„Ukryte” – tytuł dzieła Kimberly Derting. Tak prosty, a jednocześnie zawierający tyle metafor. Tyle ukrytych znaczeń. To samo poczucie niewyjaśnienia, niedopowiedzenia ogarniało mnie, gdy patrzyłam na okładkę. Tajemniczą i pozostawiającą wielokropek, w który mogłam wpisać, co chciałam. A jedyną rzeczą, której pragnęłam była jasność sytuacji. Chcąc dopiąć swego, odwróciłam pierwszą stronę i zagłębiłam się w świecie stworzonym przez wyobraźnię Kimberly.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy i zachwyciło mnie w tej książce jest fakt, iż autorka wykorzystała pojedynczy drobny, a jednocześnie kluczowy, element paranormalny. Zgrabne połączenie thrillera, wątku fantasy i romansu. Samo zdanie i kilka słów jest niepozorne – ot, kilka gatunków w jednej lekturze. W istocie efekt jest zniewalający. Zwykła dziewczyna, taka jak Ty. Najlepszy przyjaciel, który widzi w Tobie tylko kumpelę z boiska – tak, ten koleś. Szalejący morderca. Tego jeszcze nie było…
Violet Ambrose jest córką, przyjaciółką, nastolatką. Podobało mi się w niej to, że nie popadała w samozachwyt nad sobą, ale jednocześnie nie była zbyt krytyczna. Denerwowało mnie, kiedy nie zauważała wyraźnych sygnałów. Z drugiej strony rekompensowała to w bezbłędnym odczytywaniu echa. Trzeba wiedzieć, że Vi nie była taką znowu pospolitą dziewuszką. Od dziecka dźwięki, zapachy prowadziły ją do ciał zamordowanych zwierząt, a potem ludzi. Sygnały te męczyły ją, póki dusze nie zaznały spokoju po należytym pogrzebie. Rodzice starali się trzymać ją z daleka od cmentarzy, lasów, miejsc, w których mogłaby słyszeć te dziwne echa i odnajdywać ciała zamordowanych istot. Lecz w mieście zaczynają znikać młode dziewczyny, w wieku Violet. Jej stryj jest szeryfem lokalnej policji i chce wykorzystać umiejętności swojej krewnej równie mocno, jak ona sama chce pomóc. W tym wszystkim główna bohaterka wynajduje czas na wewnętrzne rozterki dotyczące jej przyjaciela Jaya Heatona, który dla niej przestaje być jedynie kumplem do pośmiania się i rozmów na temat innych chłopaków. Wręcz przeciwnie – Violet robi się zazdrosna o niego, ponieważ przez wakacje zmienił się w atrakcyjnego młodego mężczyznę i połowa panien ze szkoły ugania się za nim. Co ma zrobić najlepsza przyjaciółka, która chce być kimś więcej niż powierniczką szczegółów randek Jaya?
Oczywiście muszę rozpisać się na temat Jaya. Coraz mniej jest takich chłopaków. Czułych, służących radą, wiernych, oddanych, przystojnych… Przejmujących się. Myślących o sprawach wykraczających poza podstawowe potrzeby, zwane zwierzęcymi. Brakuje osób, które będą gotowe skoczyć w przepaść za przyjacielem lub chociaż zwyczajnie martwić się o niego. Ile znacie chłopaków, których interesuje to, co jest w środku? Którzy dostrzegają prawdziwe oblicza plastików, zdolni oderwać oczy od ich miniówek i posłuchać kilku słów, które wydobywają się z ich ust? Zainteresować się ich charakterem? Odpowiedzią jest Jay. Jay to, Jay tamto… Brzmi jak monolog zakochanej nastolatki, ale gdyby ta postać istniała naprawdę, nie wstydziłabym się takich uczuć, gdyż nie mogłabym ulokować ich lepiej. Sądzę, że każda dziewczyna potrzebuje w swoim życiu syna Heatonów.
„Ukryte” ma bardzo specyficzną narrację. Trzecioosobową, to jedno. Dokładnie znamy uczucia innych bohaterów, w końcu narrator jest wszechwiedzący, ale wyraźnie skupiamy się na sytuacji Violet. Co jakiś czas czytamy rozdział odnoszący się tylko i wyłącznie do mordercy. Wzbudza on kontrowersyjne odczucia. Obrzydzenie. Zdumienie. Szok. Zauważenie chorej obsesji, bliskości tego człowieka do polującego zwierzęcia. Strach.
Nie przejęłam się etykietką „thrillera”, ponieważ pomyślałam sobie, że może to być jedynie chwyt reklamowy. Zachęta i przesada. To samo myślałam, czytając książkę – delikatny dreszczyk emocji, sekrety, nic więcej. Prawdziwe obawy i przerażenie dopadło mnie po odłożeniu tej książki na półkę. W wyobraźni umieściłam wydarzenia wzięte z „Ukryte” w chociażby moim mieście. Wszystko było jak najbardziej możliwe i trudne do zauważenia, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Uwierzcie, że ta lektura wzbudzi w Was prawdziwe uczucia, nie zawsze pozytywne. Przygotujcie się na ostrą jazdę bez trzymanki. W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Co, jeśli miłość rodzi się z przyjaźni, a na wojnie nie widzisz, z kim walczysz?...