W dzisiejszych czasach jesteśmy atakowani przez powielające się motywy w literaturze. Mianowicie, chodzi mi o wampiry, wilkołaki, upadłe anioły i inne demony. Do tego jeszcze związek takowej istoty z ludzką nastolatką i mamy przepis na 'bestseller'. Dlatego też, przed lekturą pierwszej części trylogii autorstwa Liz Braswell byłam pełna obaw. Oliwy do ognia dolały negatywne recenzje, tejże opowieści. Lecz cóż mogłam zrobić? Przecież, nie porzucę nieprzeczytanej książki! Koniec roku szkolnego, początek wakacji to taki czas, kiedy jestem spragniona lekkiej lektury, przy której będę mogła się odstresować, a jednocześnie dobrze bawić. Czy "Dziewięć żyć Chloe King" spełniły swoje zadanie? O tym przekonacie się za chwilkę!
Chloe King jest piętnastolatką. Głupio to brzmi, nieprawdaż? 15 lat to praktycznie nic! Dziewczyna nawet nie jest traktowana poważnie, przecież piętnastolatka to jeszcze dziecko. Wszystko zmieni się za kilka dni, kiedy to przedstawicielka młodzieży, według amerykańskich obyczajów stanie się dorosła- skończy magiczne szesnaście lat. W przeddzień urodzin, Chloe wraz z dwóją przyjaciół zamiast do szkoły udaje się do parku. Początkowo zabawa idzie zgodnie z planem, lecz wszystko psuje upadek naszej głównej bohaterki z wieży Coit Tower. Co dziwne, dziewczyna przeżyła upadek z 70 metrów. Jakim cudem? Przecież powinna już nie żyć,a oprócz kilku siniaków i zadrapań dalej jest dawną Chloe. Czyżby?
"Kto nie ryzykuje, ten przegrywa dwa razy."
Liz Braswell urodziła się w Birmingham, obecnie mieszka w USA, dzieląc swój czas pomiędzy Nowy Jork a Vermont. Ukończyła egiptologię, przez ponad dziesięć lat zajmowała się produkcją gier komputerowych. Lubi jazdę na nartach, muzykę Davida Bowiego i Nutellę. Wśród swoich ulubionych pisarzy wymienia m.in. Georg'a R.R. Martina, Neila Gaimana, Cormaca McCarthy'ego i Williama Goldinga. Wszystkie jej zwierzęta mają na imię George.
Początkowo, jeszcze przed i zaraz po premierze książka była wychwalana i myślałam, że jest naprawdę fenomenalnie, więc byłam gotowa oddać życie, ażeby tylko najnowsza powieść wydawnictwa Fili znalazła się na mojej półeczce. Lecz z każdym dniem było tylko i wyłącznie coraz gorzej. Zmieszanie książki z błotem, nazywanie lektury chłamem i stratą czasu, oceny 2/10... to wszystko sprawiło, że wiele czytelników straciło ochotę na przeczytanie tak dobrze rokującej powieści. Nie uwarzcie, że nadszedł czas, ażeby skończyć tę złą passę? Mam nadzieję, że moja recenzja , jednak przekona Was do sięgnięcia po "Dziewięć żyć Chloe King"! Mimo kilku wad, naprawdę warto!
"Dziewięć żyć Chloe King. Upadła" to pierwszy tom serii, więc tak naprawdę nie za wiele się tu dzieje. Za wyjątkiem upadku z wieży, nie ma przełomowych wydarzeń, a zadaniem powieści jest wprowadzenie czytelnika w świat wykreowany przez Liz'ę Braswell. Mając już powieść za sobą mogę śmiało stwierdzić, że jest to jeden wielki prolog. Mimo wszystko powieść wciąga, a swoją prostotą (momentami głupotą) sprawia, że zapominamy o wszystkich problemach i nic, oprócz świata Chloe, się dla nas nie liczy. Można by rzec, że lektura jest oryginalnym doznaniem. Bo nawet jeżeli motyw, który pojawił się w książce, był już umieszczany wcześniej to muszę przyznać, że byłam zauroczona takim przedstawieniem postaci! Różnorodność postaci, a także nietuzinkowość pod względem rodzaju, sprawiają, że nie ma tu miejsca na nudę! Autorka, będąc egiptologiem, w swojej powieści umieściła nawiązania do mitologi tegoż kraju. Oryginalne, nieprawdaż?
Największym mankamentem lektury była sama główna bohaterka! A to wróży źle, oj bardzo źle, bo kto jak kto, ale z tą najważniejszą personą stykamy się na każdej stronie i to wraz z nią przeżywamy wszystkie przygody! Cóż... Chloe jest postacią dość specyficzną, roztrzepaną, z pazurkiem, lecz nader wszystko kochliwą. Zobaczy pierwszego lepszego chłopca z ulicy i już jest w nim zakochana i robi wszystko, ażeby go zdobyć! Na domiar złego, jak się pewnie domyślacie, 'romansuje' z kilkoma chłopcami naraz. Momentami zachowywała się jak typowa blondynka z kawałów, a kiedy czytałam o jej debilnym zachowaniu to nie wiedziałam, czy mam się śmiać czy płakać. Pozostali bohaterowie byli całkiem okej, choć podobnie jak w przypadku "Wybranych" moje serce zdobył największy dupek. Cóż, życie...
Reasumując, "Dziewięć żyć Chloe King" według mnie wcale nie są chłamem, wręcz przeciwnie! Może ta powieść do ambitnych nie należy, lecz co z tego?! Ważne, że wraz z Chloe spędziłam miłe chwile, zrelaksowałam się i odpoczęłam. W listopadzie, bodajże, ma się pojawić tom drugi. Wręcz nie mogę się doczekać, zwłaszcza po tak fenomenalnym i pełnym emocji zakończeniu! Jak się domyślacie pierwszą część trylogii polecam Wam z czystym sumieniem! Jeżeli macie ochotę na lekką i oryginalną lekturę, ta książka będzie idealnym rozwiązaniem!
MOJA OCENA:
7/10