Zapraszam was do krainy magii. Wejdźcie do niej wraz z 15-letnim Jackiem, mieszkańcem Gdańska, który na co dzień jest uczniem gimnazjum i zwyczajnym chłopakiem. Po lekcjach zaś w zwykłej szkole, udajcie się wraz z nim na lekcje u płanetnika, by zgłębić dar jaki posiada chłopak, a który musi okiełznać, by móc go używać. Wraz z chłopakiem poznajcie świat, w którym wywoływanie burzy jest niczym pstryknięcie palcami, a Piorun nie jest strasznym zjawiskiem atmosferycznym, a sympatycznym i wesołym chłopakiem. I to w dodatku Piorun Kulisty!
Do takiego świata udacie się dzięki Dorocie Wieczorek i jej powieści fantasy skierowanej głównie do młodzieży, „Dotyk mroku”.
„Dotyk mroku” to nie polski odpowiednik Harry’ego Pottera, choć Czarowników i magii tu nie brakuje, a co najważniejsze, cała historia rozgrywa się w swojskich klimatach, bo w Gdańsku. Jest to Gdański inny, niż ten który znamy. Ten, pełen jest tajemnic i czarów, magicznych stworzeń i przedziwnych wydarzeń. To Gdańsk widziany z zaskakującej perspektywy. Realny, a równocześnie nierzeczywisty. To ciekawe połączenie nadaje książce dwuwymiarowości, dzięki czemu powieść nabiera przedziwnego, nietuzinkowego kształtu.
Fabuła powieści jest dość pokręcona. Z jednej strony wydaje się być prosta jak budowa cepa. Jacek, wspomniany na początku gimnazjalista oprócz bycia mieszkańcem Gdańska, uczniem gimnazjum i swojskim chłopakiem, jest też adeptem płanetnictwa, który posiada niezwykłe moce. Niestety nie potrafi odpowiednio ich wykorzystać, ani z nich korzystać. Chłopak, jak każdy czarownik, widzi opanowujące świat mroki, z którymi przyjdzie walczyć całemu magicznemu światu. Choć chłopak wzbrania się przed tym i neguje początkowo swój dar, z czasem będzie musiał stawić czoła nieokiełznanej i nieznanej sile zwanej Ciemnością , która sprowadza na świat mroki. Nie będzie w tej walce sam, bo pomocą służyć będzie mu cały sztab magicznych istot.
Fabuła komplikuje się w chwili, gdy autorka próbuje wyjaśnić swoje magiczne teorie, wizje nierealnego świata. Dorota Wieczorek wprowadziła sporo drobiazgów, które uatrakcyjniają lekturę, ale sprawiają też, że momentami książka staje się trudniejsza w odbiorze. Z resztą nie jest to wyłącznie sprawą owych drobiazgów.
Autorka nie wyjaśniła wielu wątków. Zostały one pootwierane, postawiono wiele niewyjaśnionych kwestii, wiele pytań i mnóstwo niedomówień. Być może wyjaśnienie nadejdzie w dalszych częściach powieści, bo patrząc na zakończenie historii, kontynuacja będzie bezwzględnie. Ta historia bowiem, to dopiero początek wielkiej przygody. Bardzo interesującej, gdzie pełno jest stworzeń lubianych przez czytelników gatunku jakim jest fantasy. Są więc krasnoludy, elfy i czarodzieje przybierający ludzką postać, jest mnóstwo magii i nierealnych wydarzeń, które nadają powieści smaczku. Brakuje mi tu jednak dreszczyku, który nadałby powieści charakteru, sprawiłby, że powieść wyróżniałaby się i zapadała w pamięć. W wielu przypadkach książka jest zbyt przegadana (zwłaszcza przy wyjaśnianiu magicznych koncepcji o Górze Gradowej, Wielkich Czarodziejach etc.), co bardzo spowalnia tempo i odsuwa czytelnika od głównego wątku. Czasem wieje przez to nudą. Na szczęście sam pomysł na fabułę jest na tyle interesujący, że książkę czyta się przyzwoicie, a lektura zadowolić powinna młodego czytelnika. Pomimo, że chwilami książka była męcząca, jednak zaintrygowała mnie na tyle, że sięgnę po kolejne części. Dla zaspokojenia ciekawości. I jestem pewna, że druga część mnie nie zawiedzie, bo czuję w kościach, że debiutująca tą powieścią Dorota Wieczorek, rozwijać będzie swój warsztat z książki na książkę.
Dlatego polecam ją młodym czytelnikom, którzy książki fantasy połykają. Tą powinni schrupać z przyjemnością.