Strata bliskiej osoby to cios dla każdego, puste miejsce w sercu jest dotkliwie odczuwane nawet pomimo upływu czasu. Niekiedy da się je trochę zapełnić, chociaż nigdy do końca, a pamięć wciąż przypomina, że kogoś już nie ma z nami, chociaż tak potrzebujemy tego człowieka. Co zrobić w chwili kiedy ból najbardziej daje o sobie znać? Może zatelefonować?
To już był rytuał, dokładnie od dwóch lat, w każdy wieczór Zuzanna dzwoniła do matki. Nieważny był dzień tygodnia czy to co przydarzyło się podczas niego. Po prostu dopełnieniem zawsze było wybranie tak dobrze znanego numeru i ... usłyszenie głosu z drugiej strony. Można powiedzieć, iż to przecież nic niezwykłego, banalna sprawa, po prostu kolejna rozmowa, chyba, że osoba, do której dzwonimy nie żyje. Dla Zuzanny głos nagrany na poczcie głosowej daje poczucie bezpieczeństwa i pozwala, chociaż na chwilę, wrócić do czasu kiedy jeszcze świat widziany był w jasnych kolorach. Teraz wszystko wyblakło, straciło na ważności, jedynie odgłosy diabelskiego kota zza ściany wciąż są tak samo denerwujące. Praca nie daje satysfakcji, jedynie stanowi źródło utrzymania, a w pewnym momencie nawet i w niej los daje prztyczka w nos Zuzannie Piątek. W takiej sytuacji pozostaje tylko jedno, ale niespodziewanie zamiast nagranych słów słychać kogoś zupełnie innego. Rozczarowanie, żal i przede wszystkim ból po raz kolejny przypominają o śmierci i pustce. Niespodziewana rozmowa jednak ma swoje dobre strony - rozmówczyni dodaje otuchy młodej kobiecie, wysłuchuje ją i przede wszystkim pozwala na wyrzucenie skrywanych zgryzot. Czy dzięki telefonowi można zdobyć przyjaciółkę? Pytanie to zaczyna nurtować Zuzę, lecz nie ma zbytnio czasu by zawracać sobie nim głowę. W jej życiu zaczynają się całkiem zaskakujące sprawy, najpierw niezaplanowana podróż na drugi koniec Polski, zaraz potem spotkanie Teresy, no i poznanie Jakuba. Jak na tak krótki okres czasu to dużo, być może zbyt wiele? Na tym nie koniec niespodzianek, wprost przeciwnie, zza chmur zdaje się nieśmiało wychylać słońce, ale na kiełkujące szczęście wciąż rzuca cień przeszłości. Czy da się zaleczyć rany i pozwolić sobie na nowy życiowy rozdział? Rzeczywistość nie jest aż tak prosta, a i ludzie umieją skomplikować co nieco.
Rozmowa pozwala na wyjaśnienia, wytłumaczenia, daje możliwość usprawiedliwienia się, a zwłaszcza przeproszenia za swoje czyny. Pod jednym warunkiem - musi być dialogiem nie monologiem. Niestety czasem najpierw mówimy, potem myślimy, na samym końcu dopiero uświadamiając sobie jaką siłę mają słowa - te wypowiedziane i te przemilczane. Zuzanna zbyt dobrze już poznała ciężar jednych oraz drugich, teraz chce stawić czoła przeszłości i przyszłości. Jedna z drugą jest nierozerwalnie związana, ale jedynie na tę drugą można jeszcze wpłynąć ...
Ciepła opowieść o przyjaźni, sile rodzinnych więzów oraz różnych obliczach miłości jest lekturą, którą zawsze bardzo chętnie przeczytam. "Numer telefonu" właśnie jest taką historią, pozwalająca z jednej strony na relaks, z drugiej na kibicowanie bohaterom w ich perypetiach. Książka Anny Kucharskiej daje zastrzyk optymizmu, nie za słodkiego, lecz rzeczywistego. Oczywiście "Numer telefonu" ma w sobie wątki bardziej refleksyjne oraz momenty gdzie chciałoby się coś podpowiedzieć postaciom - dać przyjacielską radę. Ale rolą czytelnika jest śledzenie poczynań bohaterki i jej bliskich oraz trzymanie za nich kciuków, szczególnie w momentach kiedy wszystko idzie w przeciwnym kierunku od oczekiwanego. Pozostaje jeszcze zakończenie, gdzie swoją obecność zaznacza pewien piekielny kot - Behemot.