych interesowało, że Austriacy z Eichmannem, Kaltenbrunnerem, Odilo Globocnikiem i Hermannem Höfle należeli do głównych organizatorów "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej" i że trzy czwarte komendantów obozów zagłady i 80% podwładnych Eichmanna pochodziło z Austrii.... Przyznanie się do winy i współodpowiedzialności było nie do pogodzenia jako zbiorowej ofiary."
W książce są również opisane losy kilku funkcjonariuszy Gestapo m.in. Waltera Rauffa, konstruktora mobilnych komór gazowych, czyli ciężarówek, w których mordowano ludzi spalinami z samochodu. Rauff uciekł do Ameryki Południowej i zmarł w Chile, w wieku 77 lat na zawał serca.
Niemcy z mordowania ludzi zrobili przemysł. Porażają słowa Rauffa cyt.: "Nie mogę powiedzieć, żebym wtedy miał jakieś zastrzeżenia wobec zastosowania mobilnych komór gazowych. Dla mnie na pierwszym miejscu stał fakt, że dla ludzi, którzy musieli się tym zajmować, rozstrzeliwania stanowiły duże obciążenie, zlikwidowane właśnie dzięki tym samochodom".
Jakbyśmy współcześnie powiedzieli, trzeba dbać o swoich podwładnych i nie stresować ich za bardzo. Taka forma zabijania była w końcu bardziej efektywna.
Historycy szacują, że w takich ciężarówkach - komorach gazowych zamordowano ok. 500 000 osób. Stosowano je m.in. w obozie, w Chełmnie nad Nerem, gdzie mordowano Żydów z łódzkiego getta.
Znamienna jest również historia Otto Bradfischa, szefa Gestapo w Łodzi, który był m.in. odpowiedzialny za deportację ponad 7000 osób z łódzkiego getta do obozu Chełmno nad Nerem w czerwcu i lipcu 1944 roku oraz ok. 67 000 Żydów do obozu Auschwitz-Birkenau.
Skazano go tylko na 13 lat ciężkiego więzienia, i to dopiero w latach 60-tych. Dożył sędziwego wieku 91 lat w małej wiosce, w Bawarii. Zmarł w 1994 roku.
"Gestapo po roku 1945" to bardzo wartościowa książka dla osób interesujących się historią. Napisana przez niemieckich historyków, jest wiarygodnym źródłem i może być również wykorzystana do pisania różnych prac np. na studiach.