Na początku chciałam zaznaczyć, że książka trafiła do mnie niejako przez pomyłkę, gdyż nie jestem, z racji wieku, jej docelowym „targetem” (brr… okropne określenie). Przeczytałam jednak i zdaję sobie sprawę, że jako osoba już dosyć dawno dorosła mogę ją odbierać inaczej niż nastolatki do których jest skierowana. Ale do rzeczy.
Anna Eliot poznała kiedyś i pokochała Feliksa Wentwortha, a następnie pod wpływem rodziny zerwała z nim. Teraz dowiaduje się, że jej ukochany powraca z wojny i być może los da im jeszcze jedną szansę…
Brzmi znajomo?
Dla wielbicieli Jane Austen z pewnością. Tak rozpoczynają się „Perswazje” – jej ostatnia powieść. Jedyna zauważalna różnica to inne imię głównego bohatera – u Austen Wentworth ma na imię Fryderyk.
Jane Austen, pomimo, że napisała tylko kilka powieści i nie żyje już prawie od 200 lat jest jedną z najbardziej znanych i lubianych angielskich pisarek. Jej książki są chętnie czytane przez ludzi w różnym wieku, a dla wielu autorów jej twórczość stanowi inspirację. Tak jest z Rosie Rushton autorką „Ech miłości”. Pisarka ta postawiła sobie za zadanie przełożenie na język współczesny tych XIX-wiecznych powieści. Zabieg nieco ryzykowny, zwłaszcza, że chodzi o tak znaną i lubianą literaturę. I wydaje mi się, że w przypadku tej konkretnej powieści udało się jej wyjść obronną ręką. Rushton nie trzyma się kurczowo literackiego pierwowzoru, a książka nie jest kalką tekstu Austen. Bohaterowie mają podobne cechy charakteru, konfiguracje rodzinno-towarzyskie, podejmują podobne wybory jednak autorka dopasowała to wszystko do oczekiwań współczesnego czytelnika. W książce mamy do czynienia z problemami, które dotyczą dzisiejszej młodzieży – pierwsza miłość , potrzeba akceptacji, zderzenie młodzieńczych ideałów ze światem dorosłych, rozdarcie pomiędzy uczuciem a obowiązkiem, poszukiwanie własnej życiowej drogi, itp. Oprócz tego autorka wplotła w swoją historię, na szczęście bez przesadnej dydaktyki, tak ważne społeczne problemy jak rasizm, niepełnosprawność fizyczna czy „uczciwość” poglądów głoszonych przez polityków starających się o głosy wyborców. To wszystko jest jednak tłem na którym możemy obserwować rozwój osobowości Anny Eliot. Główna bohaterka zmienia się na naszych oczach z cichej, podatnej na wpływy, posłusznej dziewczynki w świadomą swoich potrzeb i życiowych pragnień młodą kobietę.
Widać, że Rosie Roshton lubi swoich młodych bohaterów, pomimo, że nie wszyscy są idealni. Natomiast niezbyt pozytywnie przedstawiają się dorośli – ojciec Anny i matka Feliksa. Tak naprawdę żadne z nich nie może być oparciem dla tych młodych ludzi, co więcej nie zawahają się wykorzystać uczuć swoich dzieci dla własnych korzyści.
Musze przyznać, że nie przepadam za różnego rodzaju remake’mi, bo najczęściej są one gorszej jakości niż oryginalne dzieła. Tym razem byłam jednak pozytywnie zaskoczona. Książka podobała mi się i czytałam ją z przyjemnością. Jest spójna, intryga pomimo pewnych ograniczeń jest przemyślana i zgrabnie przeprowadzona, zakończenie jest dosyć pomysłowe chociaż przewidywalne (szczególnie dla tych którzy czytali „Perswazje”). Z chęcią przeczytam pozostałe utwory pani Roshton, bo bardzo jestem ciekawa jak w jej wydaniu wyglądają pozostałe powieści Jane Austen, szczególnie moja ukochana „Duma i uprzedzenie”.
I na koniec mam taką cichą nadzieję, że młode czytelniczki po przeczytaniu „Ech miłości” sięgną po ich klasyczny już pierwowzór.