Kiedyś Jacek miał brata bliźniaka.
Kiedyś mógł udawać, że nie widzi mroków a moc nie istnieje.
Kiedyś nie musiał brać lekcji i uczyć się jak zostać czarodziejem.
Niestety teraz sytuacja się zmieniła...
W Gdańsku pojawia się coraz więcej Mroków, czyli demonicznych, czarnych istot, które albo żywią się wszystkim tym co żyje, albo zmieniają swój potencjalny pokarm w to, czym same są. Ludzie nie widzą Mroków, tak jak i nie widzą magii, dlatego nie czują się czymkolwiek zagrożeni. Jedyną nadzieją są więc pozostałe rasy zamieszkujące miasto oraz oczywiście- czarodzieje.
Jacek ma 15 lat i moc nad, którą nie potrafi zapanować. Kilka lat temu stracił on brata bliźniaka Konrada, gdyż został on porwany przez Mroki i nigdy nie wrócił. Chłopak nie lubi magii, czarów i przymusu nauki, który narzucił na niego wuj. Jednak z tak wielką mocą jaką posiada musi nauczyć się kontroli a dodatkowo jednym z jego pragnień jest zneutralizowanie klątwy magicznej ślepoty, która dopadła również jego matkę. Życie Jacka toczy się swym stałym rytmem krążąc głównie wokół nauki, aż do czasu, gdy zostaje porwana młoda rusałka, a chłopak decyduje się ruszyć po nią do królestwa Mroków. Jego pomocnikami stają się przywołany przypadkowo promień kulisty o imieniu Robert oraz jeden z magicznych koni świętego Elma.
Wrażenia i rekomendacje
Rzadko kiedy sięgam po książki skierowane raczej do młodszych czytelników (no może czasem po paranormale) gdyż mam wrażenie, że nie będę w stanie ich już docenić tak jak kiedyś. Nie stawiałam więc powieści pani Wieczorek jakichkolwiek wymagań, czy porzeczek, ani nie oczekiwałam od niej niczego szczególnego. I tutaj zaskoczenie: na prawdę się w nią wciągnęłam i przeczytałam w jeden wieczór.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Jacek i Harry P. mają ze sobą coś wspólnego, jednak uwierzcie mi oprócz umiejętności magicznych nie łączy ich nic więcej. Jacek chce być normalny, żyć normalnie i nie być zmuszanym do czarowania. To bardziej jego brat Konrad był tym, który chciał zostać czarodziejem.
Gdyby nie moc i utrata brata pewnie by mu się to udało. Jako główny bohater jest on dobrze przedstawiony, gdyż poznajemy jego zachowania zarówno w sytuacjach teraźniejszych jak i w retrospekcjach z przeszłości.
Podoba mi się w tej książce również fakt, iż jej akcja rozgrywa się w Gdańsku. Już raz miałam okazję przekonać się jak niezwykłe może to być miasto (FATUM) i teraz po raz kolejny poznałam je od nowej strony. Świat realny przenikający się ze światem magicznym. Ludzie jako ślepcy, pośród magicznych ras i okrutnych zagrażającym ich życiu Mroków- to na prawdę ciekawa perspektywa. W powieści możemy natrafić na całą gamę ras pochodzących głównie z realiów fantasy, które dodatkowo zostały czasem wzbogacone o nietypowe dla nich cechy np. elfy gustujące w typie ubioru a'la dres, krasnolud prowadzący sklep, latające konie zmieniające się w chmurki, czy w końcu piorun kulisty który może przybrać formę człowieka.
Moim zdaniem autorka stworzyła ciekawy świat i bohaterów, ale sama fabułą nie do końca mnie przekonała. Szybko zaczęłam podejrzewać, dlaczego Mroki nie atakują Jacka, czy skąd pochodzi Robert. Wielkich zawiłości w akcji tutaj nie ma, ale tłumaczę to sobie faktem, iż jest to pozycja skierowana raczej do młodszych ode mnie odbiorców.
Jak już mówiłam wciągnęła mnie ta książka i z chęcią zapoznam się z jej kontynuacją. Jest to dobry debiut i kolejna ciekawa opowieść dla młodszych czytelników. Nieskomplikowana fabuła, interesujący bohaterowie i magiczny Gdańsk spowodowały, że na prawdę miło spędziłam czas.