,,Wellness'' Nathana Hilla zaskoczyło mnie w wirze życia. Pragnęłam oderwać się od codzienności i dać pochłonąć długiej, wspaniałej powieści od której nie będę mogła się oderwać. Kolorowa okładka natychmiast przykuła moją uwagę, opis zrobił jeszcze większe wrażenie - nie zastanawiałam się zbyt długo. Zaczęłam czytać w parku, słoneczny dzień na Kabatach i... odpłynęłam.
Na początku poznajemy Jacka i Elizabeth jako młodych ludzi z głowami pełnymi marzeń. Podglądają się wzajemnie i wzajemnie o sobie myślą. Pragną odnaleźć miłość. Tę i tego, kogo pokochają bezwarunkowo i los spełnia ich pragnienie. Autor snuje ich historię nielinearnie, ale tak, byśmy czuli ciągłość. Biorą ślub, pojawia się mały Toby, a wraz z nim życie się reorganizuje. Elizabeth pracuje w tytułowym biurze Wellness. Miejscu gdzie leczy się pacjentów kuracjami na wszystkie możliwe schorzenia. A co najciekawsze ich kuracje działają pomimo, że pacjencji zamiast prawdziwych lekarstw dostają... placebo. To jeden z głównych i jak dla mnie najciekawszych wątków, bo od tej gałęzi odchodzi wiele egzystencjalnych pytań na które Hill stara się odpowiedzieć albo przynajmniej wskazać nam drogę do samodzielnego rozstrzygnięcia kwestii etyki, moralności, wiary ludzi w cudowne kuracje i ich skutecznosci.
Niezwykle ważnym jest też wątek pochodzenia obojga bohaterów. Ona pochodzi z wielopokoleniowej rodziny milionerów, którzy dorobili się na krzywdzie ludzi. Elizabeth to geniuszka, która odcięła się od rodziny i postanowiła sama zbudować swój sukces. Jack był chorowitym, poniżanym przez matkę chudzielcem wychowanym na preriach Kansas gdzie po horyzont widać tylko trawę. Ważnym wątkiem jest tu wypalanie traw, którym parał się jego ojciec. Wspaniała i moja ulubiona to postać radosnej siostry Jacka - dowód na to, że w niektórzy noszą w sobie światło.
,,Wellness'' otworzyło mi oczy na tak wiele spraw, że trudno zamknąć je w kilku zdaniach opinii. Nathan Hill umiejętnie potrafi kreować opowieść tak, że dajemy jej się całkowicie pochłonąć. Kiedy chce - manipuluje, kiedy chce, prostuje informacje, które wcześniej zbiły nas z tropu. Niewielu potrafi z takim kunsztem i precyzją opowiedzieć o złożoności świata. Ostatnie 150 stron to jakiś absolutny odjazd. Piękna, genialna, mądra, ważna. Ta książka jest wszystkim.