"O hultajach, wiedźmach i czarownicach" zostało pierwotnie opublikowane przez Wydawnictwo Łódzkie w 1978 roku. 18 sierpnia 2020 roku nakładem wydawnictwa Replika ukazało się wznowienie/premiera tejże książki.
Bohdan Baranowski był polskim historykiem, orientalistą oraz profesorem nauk humanistycznych a także nauczycielem akademickim Uniwersytetu Łódzkiego. Studiował w Warszawie. Po zakończeniu wojny zamieszkał w Łodzi i tam rozpoczął pracę w nowo powstałym Uniwersytecie Łódzkim. Był członkiem Łódzkiego Towarzystwa Naukowego i Polskiego Towarzystwa Historycznego. Podczas swojej wieloletniej pracy i szeroko pojętych zainteresowań ogłosił około 300 prac w tym 35 książek.
Jest to moje drugie spotkanie z profesorem Baranowskim, nie mniej udane niż pierwsze. I podobnie jak w przypadku "Pożegnania z diabłem i czarownicą", tak i w "Hultajach, wiedźmach i czarownicach" próżno szukać fabuły, gdyż mamy do czynienia z książką o charakterze popularno naukowym.
Książka jest podzielona na trzy części, w których autor bardzo skrupulatnie opisuje obyczajowość, stosunki między ludźmi, nastroje panujące na polskiej wsi i w polskich miastach, mentalność i religijność.
W części pierwszej Baranowski szczegółowo wyjaśnia na czym polegała egzystencja klasy feudalnej, przede wszystkim właścicieli jednej lub dwóch wsi i biedoty szlacheckiej. Skupia się również mocno na normach zachowań wśród chłopstwa. Znaczną fragment tej części autor poświęca również na przedstawienie ludzi "luźnych", czyli takich, których współcześnie nazwano by wędrujących bezdomnych.
Część druga poświęcona w całości czarownicom czyli kobietom, które zostawały oskarżone o czary, jako się okazuje współcześnie- niesłusznie. Choć szerzej cały proces, który towarzyszył kobiecie, której zarzucano współprace w szatanem został w przejrzysty sposób wyjaśniony właśnie w "Pożegnaniu z diabłem i czarownicą", to w "Hultajach, wiedźmach i wszetecznicach" jest całkiem spora relacja, jak wyglądały choćby procesy sądowe, tortury i ewentualne uwolnienie nieszczęsnej kobiety- niezmiernie rzadkie, ale zdarzały się.
Część trzecia odnosi się do "wszetecznic". Choć współcześnie uznaje się to słowo za archaizm, to w schyłku epoki średniowiecza a nieśmiałych początkach epoki odrodzenia były to przeważnie kobiety, które były prostytutkami. I podobnie jak współcześnie sam nierząd nie był karalny, aczkolwiek przymuszanie do niego już tak. W tej części Baranowski opisuje także reakcję społeczeństwa, szczególnie chłopstwa, często ubogiej szlachty i mieszczaństwa na zdradę współmałżonka- kary i pokutę, prawie zawsze finansową. Ten proceder zresztą był traktowany jako poważne wykroczenie kościelne. Autor podkreśla, że badania dowodzą o znacznej swobodzie seksualnej dawnych Słowian. Zaznacza też, że dopiero wprowadzenie chrześcijaństwa i zwiększona rola kościoła zaczęła wpływać na zagadnienie moralności seksualnej.
Do "wszetecznic" zaliczały się także dziewczęta zgwałcone, które jak wiadomo powszechnie, nie były winne ani grzechu cudzołóstwa ani tym bardziej nie sprzedawały swojego ciała. Sam Baranowski zresztą nie godzi się, aby ofiary gwałtów do tej grupy klasyfikować.
Charakter tego typu literatury nie pozwala na to, aby stała się ona odskocznią i książką na jeden wieczór. Choć styl pisarski Bohdana Baranowskiego jest bardzo przystępny, nie używa on anachronizmów kiedy coś podsumowuje lub opisuje dane zagadnienie, to już fragmenty, które służą za cytaty są (jeśli oczywiście można tak powiedzieć) toporne, ciężkie w odbiorze. Prawdopodobnie dzieje się tak, gdyż podstawowym materiałem źródłowym są akta sądowe. Dlatego wiele miejsca w "Hultajach, wiedźmach i wszetecznicach" zajmują informacje z przewodów sądowych na złodziejach, zbiegłych żołnierzach, zdradzających małżonków oraz czarownic. I o ile pozostali nie raz byli ciężko karani, to właśnie kobiety oskarżone o czary były najdotkliwiej torturowane, często na owych torturach po prostu umierały, a karą za ich "grzech" była śmierć praktycznie zawsze
Dodać trzeba koniecznie, że owe akta pochodzą z XVII i XVIII wieku.
Niemniej jednak jest to książka szalenie interesująca. Nie polecam jednak zwieść się pięknej okładce, to nie jest bajkowy świat a samo życie, choć dla niektórych życie bardzo nieaktualne i prawie niemożliwe.