Powstało już wiele książek, wspomnień i autobiografii dotyczących wojny i holocaustu. Wszystkie są wstrząsające, bolesne, trudne w odbiorze, przedstawiające ogrom zła i okrucieństwa, jakiemu poddawani byli ludzie. Każda z nich to forma walki, próba rozliczenia się z przeszłością…
Dziewczynka w czerwonym płaszczyku jest tym bardziej przerażająca, bo opisuje traumatyczne wydarzenia, widziane oczami dziewczynki. Patrzymy na wszystko z perspektywy dziecka, które nie wie co to jest lalka, czekolada, choinka czy wanna ale wie, że trzeba stać nieruchomo przy Niemcach, wie, że trzeba milczeć, bo za każde słowo czy dźwięk strzelają. Wie, że Żyd może zginąć za wszystko, bo tutaj, w jej świecie, rządzą panowie w oficerkach, którzy mogą wszystko. Choć niewiele rozumie, wie, że musi dorosnąć w błyskawicznym tempie. Jej życie, jako małej dziewczynki, jest określone przez to, co jest zabronione, czyli właściwie wszystko. Dominuje strach, lęk o każdy następny dzień a nawet chwilę.
Wraz z kolejnymi stronami, czytelnik dorasta wraz z bohaterką. Dorasta ale nie dojrzewa, bo ona dojrzeć nie może. Po wojnie wchodzimy w jej dorosłe życie, które próbuje sobie stworzyć. Świat cyganerii artystycznej, zabawy, studia, nowy porządek, do którego trudno się dostosować, potem wyjazd emigracyjny, praca, kariera. Mam wrażenie, że bohaterka nie potrafi zidentyfikować siebie, chce przynależeć gdzieś, być częścią czegoś. Ma problem z własną tożsamością, wszędzie czuje się obco, w każdym środowisku. Nie czuje się nigdzie pewnie, przewidując w każdej chwili jakieś złe wydarzenia.
Wszystko to dowodzi, jak bardzo przeszłość piętnuje dalsze losy, jak wydarzenia przeżyte w dzieciństwie determinują całą przyszłość, nie pozwalają osiągnąć spokoju, zostawiają w psychice, pamięci i świadomości niezatarty ślad.
Zniszczona psychika, słabość i kruchość psychiczna, problemy emocjonalne, niemożność podejmowania właściwych decyzji, ciągły strach – to właśnie stanowi istotę tej dorosłej kobiety, kobiety ukształtowanej przez wojnę. Stąd depresja, bo nie można po prostu zepchnąć wspomnień w najdalsze szczeliny pamięci, bo one ciągle wracają, żyją swoim życiem i wypełniają życie wciąż od nowa, niezależnie od tego jak mocno i bardzo pragnie rozpocząć coś nowego. Jak z tym żyć? Bohaterka nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć, dlatego i w życiu jej się nie układa.
Odwieczne pytania jak walczyć ze wspomnieniami, czy można się uporać z taką przeszłością nie znajdują tu odpowiedzi…
W powieści nie ma dramatyzmu, wszystko opisywane jest z wielkim wyczuciem i subtelnością, tak „po prostu”. Jest to osobista relacja, wyznanie, dość intymne i bardzo prawdziwe, a przy tym, co zadziwiające, pełne spokoju. Dość surowy, ascetyczny język potęguje wrażenie, daje silniej odczuć ból i traumę tego, co przeżywali ludzie w tamtych czasach. Choć opowieść o losach dorosłej Romy opisana jest bardziej dojrzałym językiem to jednak przez całą powieść widzimy tę małą dziewczynkę w czerwonym płaszczyku, bezbronną, kruchą i niepewną przyszłości.
Nie jestem do końca pewna czy trzy czy pięcioletnia dziewczynka mogła zapamiętać wszystkie te straszne wydarzenia, ale może mi się tylko wydaje, może trauma sprawia, że w naszej pamięci wszystko jest ostrzejsze i bardziej wyraźne. Choć ta relacja nie zawsze mnie przekonywała, a do bohaterki mam stosunek dość obojętny, przyznaję: z tych stron wyziera przeraźliwy smutek, prawdziwy dramatyzm ale i autentyczność. A mimo trudnego tematu książkę się „pochłania”.
Po raz kolejny możemy się przekonać, że w człowieku tkwi wielka siła, że człowiek może wiele znieść i wiele przeciwności pokonać.