Zew nocnego ptaka recenzja

W małej osadzie Fount Royal w tragiczny sposób ginie pastor i szanowany mieszkaniec Daniel Howarth. Do pasma nieszczęść dochodzi choroba, która zbiera żniwo w kolejnych ofiarach, nieustające deszcze i otaczający z każdej strony mrok. Do tego wybuchają pożary w domostwach, a ludzie widzą tylko jedną winną, wdowę, której ciało zdobią liczne znamiona oznaczające, że musi być wiedźmą. Do podejrzeń dochodzą znalezione w jej domu słomiane laleczki wskazujące na uprawę czarnej magii oraz obcowanie z diabłem. Chcą za wszelką cenę się jej pozbyć..
Do osady docierają sędzia Isaac Woodward wraz z młodym sekretarzem Matthew Corbett'em, na specjalnie wezwanie burmistrza w celu podtrzymania winy oskarżonej i doprowadzenia jej na stos. Sekretarz nie wierzy w jej winę i rozpoczyna śledztwo na własną rękę..

Wciągnąć się. Przenieść się w czasie. A do tego zatopić się w niesamowitym klimacie.
Obszerne książki mają to do siebie, że wchodząc do ich świata zatracamy się w nim i nie możemy z niego wyjść. Tak też było w moim przypadku z lekturą "Zew nocnego ptaka" Roberta McCammona.
Całe szczęście, że to obszerne tomiszcze to także pierwszy tom, więc czeka nas tylko więcej dobroci.

Autor niesamowicie oddał klimat i zbudował całą otoczkę jaka charakteryzowała rok 1699. Poglądy, zacofanie społeczeństwa, czary i wiedźmy, które były niezwykle wykluczane przez środowisko, wręcz bano się wszelkich odchyleń i rytuałów z nimi związanych. W tym wszystkim misternie ukryta intryga, liczne tajemnice i prowadzenie śledztwa przez sędziego Issack'a Woodwarda i jego młodszego sekretarza Matthew'a Corbett'a. Wyobrażam sobie tylko, jak dawniej ludziom było trudno udowodnić winę i odkrywać prawdę. Brak jakichkolwiek ułatwień, wszelkie przeciwności losu skutecznie opóźniały zachodzące śledztwa. Tak też jest w tym przypadku, gdzie główny bohater pomimo swojej inteligencji i zmysłu obserwacji nie ma ułatwionego zadania.
Kryminał ten jest mocno wciągający, gdzie stopniowo odkrywamy kolejne szczegóły. Wszystkie opisy otoczenia nie przygniatają czytelnika swoją treścią, sprawiają tylko, że cały obraz jaki zilustrował dla nas autor poprzez słowa, oddają swojej osobliwości i specyficznej aury jaka otacza niewielką otoczoną lasami i bagnami osadę w Fount Royal na skraju brytyjskich kolonii w Ameryce Północnej.
Jest to naprawdę dopracowana historia ze świetnie stworzoną fabułą i wieloma bohaterami, którzy swoją osobą i charakterami dodawali większych efektów w całej treści.