O twórczości Paige Toon słyszałam już wiele dobrego, więc kiedy w zapowiedziach ujrzałam jej najnowszą powieść, wiedziałam już, że muszę poznać ją bliżej. Historia Hannah i Sonny’ego wzbudziła moje zainteresowanie już od pierwszej strony. Jak jednak wypadła ta pozycja całościowo? O tym w tej recenzji.
Hannah jest optyczką i kiedy kolejnego dnia pojawia się w pracy, nic nie zapowiada tego, co się wydarzy. Kiedy do poradni okulistycznej przychodzi Sonny — już od pierwszej chwili urzeka on kobietę swoją pewnością siebie i nieodpartym urokiem. Jednak przyjechał on do Cambridge tylko na wakacje, więc czas na rozwój znajomości byłby ograniczony. Kiedy Hannah widzi zdruzgotanego Sonny’ego wychodzącego z gabinetu psychoterapii jej wuja, dociera do niej, że mężczyzna może mieć więcej mrocznych tajemnic, niż jej się zdawało. Bolesna przeszłość to tylko kolejny element, których ich łączy. Jak potoczą się ich dalsze losy, kiedy oboje unikają wszelkich związków za wszelką cenę?
Okładka tej książki jest dość urocza i zwiastuje raczej historię, która owszem – chwyci za serce, ale okaże się raczej powieścią słodką i romantyczną. Nauczona doświadczeniem wiedziałam już, że tak na pewno nie będzie, zresztą sam opis nie pozostawał żadnych wątpliwości — coś miało się tutaj wydarzyć, co być może sprawi, że moje serce na moment się zatrzyma. Nawet nie wiecie, jak bliska prawdy byłam...
Główna bohaterka zyskała moją sympatię i szacunek już od pierwszej chwili, kiedy tylko się pojawiła na kartach powieści. Hannah wykonuje bardzo ciekawy i ważny zawód, który w pewien sposób mnie fascynuje. Okulistyka nie jest czymś łatwym, a ilu ludzi, tyle przypadków — każdego dnia trzeba mierzyć się z czymś innym. Uważam, że postać ta została wykreowana bardzo ciekawie i sprawiła, że tę historię po prostu poznawało mi się bardzo dobrze. To, co przeżyła Hannah, poruszyło mnie i sprawiło, że zaczęłam patrzeć na nią z jeszcze większym podziwem.
Sonny to z kolei mężczyzna, którego przeszłość jest jeszcze trudniejsza (choć nie chcę tutaj wartościować doświadczeń życiowych żadnego z nich), a która sprawiła, że w moich oczach pojawiły się łzy. Jego postać autorka stworzyła naprawdę dobrze, choć zdarzyły się chwile, kiedy coś mi w nim nie do końca pasowało. Jednak z drugiej strony czyni to jego postać bardziej... ludzką i zdolną do popełniania błędów, jeśli dobrze to ujęłam.
Książka ta jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Paige Toon, ale z pewnością nie ostatnim. Do gustu przypadła mi nie tylko kreacja głównych bohaterów, ale i przedstawienie ich historii z osobna. Oboje mają swoje przeżycia, które nadal bolą i które wciąż mają bardzo duży wpływ na teraźniejsze życie. Ten aspekt ich życia sprawił, że zaczęłam patrzeć na tę powieść już nie jak na zwyczajny romans, ale jak na historię, która prawdopodobnie mnie zmiecie z planszy. No cóż, najwidoczniej przyciągam takie historie, ale czy mi to przeszkadza? Absolutnie nie.
Paige Toon ma bardzo dobre pióro, które sprawiło, że mimo wszystko książkę pochłonęłam w ekspresowym tempie. Ta historia wciągnęła mnie na tyle, że zdołałam zapomnieć o swoich problemach i otaczającej mnie rzeczywistości, a to wszystko tylko dlatego, że czułam silną potrzebę przebywania w Cambridge wraz z Hannah i Sonnym. Myślę, że to dostateczny dowód na to, że warto poświęcić tej pozycji więcej uwagi.
Co więcej, książka ta może spodobać się wszystkim, którzy nie przepadają za wszelkimi spicy scenami – tutaj nie ma ich na tyle, by odrzucały, powiedziałabym wręcz, że są dość... subtelne, co również ogromnie doceniam. W każdym razie — gorąco polecam Wam Gdy tylko cię ujrzałam, a ja idę czytać pozostałe książki autorki.