Ender recenzja

Po wojnie bakteriologicznej, zostali tylko Starterzy i Enderzy. Lecz tylko ci drudzy mają dużo pieniędzy oraz jakąkolwiek władzę. Callie, kiedyś bezdomna Starterka, teraz mieszka w domu Heleny. Mimo powodzenia planu związanego z bankiem ciał, nadal nie udało się powstrzymać tej tragedii. Osoby, które posiadają chip są porywani. Niestety to wszystko zagraża dziewczynie jak i jej bliskim.


Po skończeniu pierwszej części miałam dosyć mieszane uczucia ale że tak powiem same pozytywne. Pozostawiła po mnie dużo emocji a czekanie na wydanie "Endera" bardziej mnie dobijało. W końcu nadszedł ten piękny dzień kiedy w moje ręce dorwałam drugą część czyli wcześniej wspomnianą książkę. Specjalnie dla niej, porzuciłam (wtedy czytającego) ukochanego Evansa, myśląc że tyle może przeczekać.

Czasami zdarza się że kiedy długo czekam na kolejną część, skutkuję tym że nie mogę się w nią wbić. Po dość dłuższym odstępie czasu, potrafię jednak zapomnieć co dokładnie się wydarzyło lub jacy byli bohaterowie. Na szczęście tutaj tak nie było. Ze spokojem wszystko pamiętałam oraz nie miałam żadnego problemu z wkręceniem się, dlatego przez całą książkę tylko śmigałam.

W drugiej części, poznajemy bardziej główną bohaterkę ale także i resztę. Autorka postawiła na większe wgłębienie w bohaterów, przy czym wiemy jakie są ich tajemnice a również co skłoniło ich do tych decyzji. Jednak oprócz tych, którzy występowali pojawili się również inni. Ciekawe postacie którzy nie byli monotonni ani sztuczni. Tutaj nie miałam takich objaw żeby ktoś mnie denerwował.

A co najważniejsze to akcja. Od początku wciągnęłam się w książkę, jednak akcja również szybko się rozwijała. Nie miałam powodów żeby niepotrzebnie odkładać powieść, ponieważ w aktualnej chwili mnie nudziła. Ciągle coś się działo. A także było to że z prawie każde zakończenie rozdziału działało szokująco na czytelnika. Ale nie tylko przy zakończeniach. Pojawiły się momenty, kiedy zamiast czytać dalej, byłam osłupiona tym co się stało. Gdyby nie brak czasu, pewnie przeczytałabym ją za jednym zamachem w kilka godzin. Co do zakończenia, to odpowiadało mi jednak dodałabym jedno zdanie, bo zdecydowanie jednego małego szczegółu mi tu brakowało. Ale to naprawdę takiego malutkiego, że w sumie mojej oceny nie zmienia.

Podsumowując całą serię. Bardzo miło spędziłam przy niej czas. Cieszę się że autorka postawiła jednak na duologię. Myślę że dla większości osób to jest wystarczająca ilość. Przy obu częściach spędziłam miło czas, w ogóle nie czuję że był on zmarnowany.Cieszę się że miałam okazję towarzyszyć Callie i innym bohaterom w ich przygodzie.