Franek, Hela, Bobas i Wyspa Szpiegów recenzja

Jeśli znudziły Wam się typowe książeczki dla dzieci i oczekujecie, że kolejna będzie nie tylko relaksem, ale również treningiem i rozrywka umysłową to ta pozycja na pewno Wam się spodoba. Już kiedyś pisałyśmy o pierwszej części tej serii. Teraz mam okazje napisać coś o drugiej

Franek, Hela i Bobas to rodzeństwo, któremu stale przytrafiają się różne nieprawdopodobne wręcz przygody. Tym razem nasi bohaterowie mają za zadanie pomóc Śnieżce. Tak kochani, królewnie z bajki o krasnoludkach. Ale żeby było zabawniej, nic tu nie jest takie jakie być powinno. Nie ma tu słodkiej dziewczynki i uczynnych krasnali. Królewna jest dość pyskata a jej bajkowi towarzysze to mali materialiści, którzy w każdym geście szukają jedynie sposobu na zarobek!

Oprócz tego książka sama w sobie niczym nie przypomina zwykłego opowiadania dla dzieci. Autor bowiem przyszykował dla swoich czytelników mnóstwo zagadek i łamigłówek, które należy rozwiązać by dowiedzieć się co dalej przydarzy się naszym małym bohaterom. Ponieważ rozwiązanie zagadki umożliwia nam odnalezienie właściwej strony, na której jest ciąg dalszy historii. Złe rozwiązanie zagadki przeniesie nas nie tam gdzie trzeba i opowiadanie straci swój sens.

Ta książka to zabawna historia i ciekawa przygoda dla każdego malucha. Zarówno ciekawa treść jak i liczne przeszkody dopingują i zachęcają małego czytelnika do dalszej lektury. Choć to pozycja dla dzieci sama z przyjemnością śledziłam losy bohaterów i z zapałem rozwiązywałam wszelkie zagadki.


Miałam też okazje zaobserwować jak na książeczkę reagują starsze dzieci. Moja dziewięcio letnia siostrzenicę i jedenastoletnią bratanice ciężko było oderwać od książki. Obie były zachwycone :)