Schronisko, które przestało istnieć recenzja

Zastawiałeś się kiedyś czego świadkiem w przeszłości były góry, po których teraz beztrosko wędrujesz i stare zapomniane schroniska? Lubisz górskie kryminały? Jeśli tak, szczerze polecam Ci najnowszą książkę Sławka Gortycha „ Schronisko, które przestało istnieć”.

Autor zabierze Cię w tajemniczą podróż po Karkonoszach. Dzięki niemu przetrzesz szlaki przeszłości przenikające się z teraźniejszością.

Kunszt pisania fascynujący. Książka wciąga już od pierwszych stron i trzyma w napięciu do samego końca. Czyta się bardzo szybko, a pojawiające się narastające napięcie niczym w thrillerach B.A Paris czy w książkach Mastertorna przyprawi Cię o zawroty głowy 😉. Podobały mi się bardzo wplecione w fabułę karkonoskie legendy i opowieści. Całość nadaje książce niezwykłego charakteru. Sama mapa na początku książki pozwoliła mi jeszcze bardziej wyobrazić sobie, które schronisko, która miejscowość gdzie leży. Aż chce się tam jechać i zobaczyć wszystko na własne oczy!

Historia przedstawiona w książce opowiada o młodym stomatologu z Wrocławia, który jedzie w Karkonosze by wykorzystać swój zaległy urlop. Wybrane miejsce pobytu nie jest przypadkowe. Zatrzymuie się w Schronisku, którego właścicielem był jego wujek. Był- zginął w nieszczęśliwym wypadku. Spadł w przepaść robiąc zdjęcia. A może to nie była przypadkowa śmierć? Może ktoś go zepchnął? Wujek Maxymiliana interesował się schroniskiem, które spłonęło tuż po II wojnie światowej. Może dowiedział się czegoś, co nie powinno zostać wygrzebane z przeszłości, czegoś, co nie powinno już nigdy ujrzeć swiatłą dziennego?

Młody chłopak podejmuje się śledztwa odkrycia prawdziwej przyczyny śmierci wuja. Sam nie jest świadomy w jakim niebezpieczeństwie się właśnie znalazł. Już schronisko samo w sobie wydaje się być przerażające.

Jakie Max odkryje zagadki z przeszłości? A co własnymi, rodzinnymi tajemnicami? Które schronisko spłonęło w niewyjaśnionych okolicznościach? O jakiej skrzyni opowiadał Hauptmann i co się w niej znajdowało? Kto życzy chłopakowi źle- dr Weglorz, Marta- stara znajoma, ojciec, Jaromir, Szulc czy może starszy mężczyzna z długą brodą?

Autor na samym końcu wspomina, że największą przyjemnością dla niego byłoby, aby po przeczytaniu tej powieści, czytelnik zechciał poznać Karkonosze na własną rękę. Uważam, że książka zdecydowanie zachęca do tego. Sama w nadchodzący weekend wybieram się po raz kolejny do Karpacza, właśnie dzięki Autorowi.
Moim skromnym zdaniem bo zdecydowanie debiut roku. Panie Sławku, chcę jeszcze więcej 😁