"Ognie" Sigríður Hagalín Björnsdóttir
Anna wiedzie poukładane życie u boku męża i dzieci. Prowadzenie domu godzi z pracą wymagającą bezwzględnego poświęcenia — kobieta jest geolożką, wulkanolożką. Życie Anny zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy pod stopami mieszkańców Islandii, w trzewiach Ziemi zaczyna bić ogromne, ogniste serce, którego mocy nie powstrzyma nikt...
"Ognie" to druga powieść autorstwa skandynawskiego autora, jaką miałem przeczytać w życiu. I absolutnie się nie zawiodłem.
W historii utkanej przez Björnsdóttir odnalazłem wszystkie elementy, aspekty, za jakie cenię sobie literaturę skandynawską. Od pierwszych stron wyczuwalny jest ten jakże wyjątkowy, niezwykle piękny minimalizm, oszczędność w słowach, ale nie w emocjach, rozbudowywaniu złożonych z wielu warstw portretów psychologicznych bohaterów, których poznajemy i śledzimy z zachłannością, pragnieniem coraz lepszego wejścia w ich psychikę, odbycia fascynującej podróży po ich umyśle.
Jak wspomniałem, mimo że w "Ogniach" minimalizm stoi na pierwszym planie, to książka ta nie jest beznamiętna, bezpłciowa, przyprawiająca o znużenie i apatię — wręcz przeciwnie! Akcja rozwija się powoli, miarowo, nie ma co oczekiwać po niej spektakularnych zwrotów akcji, lecz zakończenie zwala z nóg.
Sigríður Hagalín Björnsdóttir stworzyła przepiękną, cudowną opowieść o przekraczaniu własnych barier, wychodzeniu ze swojej strefy komfortu, poświęceniu dla zdobycia upragnionego celu i tego co w życiu człowieka najważniejsze, najistotniejsze — rodziny, bez której nic nie byłoby takie samo. Jest to także wzruszająca historia o miłości, namiętności silniejszej od nas, bezgranicznej pasji i potrzebie poznawanie tego co nowe, nieznane. Autorka nakreśla w "Ogniach" fascynujący, ogromnie inspirujący obraz natury, jej bezwzględności, wielkiej siły, która w mig jest w stanie obrócić wszystko w pył.
"Ognie" cechują się atmosferą, jakiej nie znajdziemy w żadnej innej powieści. Spomiędzy kartek sączy się powoli, snuje się mgła niepokoju, duchota, ale też cisza. Cisza przed burzą, można by rzec. I to właśnie ta duszna, oszałamiająca atmosfera spowija czytelnika, który odczuwa, że wydarzy się coś, na co nikt nie ma wpływu, coś niedobrego.
Książka ta jest jedną z niewielu, o ile nie jedyną, reprezentantką gatunku, jakim jest thriller geologiczny. Epizod wulkaniczno-geologiczny całkowicie zdobył moje serce, gdyż autorka za jego pomocą pokazuje nam coś innego, niespotykanego dotąd w literaturze; dodatkowo wykazuje się ogromną wiedzą i umiejętnym poruszaniem się w temacie.
Przyznam, że nie spodziewałem się po "Ogniach" powieści tak dopracowanej, płynnej, nieobliczalnej, nieokiełznanej, a jednocześnie delikatnej i subtelnej. Sigríður Hagalín Björnsdóttir pozytywnie zaskoczyła mnie historią Anny i jej rodziny, sprawiła, że z pewnością pozostanie ona ze mną na dłużej.
⭐9/10
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.