Z twórczością Jarosława Prusińskiego zetknęłam się już wcześniej, ponieważ miałam okazję przesłuchać jego minipowieść pt. „Szary mag” w formie audiobooka. O ile dobrze pamiętam, jechałam wówczas samochodem, a książka nie była wymagająca pod względem skupienia uwagi, więc czas i droga szybko mi upłynęły. A co znalazłam w zbiorze opowiadań pt. „Niedopowiedziane”?
Autor chyba dobrze się czuje w fantastyce, podczas gdy ja akurat średnio przepadam za tym gatunkiem, ale w podtytule widnieje informacja, że to nie tylko science fiction, więc pomyślałam, że może ryzyko się opłaci? W zbiorze znajduje się kilkanaście opowiadań, niektóre dość obszerne, inne w formie zwartych miniatur, bo „Misterium” to ledwie niepełna strona tekstu. Króluje fantastyka z domieszkami podtekstów erotycznych, widoczne są także zawodowe zainteresowania autora, a inżynierskie podejście ujawnia się niejednokrotnie w technologicznych nowinkach i progresywnych możliwościach (mowa jest nawet o Prawie Prusińskiego). Nie brak również pierwiastków historycznych, gdzie prasłowiańskie nuty przeplatają się ze starymi sumeryjskimi śladami. Wydaje się, że spośród futurystycznych wątków autor skoncentrował się głównie na kształtowaniu alternatywnych rzeczywistości, przenoszeniu się między wymiarami (sięga po pętle czasowe z analogiami do filmowego „Dnia świstaka”), podróżowaniu w przeszłość oraz wypadach do odległych części wszechświata. Jak widać, niemało tu zagadnień mogących wzbudzić żywe zainteresowanie czytelnika.
W zdecydowanej większości opowiadań Prusiński postawił w centrum historii mężczyznę. Większość stworzonych przez niego męskich postaci charakteryzuje brutalna siła fizyczna, agresywność i wojowniczość. Z kolei kobiety zwykle służą mężczyznom jako niewolnice, nałożnice lub nierządnice do rozładowywania seksualnych napięć. Dla odmiany w utworze „Ksaya” Prusiński przedstawił wprawdzie waleczne amazonki, a w „Inwazji” wyjątkowo zaakcentował inteligencję bohaterki, jednak i tu nie przeszedł obojętnie wobec jej niewieścich wdzięków. Pojawienie się na kartach opowiadań kobiety będzie konsekwentnie łączyło się z wyeksponowaniem jej cech natury seksualnej i podkreślało jej podrzędną rolę społeczną aż do poniżenia włącznie. Tym samym erotykę zdeterminował aspekt stricte cielesny z momentami ostrym męskim pożądaniem. Wersje światów obecne w wizji Prusińskiego opierają się więc przede wszystkim na przemocy i agresji, niewiele w nich natomiast finezyjnych możliwości intelektualnych bohaterów, chyba że czarodziejska magia miałaby stanowić ich namiastkę. To poniekąd potwierdzałoby słuszność teorii, którą formułuje główny bohater „Inwazji”, iż za podstawowe motory ludzkiej egzystencji uważa instynkt samozachowawczy i potrzebę zachowania gatunku.
Największe wrażenie wywarły na mnie fragmenty „Inwazji”, które wcale dla SF typowe nie są, a mianowicie urywki, w których narrator pozwala swojemu bohaterowi podzielić się z czytelnikami jego wspomnieniami z wojska czy przemyśleniami na temat religii, nabytej znieczulicy społecznej czy kłamstwa. Stanowiły apetyczny kąsek wśród przeważającej części dialogowej, która nawet jeśli żywa i potoczysta, to jednak nie oddawała wnętrza postaci. Ale może to cecha science fiction, które stawia na bogactwo fantastycznych zdarzeń, magicznych umiejętności, niezwykłych „cudów-wianków”, pozostawiając człowieka z jego światem wewnętrznym, rozterkami, odczuwaniem i emocjami nieco na uboczu. Podobne prawidłowości zauważyłam, jeśli chodzi o konstrukcję przyczynowo-skutkową, zwłaszcza w opowiadaniu „Ksaya”, gdzie poszczególnym scenom jakby brakowało lepiszcza celowościowego.