Przyjdź i zgiń recenzja

To moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Christie. Zadaję sobie teraz pytanie, czemu nie sięgnęłam po jej książki wcześniej? To ten typ, które uwielbiam, czyli "nie wiem o co chodzi, ale nie mogę się doczekać, aż się dowiem"- i to na super wysokim poziomie. Autorka jest wyjątkowa. Zmusza do myślenia (czasem mój mózg już nie wyrabiał), a gdy nie wiemy, o co chodzi - miesza nam się jeszcze bardziej.

Muszę przyznać, że teraz bardziej będę się interesowała tą panią.

Już raczej nie muszę tłumaczyć, o co chodzi, bo zrobiłam to na samym początku. Tak jak wspomniałam, dziewczyna wpada na mężczyznę - Colina Lamba. Ale kto to jest? Specjalista od flory morskiej. Niezbyt zadowalające, co? Ale nie oceniajmy tak szybko. Jest znajomym inspektora R. Hardcastle'a. Myślę, że tajemniczość to jego specjalność. Zna dużo znanych osób, np. H. Poirota, który ukradł mi serce :D Trzeba przyznać, że jest trochę pokręcony, ale w tym pozytywnym sensie.

Jeśli chcecie dowiedzieć się, o co chodzi, kto jest zabójcą, i kto został zamordowany
- koniecznie sięgnijcie po Przyjdź i zgiń. Na pewno nie będziecie żałować.

Książkę czyta się szybko, co w sumie mnie dziwiło. Idealna na wieczór, gdy już nie myślicie o niczym innym, jak tylko relaks i dobra książka. Bohaterowie są bardzo pozytywni, chociaż nie wszyscy. Cała historia wydaje się nieprawdopodobna, ale ma mnóstwo plusów. Co mi się nie podobało? Właściwie to tylko Ruda Kocica, i niektórzy sąsiedzi. Polecam.

„Przez brak gwoździa koń stracił podkowę,
Przez brak podkowy przepadł koń,
Przez brak konia przegrano bitwę,
Przez bitwę przegrano królestwo.
A wszystko przez brak gwoździa w podkowie.”