Kiedy otrzymałam propozycję zapoznania się z książką „NOrWAY. Półdzienniki z emigracji” nie wahałam się ani minuty. Sama jestem emigrantką, wyjechałam z Polski osiem lat temu, przechodziłam przez wiele etapów emigracji, począwszy od zniechęcenia, samotności, trudności ze znalezieniem pracy, przystosowaniem się do innej mentalności i różnic kulturowych, aż do osiągnięcia etapu spokoju, równowagi i zadowolenia z podjętej decyzji. Chciałam się przekonać, jak inni radzą sobie z emigracją, czy kokosy spadały im z nieba, a pieniądze leżały na ulicy i wystarczyło się tylko po nie schylić? Być może takie cuda się zdarzają, ale w większości przypadków początki niestety nie wyglądają tak bajkowo 😊 I o tym właśnie jest książka Piotra Mikołajczaka. O trudnych początkach emigracji, o pięknej Norwegii, która nie dla wszystkich jest rajem na ziemi, również o tym, jak trudno jest liczyć na swoich rodaków na obczyźnie. Prędzej pomoże ci zupełnie obcy człowiek niż twój własny krajan. Smutne to bardzo, niestety również prawdziwe.
„NOrWAY. Półdziennik z emigracji” to nie jest typowy reportaż, to opowieść o oswajaniu Norwegii, próbie odnalezienia siebie w obcym miejscu i walce z depresją i samotnością.
„Czujemy podszytą niepokojem radość, ale też zarazem dojmujące i absurdalne poczucie straty. I nie chodzi o tęsknotę za krajem czy jakiś groteskowy patriotyzm. Wiem, że brakować mi będzie jedynie konkretnych ludzi”.
Piotr, przyjeżdżając do tego kraju, nie miał złudzeń, że będzie zajmował się pracą intelektualną. „Polonista, bibliotekarz, dziennikarz i muzyk amator po rozwodzie, z potwornym minusem na koncie i niewielkim arsenałem do walki o byt […]” będzie musiał zmierzyć się z pracą jak najbardziej fizyczną i próbować swych sił w innych dziedzinach życia. Budowlanka, sprzątanie, zmywak, nic nie jest mu straszne, ważne, żeby zarobić, żeby zacząć spłacać długi, żeby po kilku latach móc w końcu zacząć zarabiać tylko na siebie.
„Zaśmiej się, a cały świat będzie śmiał się z tobą, zapłacz, a będziesz płakać w samotności. To samo dotyczy pieniędzy. Jak masz ich dużo, cały świat jest z tobą, dopinguje, gdy otwierasz portfel. Jak musisz oddać, jesteś sam”.
Piotrowi zdecydowanie pomaga fakt, że dobrze zna język angielski, którym w Norwegii posługują się niemal wszyscy. Ułatwia mu to z pewnością znajdowanie pracy, tej pierwszej i kolejnych. Ciekawostką jest to, że udaje mu się również pracować jako katecheta w szkole, on, człowiek niewierzący, ale obdarzony dużą wiedzą, radzi sobie w tej roli całkiem nieźle 😊 Ubawiły mnie niektóre „kwiatki” w wykonaniu jego uczniów: „Pięć warunków dobrej spowiedzi to: rachunek sumienia, żal, postanowienie poprawy, spowiedź i zażenowanie”. Albo: „Ukrzyżowany również za nas, pod Pączkiem Piłatem…”.
„NOrWAY. Półdziennik z emigracji” to książka, którą powinien przeczytać każdy myślący o emigracji, o lepszym życiu, o łatwiejszym życiu. Musicie wiedzieć, że w życiu nic nie przychodzi łatwo, a ta pozycja pomoże wam przygotować się na trudy emigracji i na to, z czym trzeba się zmierzyć w obcym kraju. Piotr Mikołajczak nie zalewa nas banałami, pokazuje rzeczywistość taką, jaka jest, bez lukru, za to z dużą dozą humoru, czasami trochę czarnego, takiego polskiego 😊
Wydawnictwu Otwarte bardzo dziękuję za egzemplarz.