Wiadomo, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale to właśnie fantastyczna okładka zachęciła mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Spójrzcie tylko, czyż nie jest przepiękna? Szczerze przyznam, że samo nazwisko Fiedler niewiele mi mówiło. Dopiero gdy przeczytałam opis, skojarzyłam je z książkami podróżniczymi. Jak na osobę, która kocha zarówno książki, jak i podróże, jednak trochę wstyd, dlatego bardzo się cieszę, że dzięki Piotrowi Bojarskiemu nie tylko zmniejszyłam poziom własnej ignorancji i nadrobiłam braki, ale też naprawdę dużo się dowiedziałam o życiu tego słynnego polskiego podróżnika i pisarza.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego, które wydawało również książki samego Fiedlera, rodowitego Poznaniaka.
Arkady Fiedler to urodzony w 1894 roku reportażysta, przyrodnik i podróżnik, porucznik Wojska Polskiego, a przy tym postać niezwykle ciekawa, z bardzo bujnym i długim, bo 90-letnim, życiem. Jak zwraca uwagę autor, Fiedler przeżyje nie tylko upadek europejskich cesarstw, ale też powstanie wielkopolskie, odzyskanie przez Polskę niepodległości, dwie wojny światowe, niemal całe półwiecze komunizmu, umierając zaledwie 4 lata przed kolejną niepodległością, w międzyczasie zaś doczeka się kilku żon i dzieci na różnych kontynentach. Mówiono o nim, że “stworzył nowy typ książki podróżniczej, w której po mistrzowsku pogodził opis przyrody krajów zamorskich z wybitnymi cechami dzieła literatury pięknej”. Jego pierwsze książki były czymś naprawdę nowatorskim na ówczesnym rynku wydawniczym. Mimo, że te późniejsze nie spotkały się z przychylnością krytyków, miał ogromne rzesze fanów. Napisał 32 książki, które ukazały się w 23 językach w przeszło 10-milionowym nakładzie.
Na twórczości Arkadego Fiedlera wychowało się kilka pokoleń Polaków, którzy zaczytywali się w opisach dalekich krain czy opowieściach przygodowych dla młodzieży. Do ich fanów na pewno należał mój tata. Moje pokolenie zdecydowanie bardziej kojarzy Kapuścińskiego. Ja sama nie przeczytałam żadnej z książek Fiedlera, a wydaje mi się, że wtedy bardziej doceniłabym jego biografię. Sama w sobie jest ona bardzo dobra. Autor naprawdę rzetelnie podszedł do tematu i wykonał kawał świetnej roboty odtwarzając szczegółowo życie podróżnika począwszy od dzieciństwa przez kolejne lata, ważne wydarzenia i wyprawy, aż do śmierci. Widać ogrom włożonej w zebranie materiałów i przebicie się przez liczne dokumenty i korespondencję oraz dotarcie do ludzi, którzy poznali podróżnika osobiście. Oprócz cytatów z autobiograficznych książek znajdziemy tu również komentarze syna, ale też ludzi, którzy z Fiedlerem podróżowali. Podobało mi się, to, że książka nie jest laurką. Autor podnosi kwestie trudnego charakteru opisywanej postaci oraz kontrowersji, które wzbudza, dając czytelnikowi przestrzeń do wyrobienia sobie własnego zdania.
Muszę jednak przyznać, że nie do końca podeszła mi ta pozycja. Nie dlatego, że mam jej coś do zarzucenia. Chyba spodziewałam się po prostu czegoś innego. I przede wszystkim kogoś innego. Zazwyczaj fascynują mnie podróżnicy i bardzo lubię o nich czytać ale Fiedler jako osoba bardzo mnie rozczarował, nie polubiłam go, nie poczułam się zaintrygowana i już pod koniec trochę się męczyłam. Bardzo brakowało mi większej ilości opisów i “smaczków” z samych podróży bohatera. Tak naprawdę nie mogę się jednak czepiać, bo szczegółowe opisy tych podróży Fiedler zawierał przecież w swoich książkach, których jak już wspomniałam, nie czytałam. Raczej już po nie nie sięgnę jednak dzięki tej lekturze dopisałam Muzeum – Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera w Puszczykowie do listy miejsc, które zdecydowanie chciałabym odwiedzić.
Warto zapoznać się z sylwetką tej niezwykłej osoby.
Ciekawa lektura dla ludzi naszych czasów - czasów, kiedy każdy z nas może być co najwyżej turystą, a nie prawdziwym podróżnikiem, nawet, jeśli sam za takiego się uważa