To przepiękna literatura, którą zachwycał się Adam Mickiewicz i Henryk Sienkiewicz. Książka ukazała się w 1839 roku, po klęsce powstania listopadowego, gdy potrzebowaliśmy otuchy i kształtowania pamięci narodowej. Wiadomo, że w XIX wieku nie było Polski. Polska przez wiele pokoleń była wspólnym marzeniem i do tego, żeby nie wygasła, trzeba było mitu narodowego, wspólnej pamięci. Po tragedii z 1795 roku minęły już dwa pokolenia i przeminął pierwszy i drugi szok, gdy to wielu patriotycznie nastawionych Polaków popełniało samobójstwa. Polacy próbowali już z Napoleonem, próbowali sami wbrew swoim generałom (mówię o powstaniu listopadowym) i próbować nie przestali. Henryk Rzewuski herbu Krzywda napisał Pamiątki JPana Seweryna Soplicy, cześnika parnawskiego, pierwszą, jedyną i najwybitniejszą w literaturze polskiej gawędę szlachecką.
Napisał jeszcze inne utwory, ale w polskiej literaturze ostały się właśnie 'Pamiątki Soplicy'.
Ja czytałam je ze dwa razy, słuchałam fragmentów w radiu przed północą i teraz, po kilku latach postanowiłam wysłuchać audiobooka w wykonaniu pana Henryka Machalicy. Lubię, jak ś.p. Dionizy Złotopolski czytał książki, bo czytał je doskonale. Słuchałam w Jego wykonaniu 'Katedrę Marii Panny' i 'Ziele na kraterze'.
Jak to była w z arcydziełami, za każdym razem czytelnik odbiera je inaczej. I u mnie tak było. Zawsze mi się one bardzo podobały, ale przy poprzednim czytaniu, kilka lat temu, gdy to zapoznawaliśmy się z pojęciami sarmatyzmu oraz z przyczynami upadku Rzeczypospolitej, 'Pamiątki Soplicy' czytałam jako przepięknie napisaną opowieść człowieka, który ma 'swoją wizję prawdy'. Teraz może jestem starsza i mam nadzieję mądrzejsza, a przynajmniej jeśli nie mądrzejsza, to już zaczęłam doceniać błędy w życiu i widzieć, że one się zdarzają. W każdym razie tym razem odebrałam tę książkę kompletnie inaczej.
Tak jak parę lat temu zachwycił mnie język książki, który jest przepiękny, a pan Machalica wydobył z niego wszystkie jego uroki. Ale inaczej niż to było parę lat temu, już nie zauważałam 'błędnego myślenia' na sposób szlachecki, ale zachwycałam się światem przeszłości, którego już nie ma, a który narrator, imć pan Seweryn Soplica wspomina. Mówi on o tym, że tego świata już nie ma, ze nie ma kontuszy, że w przeciągu życia jednego pokolenia zmieniła się rzeczywistość, że upadł tamten świat wartości i wszystko, całe życie.
Pozostały wspomnienia. A wspomnienia zawsze są piękniejsze, nostalgiczne i wyrywkowe. Soplica wspomina swoje dorastanie, walki i czasy, gdy Rzeczypospolita była wielka. Po swojemu analizuje przyczyny jej upadku i chyba jedynym wyjaśnieniem jest przeznaczenie, Opatrzność Boska i złośliwy zbieg okoliczności, to, że mieliśmy zbyt wielu wrogów.
W każdym razie czasy szlacheckości, tych sejmików, Pana Wojewody i tego, że miał on własne państewko, wspomnienia o Siczy Zaporoskiej i innych miejscach w Rzeczypospolitej wywołują rozrzewnienie. Narrator przywołuje rozmaitych ludzi, dobrych i złych, pewnie na miarę swoich czasów, ale mówi o nich z tęsknotą. Wspomina Sasów i Stanisława Augusta Poniatowskiego, Radziwiłła Panie Kochanku i konfederację barską.
'Pamiątki Soplicy' nie są podręcznikiem historii, ale są przepiękną książką o wspominaniu swojego życia, które dla każdego z nas wydaje się wyjątkowe. Gdy już opadną tumany bitewne, gdy już zaakceptujemy stratę, to zostaje nam wspominać.
Demokracja szlachecka jednoznacznie kojarzy się negatywnie, z samowolą szlachecką, zacofaniem i liberum veto. Narrator 'pamiątek Soplicy', pamiętajmy mówi do rodaków, którzy od 45 lat żyli bez państwowości, mówi, że nie wolno kalać własnej pamięci, skreślać własnych przodków, mówi, że trzeba wydobywać z pamięci zbiorowej i osobistej to co było wielkie i wspaniałe, a błędy traktować z pobłażaniem.
Zarazem mówi o tym, że tym co spajało Rzeczpospolitą, tak różnorodną, to wspólne poczucie jedności narodowej, to że wszyscy wybierają króla, że wszystkich dotyczą prawa i obowiązki.
Ponadczasowy jest cytat o prawie:
'Już dziś nigdzie nie masz praw między ludźmi. Są rozkazy, urządzenia, ustawy, często mądre i zbawienne; ale nie prawa. Bo żeby prawo było prawem, trzeba mu czegoś więcej niż to, że jest mądrem i zbawiennem'.
A dalej tak Rzewuski pisze:
'Gdzie nie masz miłości i wiary, trzeba siły; a więc już nie prawo rządzi, ale siła rządzi, i to tak wszędzie'.
Gawęda gawędą, ale autor przemycił w niej ponadczasową myśl o prawdziwym patriotyzmie, iż obywatelskość powinna mieć podstawy nie w sile i nawet nie w martwej literze prawa, ale w miłości do kraju, do obywateli...
A jak mało tej miłości jest, jak mało tolerancji.
Teraz, gdy słuchałam 'Pamiątek Soplicy' to właśnie tolerancja wydała mi się najważniejszą wartością, jaką pokazuje narrator. A w życiu też zaczynam doceniać tę cechę. Należy tolerować siebie, innych przeszłość. Miłość jest ważniejsza niż martwe przepisy....