Elizabeth Flock ukończyła uniwersytet Vanderbilta w Nashville. Wkrótce po otrzymaniu dyplomu rozpoczęła pracę w magazynie "Vanity Fair". Później pisała sprawozdania do magazynów "Time" i "People". Przez pięć lat była reporterem prasowym, następnie pracowała dla kanału informacyjnego CNBC oraz była korespondentem telewizji CBS. Jej debiutem literackim była powieść "Krzyk ciszy".
"Emma i ja" to opowieść o ośmioletniej dziewczynce- Caroline Parker. Carrie mieszka w maleńkim miasteczku w Karolinie Północnej. Jej ojciec został zamordowany i odkąd matka wyszła ponownie za mąż, jej życie przypomina piekło. Richard- ojczym Carrie, znęca się nad całą rodziną. Pije, a później wpada w szał i już nic nie jest w stanie go powstrzymać. Carrie nie może liczyć na pomoc matki. Richard jest jedynym żywicielem rodziny dlatego lepiej się mu nie stawiać. Jedyną naprawdę bliską dla niej osobą jest młodsza siostra- Emma.
Dziewczynki są nierozłączne. Spędzają ze sobą każdą wolną chwilę. Razem się bawią i uciekają w świat dziecięcych marzeń... oby jak najdalej od Richarda. Pewnego dnia dowiadują się, że ich ojczym dostał nową pracę i muszą się wyprowadzić. Przeprowadzka jednak nie oznacza poprawy. W nowym domu dziewczynki nadal nie odnajdują miłości i poczucia bezpieczeństwa. Chociaż doskonale wiedzą kiedy omijać Richarda z daleka, w jaki sposób na niego nie patrzeć, żeby go nie zdenerwować, to i tak nie udaje im się uniknąć jego ataków. Pomimo wszystko próbują żyć normalnie. Chodzą do szkoły, poznają nowych ludzi. Któregoś dnia poznają pana Wilsona- sąsiada, który uczy ich strzelać. Wtedy jeszcze nie wiedzą, że to wydarzenie na zawsze odmieni ich życie...
Ciężko opisać tę książkę, żeby nie zepsuć jej klimatu. Jest to świetnie opowiedziana historia widziana oczami ośmioletniej dziewczynki. Od pierwszych kartek przenosimy się do jej świata. Świata, który wypełniony jest przemocą, agresją, złem. Ale jest to także świat pełen dziecięcej fantazji i marzeń. Carrie i Emma, jak wszystkie małe dziewczynki, mają swoje kryjówki, ulubione miejsca o tajemniczych nazwach, wyobrażają sobie, że są księżniczkami i wspinają się po drzewach. Pomimo okrutnego losu, który ich spotkał, nie tracą nadziei na lepsze jutro.
Podejrzewam, że nie każdemu ta książka przypadnie do gustu. Porusza trudny temat, przy czym nie ma w niej jakiś zawrotnych zwrotów akcji, przez co momentami może się wydawać nudna. Na mnie jednak zrobiła duże wrażenie. Świat opisywany prostym dziecięcym językiem, jeszcze bardziej podkreśla tragizm sytuacji. Do teraz nie mogę się pogodzić, że takie rzeczy dzieją się na co dzień, może nawet gdzieś niedaleko za naszymi drzwiami i nic z tym nie można zrobić. I myślę sobie, że niektórzy ludzie nigdy nie powinni mieć dzieci. I jeszcze sobie myślę, że ci, którzy niszczą innym serca i dusze powinni gnić w więzieniu.
Aha i jeszcze najważniejsze! Przed czytaniem trzeba omijać recenzje, które zdradzają zakończenie, bo to właśnie zakończenie jest w tej książce najciekawsze. Niektórzy może są domyślni, ale mnie kompletnie zaskoczyło :) a to właśnie w książkach lubię najbardziej.