Na jednej z uczelni w małym miasteczku na wschodzie Polski, zjawia się profesor z Tel Awiwu, Jakub Kraft. Rzekomo przyjechał na kilkutygodniową wymianę między uczelniami, a tak naprawdę poszukuje przyjaciela, który niespodziewanie zniknął, doktora Krystiana. Na uczelni są zaskoczeni jego przyjazdem. Jest inny, dziwny, wywołuje konsternację, a u płci przeciwnej zachwyt. On sam nie wie co sądzić o ciepłym przyjęciu na uczelni. Za wszelką cenę stara się odnaleźć przyjaciela. Niepodziewanie pomoc oferują mu nowe koleżanki z uczelni. Wspólnie wpadną na tropy afery związanej z tajemniczymi zniknięciami młodych studentek z Ukrainy. Szykuje się grubsza sprawa, w którą są wplątane miejscowe tuzy. A wiadomo, w takich sytuacjach nie ma miejsca na żadne sentymenty i prawe działania stróżów prawa. Będziemy świadkami wypadku samochodowego z udziałem jednej z osób zamieszanych w tę sprawę, licznych i brutalnych pobić Jakuba, prób zastraszenia, ucieczek i potajemnych kryjówek. Nie zabraknie w tej powieści szybkich i efektownych zdarzeń, napadów i wypadków, brutalność sprawców przechodzi wyobrażenia normalnego człowieka. Przyznam, że mną wstrząsnęło przy opisie krwawego przesłuchania Jakuba, krew mroziło mi w żyłach, moja wyobraźnia z trudem przyjmowała te wydarzenia. Lektura dla ludzi o mocnych i stalowych nerwach.
Ucieczki Jakuba Krafta to wielopłaszczyznowa i wielowątkowa powieść. Niby czytelne poszukiwanie znajomego niespodziewanie przeobraża się w grubszą sprawę. W miarę rozwoju akcji pojawiają się nowe i ciekawe wątki poboczne, które napędzają akcję, wstrząsają czytelnikiem i nie pozwolą odłożyć tej książki nawet na chwilkę. Świetne skomplikowanie wątków, wzbogacanie o nowe elementy ubarwia całą historię. Fabuła realna i prawdziwa, pokazuje obraz pokolenia młodych rzezimieszków, którzy sieją strach w mieście, bez których niewiele ma się prawo wydarzyć. Ale odnajdziemy w tej powieści też odbicie obrazu społeczeństwa, czego przykładem są wykładowcy z uczelni. Nie potrafią się pogodzić z tym, że innym może się powodzić, tylko ich ogarnia zazdrość, plotkarstwo i przyklejanie łatki znajomym. Takie sarkastyczne krzywe zwierciadło.
O czym jest ta powieść? Jednym słowem o poszukiwaniu prawdy. Wydarzenia z przeszłości odbiły się na teraźniejszości bohaterów i próbują oni zrobić rozrachunek z błędami przeszłości, sumienie nie daje im spokoju, tylko delikatnie do nich puka. To również obraz jednostki samotnie walczącej z przeciwnościami losu, pragnącej odkupić swoje złe czyny z młodości. Taki typowy samotny wilk w gąszczu kłopotów i zmartwień. Sam przeciwko wszystkim. Czy jednak będzie miał na tyle siły i odwagi, aby pokonać demony przeszłości?
„Jakub pomyślał, że przeszłość nie daje spokoju nikomu. Żyjemy wciąż w jej niewoli, starając się ze wszystkich sił płynąć dalej, ale nie oddalamy się od brzegu, bo wciąż trzyma nas silna lina naszej historii”.
Spodziewałam się emocji po tej lekturze, ale takiego rozwoju wydarzeń nie przewidziałam. Zaskoczyło mnie kompletnie, a z drugiej strony przybiło. Wiadomo, nie każda powieść musi mieć szczęśliwy happy end. Emocje buzują jeszcze we mnie, pomimo że lekturę wchłonęłam na jednym głębszym oddechu. Niby mała książeczka, ale zniewala bez opamiętania. Świetny pomysł, prosty język, mnóstwo sarkazmu i ironii, słowem nic dodać nic ująć, tylko wziąć się jak najszybciej za czytanie.