To już moje kolejne podejście do Stefana Zweiga, poprzednie były średnio udane, postanowiłem dać mu jeszcze jedną szansę.
'Amok' to długie opowiadanie, które zaczyna się na statku płynącym z Indii do Neapolu w 1912 r.; narrator spotyka na pokładzie tajemniczego człowieka, który wraca z tropików i opowiada swoją historię. To opowieść jak z Conrada, tropikalna i tragiczna, ale Conrad pisał inaczej, oszczędniej, chłodniej, tutaj zaś mamy rozbuchany, młodopolski styl, który trochę osacza i męczy.
Dostajemy historię o wielkiej miłości, ale czy miłości? Raczej wątpię, chodzi bardziej o chorobliwe, fatalne zauroczenie, rzecz z definicji musi się zatem skończyć kiepsko. A sama fabuła jest prosta, prościutka, da się streścić w kilku zdaniach, oczywiście nie mam zamiaru jej zdradzić.
Bohater książki to dla mnie ktoś na granicy choroby psychicznej, przypomina mi trochę Wertera z książki Goethego, neurotycznego faceta, który sam się wpędza w kłopoty, wręcz w obłęd, trudno z nim sympatyzować. Taką postawę w noweli Zweiga można tłumaczyć pobytem w tropikach, wtedy czasem ludzie wpadają w tytułowy amok, który bohater opowiadania opisuje tak: „A więc amok... amok objawia się tak: powiedzmy, jakiś zupełnie prosty, dobroduszny człowiek pije swój zwykły trunek spokojnie, jak zawsze... siedzi tępy, obojętny, zmęczony... podobnie jak ja siedziałem w moim pokoju.. naraz zrywa się, porywa sztylet i pędzi na ulicę... pędzi wprost przed siebie, zawsze tylko przed siebie.. nie wiedząc dokąd... Obala, co mu wejdzie w drogę, człowieka, czy zwierzę, krwawe upojenie podwaja jego gorączkę... Piana toczy mu się z ust, wyje, jak oszalały... ale pędzi, pędzi, pędzi, nie patrzy wprawo, nie patrzy wlewo, pędzi tylko z wrzaskiem i z krwią ociekającym sztyletem w ręce przed siebie...” Czyli normalny atak szaleństwa, fajnie, ale czy na podstawie tego można zbudować ciekawą prozę? Moim zdaniem Zweigowi to się średnio udało, poza tym to opowiadanie, wydane w 1933 r., bardzo się niestety zestarzało. Także dlatego, że napisane to w typowym stylu Zweiga, mocno egzaltowanym i nieco napuszonym. Jak już wspomniałem, przypomina 'Cierpienia młodego Wertera', ale tamta rzecz powstała w XVIII wieku...
Opowiadanie czytałem jako ebooka wydanego niedbale przez Armorykę, bez nazwiska tłumacza i bez redakcji, to po prostu reprint oryginalnego wydania z 1933 r.
Na razie daję sobie spokój ze Zweigiem, może tylko wrócę do 'Noweli szachowej' bo tematyka mnie bardzo interesuje.