Gdy przeczytałam opis „Więcej niż tysiąc słów” czułam, że będzie to książka, która mnie urzeknie i wzbudzi wiele emocji. Nie byłam w błędzie. Już pierwsze strony sprawiły, że polubiłam się bardzo z piórem autorki, która ma przyjemny, prosty styl, dzięki któremu całość czyta się naprawdę szybko.
Fabuła również nie pozostawiła nic do życzenia. Wszystko jest tu przemyślane, a co najważniejsze treść jest inna od tego, z czym stykam się na co dzień w różnych książkach, w których poruszany jest wątek romantyczny. W tej książce jest rollercoaster emocji. Mamy tu wątek dotyczący przyjaźni, dwa szczęśliwe związki i uczucia, które są w stanie wiele skomplikować. Ogólnie rzecz biorąc, cała historia kręci się wokół dwóch par: Stephanie i Matta, którzy są zaręczeni oraz Jamiego i Helen, którzy są małżeństwem. Stephanie próbując się uporać z własnymi emocjami trafia do hotelu, w którym ma spędzić czas na warsztatach artystycznych. To tam pierwszego dnia poznaje Jamiego, z którym od razu znajduje wspólny język, a iskrzenie między nimi jest na tyle intensywne, że ciężko im go nie dostrzec. Oboje są jednak w związkach, które są szczęśliwe. Żadne z nich nie chce rezygnować ze swojej drugiej połówki na rzecz tego, co wisi między nimi w powietrzu. Decydują się na to, by ich relacja została utrzymana na stopie przyjacielskiej, a każdy kolejny rok i warsztaty artystyczne, mają być dla nich okazją do spotkania i spędzenia razem czasu. Problem tkwi w tym, że ciężko jest tkwić w przyjacielskiej relacji osobom, które najchętniej spędziłyby ze sobą resztę życia.
Jeżeli chodzi o samą treść, to potrafi złapać za serce. Właściwie to sprawia, że emocje przypominają sinusoidę, bo w jednym momencie czujemy jak losy Stephanie i Jamiego rozdzierają serce, by po chwili znowu je posklejać i wzbudzić nadzieję na to, że wszystko będzie dobrze. Autorka naprawdę w świetny sposób zapoznaje czytelnika z losami głównych bohaterów i pozwala śledzić dokładnie ich historię. Zamieszcza w tym wszystkim wiele opisów emocji, które w danej chwili targają bohaterami, dzięki czemu wszystko jest bardzo autentyczne i sprawia, że do samego końca ciężko jest stwierdzić, jaki będzie finał tej historii. Co ważne, bohaterowie zostali przedstawieni w taki sposób, że mimo tego, iż nie są do końca szczerzy względem swoich partnerów, to mają w sobie to coś, co sprawia, że ciężko jest ich ocenić negatywnie, gdyż ich relacja okazuje się czymś, czemu zaczynamy szczerze kibicować.
Sporym plusem tej książki jest to, że chociaż cała historia zdecydowanie ma ręce i nogi i nie ma przeskoków czasowych, w skutek których mogłoby zabraknąć czegoś istotnego, co sprawiłoby, że byłaby ona niepełna i pozostawiłaby wiele pytań dotyczących fabuły. Dlaczego jest to taki plus? Bo ta książka nie skupia się na krótkim okresie czasu. Szczerze podziwiam więc autorkę za to, że potrafiła w jednej książce tak dobrze przedstawić losy bohaterów na przestrzeni wielu lat. Kolejnym plusem jest to, że mamy tutaj wiele odniesień do muzyki i sztuki, co pozwala się lepiej wczuć w cały klimat powieści. Krótko mówiąc, choćbym chciała, nie potrafię doszukać się żadnego minusa tej książki, gdyż… Takiego nie ma. Tak po prostu jest to książka idealna dla mnie pod każdym względem, która zostanie mi w pamięci na bardzo długi czas. Jeśli więc macie ochotę na coś świetnego, co ma przesłanie i pokazuje, jak na przestrzeni lat zmieniają się ludzie, ich związki i to, jak postrzegają otaczający ich świat, to zdecydowanie musicie sięgnąć po ten tytuł.