"Dzieci mają zadziwiającą umiejętność odcinania się od bolesnych przeżyć i koncentrowania na tym, co aktualne, jakby tylko magazynowały w sobie trudne wspomnienia i odtwarzały je później w najmniej spodziewanych chwilach."
Dzieciństwo Ady upłynęło w cieniu tragedii. Niewinna zabawa w chowanego przerodziła się w rodzinny dramat. W niewyjaśnionych okolicznościach znika jej starszy brat Igor. To nie koniec dramatów. Niedługo później umiera ojciec. Początkowa nieświadomość tego co się stało z czasem zaczyna odciskać ślad w psychice dziecka. Ada coraz dotkliwej odczuwa obojętność matki, brak bliskości i wsparcia. Wszystko to destrukcyjnie wpływa na psychikę młodej osoby. "Dorastała w przekonaniu, że wydmuszka, którą nazywała rodziną, potłukła się z jej powodu."
Dziewczyna osiągając dojrzałość wyrywa się z toksycznego środowiska, by w końcu móc zaznać spokoju. Jednak po dwudziestu latach przeszłość zaczyna walczyć o uwagę. Wysyła wiadomość, która nakłania Adę do powrotu w rodzinne strony.
"Łatwiej zostawić trudne pytania za sobą i nie wracać do przeszłości niż szukać konfrontacji z prawdą."
Pamięć ludzka to niezgłębiona otchłań gromadzonych wspomnień, przeżyć, obrazów. Jednak tak jak większość bywa zawodna, złudna i niedokładna. Często wypiera to co przykre, złe czy traumatyczne. Po latach nie wiadomo już co jest faktem, a co zwykłą ułudą kreowaną przez czynniki zewnętrzne. Adę po powrocie do rodzinnego domu zaczynają atakować obrazy z dzieciństwa. Tak jakby zatrzaśnięte wcześniej drzwi powoli uchylały się ukazując to, co było za nimi skrzętnie ukryte. Nasuwa się jednak pytanie, czy to co zobaczymy pozwoli ostateczni zabliźnić rany, czy jedynie je ponownie rozdrapie? Mówi się, że prawda wyzwala, ale czy zawsze jest najlepszym rozwiązaniem, w końcu czas leczy rany? Może z czasem już nie warto się cofać, oglądać za siebie i zagłębiać w bagno półprawd i niedomówień? Nie mamy wpływu na rzeczy minione, za to jesteśmy architektami własnej przyszłości.
"Gabinet luster" to wielowarstwowa powieść ukazująca różne oblicza, perspektywy jednego problemu. Wywołuje mnóstwo emocji i co krok zaskakuje. Skłania, a nawet zmusza do refleksji nad postrzeganiem własnego życia. Już sam tytuł daje do myślenia. Jest zarówno bezpośrednim odnośnikiem jak również metaforą. Tak jak w lunaparku krzywe zwierciadła zniekształcają odbicie, tak ludzka podświadomość walcząc o własne dobro może dowolnie kreować, zmieniać i w dużej mierze idealizować wyryty w pamięci obraz.
Akcja toczy się na małej, tradycyjnej wsi. Takie miejsca są piękne, malownicze, zdrowe w swej naturalności, ale często toczy je wewnętrzna zaraza.
"U nas zło ma zawsze twarz obcego." Najgorsze czego wręcz nienawidzę w małych hermetycznych społecznościach to obłuda, dwulicowość i fałszywa religijność."
"Im mniejsza społeczność, tym echo, którym rezonują plotki, brzmi donioślej i przysparza więcej szkód."
Do tego mamy dwie przestrzenie czasowe. Czas teraźniejszy i zmagania Ady oraz retrospekcje, które dotyczą bezpośrednio Igora i momentu jego zaginięcia, a także tego co się później wydarzyło. Jedna drugą przenika i dopełnia.
Postaci są niejednoznaczne, wyraziste i przede wszystkim zróżnicowane. Od osobowości dominujących, władczych po te zupełnie bierne i podporządkowane. Fabuła nie opiera się tylko na głównych bohaterach. Dużą rolę pełnią również postaci drugoplanowe. To także złożone osobowości z pogmatwanym zapisem w księdze życia. Autor głęboko wnika w ich psychikę i wyciska niczym gąbkę. Nikt nie dostaje taryfy ulgowej.
Zagłębiając się w fabułę mamy wrażenie, że wiemy o co chodzi, jaki najprawdopodobniej będzie ciąg dalszy. Może ktoś pomyśli - historia jakich wiele. Faktem jest jednak, że nic tu nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Zwroty akcji wywracają wszystko o 180 stopni zupełnie zmieniając jej pierwotny sens. Oczywiście nie zabrakło barwnego języka, z jakiego znamy Przemysława Żarskiego.
Niektóre recenzje tworzę już w trakcie lektury. Na bieżąco notuję fakty i spisuję wolne myśli. Tak też było tym razem. W końcu książka wciągająca bez reszty, którą chce się czytać, a nie tylko dobrnąć do końca. Emocje jakie mną targały powodowały, że musiałam przerywać czytanie, a czasem nawet siarczyście przekląć. Lubię te wewnętrzne poruszenie i niepewność. Pobudzają one ciekawość i nakręcają wyobraźnię. Miałam swoje typy i podejrzenia, ale nie spodziewałam się takiego zakończenia.
Ogromnie polecam!