„Była zaskoczona zachowaniem Wiktora, który wciąż ją całował, nie zwracając uwagi na coraz głośniejsze kroki.
- Wiktor… - próbowała zareagować.
- Ciii… - szepnął jej do ucha i pocałował w zagłębienie za nim.
- Haniu, śniadanie do łóżka. - W drzwiach sypialni stanął Marek. Kobieta gwałtownie usiadła, podciągając kołdrę pod samą szyję.” str. 153
Główną bohaterką powieści jest Hanna, kobieta niezależna, wieczna singielka. Pracuje w redakcji kobiecego pisma, gdzie czuje się niedoceniana, bowiem daje z siebie wszystko, a nadal nie awansowała choćby szczebel wyżej. Kilka lat wcześniej spotykała się z Markiem, który notabene był jej szefem, gdy zaczęła darzyć go głębszym uczuciem, wtedy mężczyzna odszedł do innej. Tą kobietą okazała się być przełożona Hanny Marta. Wydawałoby się, że obie kobiety zaakceptowały obecny stan, iż Marek był kochankiem Hanny, a aktualnie jest mężem Marty, jednak przy każdym spotkaniu w powietrzu wyczuwalne jest budujące się napięcie miedzy obiema paniami. Pewnego dnia Hanna zamienia się ze swoją przyjaciółką Kingą obowiązkami w pracy, dzięki czemu poznaje Wiktora. Jednakże kiedy zaczyna układać sobie życie, to na scenę wkracza jej były partner Marek, który ma problemy małżeńskie i zaczyna częściej niż zwykle odwiedzać Hanię. Czy Marek stanie Hani na drodze do szczęścia? Kim tak właściwie jest Wiktor i jakie ma zamiary względem Hanny. Przede wszystkim jaką rolę odegrają tutaj pierniki?
„Najważniejszy jest pomysł na siebie. Nie można bać się niepowodzeń. O wiele bardziej bolesna jest myśl, że ze strachu zaniechało się tego pierwszego kroku niż upadek po porażce, lecz ze świadomością, że zrobiło się wszystko, co można było zrobić.” str. 139
Muszę przyznać, że w pierwszej kolejności rzuca się w oczy przepiękna i dopracowana okładka, która z pewnością zwróci swoją uwagę na przepełnionych półkach księgarnianych. Książka utrzymana jest w klimatach bożonarodzeniowych i poprzedzających te święta. Dlatego czytając ją przed świętami doskonale odczuwałam ten klimat, w czym również pomogły barwne i plastyczne opisy, którymi posłużyła się autorka. Fabuła jest niebanalna, bardzo wciąga czytelnika od pierwszych stron, akcja to wzrasta to opada przez co czytelnik nie wie czego się może spodziewać, co jest oczywiście plusem. Autorka wykreowała bardzo barwne postacie, Hanna na pierwszy rzut oka wydaje się twardą babką z zasadami, która nastawiona jest na budowanie swojej kariery zawodowej, a tak naprawdę jest to krucha istota, która w głębi serca potrzebuje wsparcia ze strony mężczyzny, a także, która poszukuje swojej drugiej połówki jabłka. Z kolei Wiktor, może mieć wszystko co tylko zechce, ale od dawien dawna wiadomo, że pieniądze nie zastąpią ciepła drugiej osoby, nie położą się wspólnie z nim spać, nie pójdą z Wiktorem na spacer i nie spędzą z nim miłego wieczoru, to wszystko może się udać tylko za sprawą drugiej osoby. Wiadomo, że pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze, to jest luksus do którego ludzie zbyt szybko się przyzwyczajają. Styl jakim napisana jest książka jest bardzo lekki i przyjemny w odbiorze, mogłabym nawet rzec, że jest wysublimowany, piękny.
„Ciasteczka w różnych kształtach, ciekawie udekorowane, pachnące, z czerwonymi wstążeczkami, były idealnym dopełnieniem dekoracji. Mama Hani z rozczuleniem spojrzała na puszkę, w której umieszczone były pierniki, gdy spostrzegła błysk w oku córki na wspomnienie tamtego wieczoru. Te małe ciasteczka stały się dla niej synonimem wypełniającego jej życie szczęścia.” str. 282
Autorka porusza również temat przemocy domowej, który w ostatnim czasie jest często wykorzystywany przez pisarzy, zapewne dlatego, że coraz częściej widzimy w mediach czy słyszymy, że mężczyzna pobił dziecko bądź żonę, nie mówię, że zawsze tak jest, bo role również się odwracają i to kobieta potrafi krzywdzić swoich bliskich. Tak czy inaczej jest o tych zdarzeniach głośno i praktycznie w każdych wiadomościach jest ten temat poruszany. W książce autorka zwraca uwagę, abyśmy my jako obserwatorzy, sąsiedzi, przechodnie reagowali i pomagali, byśmy nie byli obojętni na cudzą krzywdę, tak samo jak nie byłą bierna główna bohaterka.
„Pamiętaj tylko, że nie ma sytuacji bez wyjścia ani przeszkody, której nie da się pokonać.” str. 199
Reasumując, jestem ogromnie zadowolona z lektury. Jest to bardzo udany debiut literacki. Czytając ją z jednej strony czułam świąteczne rozleniwienie, zaś z drugiej czułam te emocje, które zafundowała mi autorka. Ta książka to coś wspaniałego, pomimo, że czytałam ją na początku grudnia, to nadal żyję tą historią, co świadczy o tym, że książka zmusza czytelnika do pewnych przemyśleń i zwraca uwagę na rzeczy ważne i ważniejsze w życiu. Jeżeli spotkacie Garść pierników, szczyptę miłości na księgarnianej półce, to kupujcie ją bez zastanowienia. To lektura przyjemna, przedstawiająca ciepłą historię miłosną o pozytywnym zakończeniu. Książka jest wprost idealną pozycją na długie, zimowe wieczory. Lektura godna polecenia.