Powieść zabiera nas do dalekiej przyszłości, do Błękitnego Miasta, jednego ze światów rozległego Multiwersum. Tam poznajemy tytułowego Ozyrysa, Przewodniczącego Rady zarządzającej miastem. Od wejścia widzimy, że jest to postać silna, zdyscyplinowana i nie dopuszczająca do siebie głosu jakiegokolwiek sprzeciwu. Jedyną jego słabością okazała się... starość, rzecz tak nieunikniona w życiu rodzaju ludzkiego. Bo choć Ozyrys ma cechy boskości, to w gruncie rzeczy jest człowiekiem z krwi i kości, który pod twardą skorupą chowa swoje uczucia i lęki. Autorka przy tworzeniu tej postaci i świata inspirowała się mitologią egipską. W pamięci pozostała mi piękna scena, w której Ozyrys odprawia śmiertelnie ranną dziewczynkę do świata zmarłych. Wpływa na jej myśli i wydobywa wspomnienie, dzięki któremu daje jej wytchnienie w bólu i pozwala odejść w spokoju. Jednocześnie pełni funkcję sędziego, który niczym mitologiczny Ozyrys, wymierza sprawiedliwość i ocenia ludzkie uczynki wedle ustalonego kodeksu.
Natalia jest bohaterką, która trafiła do Błękitnego Miasta z innego wymiaru. Z jednej strony szara myszka, z drugiej zdeterminowana, uparta i zadziorna młoda kobieta. Ozyrys początkowo zatrudnia ją w roli swojej asystentki, potem jednak proponuje jej umowę małżeńską. Wkrada nam się w relację nutka nienachalnego i eterycznego romansu. Dziewczyna szanuje takie wartości jak prawda, przyjaźń i uczciwość. Trudno przez to jej się odnaleźć w nowej sytuacji, kiedy musi brać udział w przedstawieniu, którego reżyserami są wysoko postawieni członkowie Rady.
W Radzie miejsce mają różne rozgrywki polityczne, a intrygi są na porządku dziennym. Są podejrzenia, że w najbliższym otoczeniu ukrywa się zdrajca. Intryga jest poprowadzona w bardzo ciekawy sposób, a samo jej rozwiązanie jest emocjonujące i bardzo dobrze wymyślone. Autorka dobrze buduje napięcie, a w punkcie kulminacyjnym emocje sięgają zenitu. Dynamika całej historii jest utrzymana w dobrym tempie, w fabule nie ma niepotrzebnych przestojów.
Bardzo ciekawym motywem było szkolenie Adeptów Szu, którzy za pomocą energii mogli wpływać zarówno na przedmioty, jak i ludzkie umysły. W trakcie nauki okazywało się, że posługiwanie się Szu wcale nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać. Nawiązanie do wschodnich nurtów filozoficznych zostało tutaj dobrze wykorzystane, autorka miała bardzo ciekawy pomysł i dobrze go zrealizowała.
Książka jest zbudowana z krótkich rozdziałów napisanych lekkim i ładnym językiem. Prosta konstrukcja gramatyczna zdań i duża ilość dialogów sprawiały, że przez fabułę dosłownie się płynęło.
Trochę żałuję, że powieść była tak krótka, bo pomysł miał potencjał na o wiele dłuższą historię, przez co czułam pewien niedosyt. Czy godzę się z takim zakończeniem? Nie! Przy zakończeniu czułam gorycz i wielkie poczucie niesprawiedliwości. Niestety tam gdzie władza i polityka, tam muszą być ofiary. To był dobrze spędzony czas, „Ozyrys” jest moim zdaniem jedną z lepszych powieści fantasy na rynku wydawniczym. Gorąco polecam miłośnikom fantastyki i wątków mitologicznych w powieściach.