Autora kojarzę z książki o Egipcie i szanuję, ale o tym, że zajmował się też Biblią dowiedziałam się późno, bo dopiero podczas słuchania książki profesor Świderkówny. Prawdę mówiąc, miałam wątpliwości czy czytać tę książkę, bo pani profesor dyskutowała z pewnymi ustaleniami Kosidowskiego. Zresztą, Zenon Kosidowski nie obala sensowności Biblii. On bada jej oparcie w faktach.
Podejście Zenona Kosidowskiego jest następujące: najpierw opowiada fragmenty ze Starego Testamentu, a następnie szuka prawdy. Zestawia to najpierw z historią powszechną i szukając prawdziwych historycznych postaci, szukając danych archeologicznych, umiejscawia postacie i wydarzenia w historii. Szuka potwierdzenia na ich istnienie, albo zaprzeczenia. Książka powstała przeszło pół wieku temu, więc od tego czasu archeologia dokonała nowych odkryć. Z tego, co oglądam na Visat History, to odkrycia te potwierdzają to, co twierdził Kosidowski. Według niego mitycznymi midraszami i powieściami ludowymi są 'ostatnie' księgi Starego Testamentu i postacie Judyty, Daniela, Estery itd.
Kosidowski mówi też o tym, subiektywnie przedstawiano ocenę postaci i faktów w Starym Testamencie, jak bardzo historiozoficznie i teokratycznie oceniano te postacie. On, Kosidowski, próbuje je ocenić chłodno. To bardzo ciekawe teksty.
Innym, bardzo wartościowym akcentem w tej znakomitej książce była analiza filologiczna tekstów biblijnych. Coś tam już wiedziałam o tym z książki prof. Świderkówny, ale to wiedza tak pasjonująca, że z ciekawością czytałam i to. Na koniec za ciekawiły mnie fakty o pochodzeniu 'Pieśni nad Pieśniami' i 'Księgi Hioba' w kontekście odkryć z tabliczek klinowych.
Jeszcze jedno mnie zainteresowało w tekście, a mianowicie wyjaśnienie związku języków semickich z sobą. Tak się składa, że kilka dni temu w tymże Visat History oglądałam dokument o runach hitlerowskich i ich pochodzeniu. Oni tam mówili, że na ironię zakrawa fakt, że symbolem SS był znak z pochodzenia semicki.
Wyjaśnienia Kosidowskiego o rodzinie języków, jak i o rodzinie ludów Bliskiego Wschodu wyjaśniły mi wszystko, tak że czuję się 'objaśniona'.
Z zapartym tchem czekam na lekturę 'Opowieści ewangelistów' i mam nadzieję, że będą to same pozytywne odkrycia, że moja religijność nie rozsypie się w drobny mak w konfrontacji z wiedzą.